Łomża Vive zagra o drugi triumf w Lidze Mistrzów. "Pokazaliśmy wielki charakter"

PAP/EPA / SASCHA STEINBACH / Na zdjęciu: Andreas Wolff
PAP/EPA / SASCHA STEINBACH / Na zdjęciu: Andreas Wolff

W niedzielę o 18:00 szczypiorniści Łomży Vive wybiegną na parkiet kolońskiej Lanxess Areny, by spełnić swoje wielkie marzenia. Kielczanie w półfinale Ligi Mistrzów pokonali Telekom Veszprem 37:35 i zagrają o drugie trofeum w historii klubu.

W tym roku niespodzianek nie było, nikt na ostatniej prostej nie sprawił wielkiej sensacji, w Final Four Ligi Mistrzów znalazły się ekipy, które naprawdę na przestrzeni sezonu były najlepsze. Kielczanie jesienią zanotowali fantastyczną serię, fazę grupową zakończyli na pierwszym miejscu, a w ćwierćfinale odprawili Montpellier HB.

Przed rozpoczęciem starcia z Telekomem Veszprem zagraniczni dziennikarze mówili, że zespół z Kielc jest w tym sezonie silny jak nigdy - nikt jednak nie odważył się powiedzieć, że żółto-biało-niebiescy są faworytami imprezy. Wszyscy odrobili już lekcję - takich rzeczy w Kolonii się po prostu nie mówi, to jak pocałunek śmierci.

Faworyci mają tu najgorzej, to turniej, który kocha niespodzianki. Wygrane HSV Hamburg, SG Flensburga-Handewitt czy Vardaru Skopje czy Montpellier HB tylko te teorię potwierdzają.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nowy talent w FC Barcelona!

W kuluarach słychać było, że w finale powinny zmierzyć się Łomża Vive Kielce z Barcą. Po raz pierwszy przewidywania się sprawdziły. Żółto-biało-niebiescy musieli się jednak mocno natrudzić, by wywalczyć swoją przepustkę. W półfinale, w którym zmierzyli się z Telekomem Veszprem padły siedemdziesiąt dwie bramki, tempo momentami było kosmiczne. Odwrócenie wzroku na kilka sekund mogło oznaczać przegapienie naprawdę ważnego trafienia.

- W żadnym momencie nie myśleliśmy, że cała praca jest już zrobiona. Wiedzieliśmy, że nie możemy odpuścić ani na sekundę, bo tutaj przez sześćdziesiąt minut jest ciężka walka - mówił po meczu kapitan kieleckiego zespołu, Alex Dujshebaev. - Myślę, że zagraliśmy super spotkanie. Veszprem jest niesamowitą drużyną, ale tym razem my byliśmy lepsi.

Hiszpan wskazał kluczowy fragment pojedynku - według niego były to pierwsze minuty drugiej części meczu. To wtedy po błyskawicznych trafieniach Daniela Dujshebaeva kielczanie doprowadzili do remisu po 18, a chwilę później szybko odskoczyli rywalom.

- Najważniejszym momentem był początek drugiej połowy, bo zdawaliśmy sobie sprawę, że wcześniej nie graliśmy najlepszego meczu. Corrales nas zatrzymał, popełniliśmy za dużo błędów. Wiedzieliśmy, że jeśli tylko złapiemy kontakt, to wszystko pójdzie po naszej myśli. Musieliśmy być tylko cierpliwi. Wytrzymaliśmy to, spisaliśmy się bardzo dobrze w obronie, znakomicie w ataku, dlatego wygraliśmy. Nie odpuszczaliśmy, nawet gdy prowadziliśmy czterema trafieniami. Byliśmy przede wszystkim silni mentalnie - podsumował rozgrywający.

Podobnego zdania był jego kolega, Andreas Wolff. - Wiedziałem, że w tak szybkim meczu nie zdecyduje skuteczność bramkarska, a skuteczność w ataku. To, co zrobiliśmy w drugiej połowie było niesamowite. Nie trafiliśmy sporo rzutów, ale wygraliśmy. Byliśmy przygotowani na to spotkanie perfekcyjnie, Tałant ma niesamowite doświadczenie i można mu zaufać w ciemno. Było gorąco, rywale starali się nas prowokować, ale zachowaliśmy spokój. Pokazaliśmy wielki charakter - stwierdził Niemiec.

Węgrzy dali się mistrzom Polski we znaki. - Mecz był niesamowicie intensywny. Jestem potężnie zmęczony, dlatego cieszę się, że graliśmy w pierwszym półfinale, dzięki temu mamy więcej czasu, by się przygotować, zregenerować i zrelaksować - zdradził golkiper.

Kielczanie o trofeum zagrają z Barcą, jednak przedstawiciele zespołu z województwa świętokrzyskiego powtarzali, że rywal to drugorzędna sprawa. Najważniejsze, by przed finałem skoncentrować się na swojej własnej postawie.

- Musimy skupić się na sobie. W tym momencie najważniejsza jest regeneracja, jest tak mało czasu, że będziemy w stanie przygotować zaledwie szczegóły. Jesteśmy jednak gotowi, przyjechaliśmy do Kolonii po zwycięstwo, finał będzie ostatnim krokiem w kierunku trofeum - podsumował Dujshebaev.

Czytaj też:
Mistrzowie Polski mocno skoncentrowani na celu. "Wykonaliśmy dopiero połowę planu"
Gwiazdozbiór rywalem Łomży Vive. O trofeum kielczanie zagrają z Barcą

Komentarze (0)