Od początku sezonu jedynym leworęcznym rozgrywającym w Energa Wybrzeżu Gdańsk był Jovan Milicević. Serba odciążał przede wszystkim wszechstronny Rafał Stępień oraz inni praworęczny zawodnicy, w tym próbowany na prawym rozegraniu w reprezentacji Polski Jakub Powarzyński. Praworęczny zawodnik nie może tam jednak pokazać pełni swoich umiejętności. Od kilku spotkań do protokołu meczowego wpisywany był Wiktor Tomczak, który w końcu wszedł na boisko i do tego rzucił dwie bramki.
- Cieszę się, że Wiktor wrócił, bo na pewno dużo nam da. My jesteśmy dwoma innymi zawodnikami, on jest wyższy, potrafi rzucić z drugiej linii. Cieszę się, że będę mógł trochę odpocząć w ostatnich meczach oraz na treningach, to bardzo dobrze, że jest z nami - powiedział Jovan Milicević.
Sam Tomczak długo czekał na ten dzień. - To niesamowite uczucie. Ten czas uświadomił mnie jak bardzo ważne jest zdrowie i dbanie o siebie. Bardzo cieszę się, że mogłem zagrać. Nie można mieć skrupułów, zawsze trzeba dawać z siebie sto procent i wycisnąć tyle ile się da. Po tym jak dołączyłem mogę pomóc drużynie na prawym rozegraniu i zawsze dobrze, jak może dojść do rotacji. Mam nadzieję, że to da naszej drużynie duży bodziec - ocenił Wiktor Tomczak.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ronaldo szaleje. Tylko zobacz, co zrobił na treningu
Gdańszczanie długo czekali na to, by wygrać bezdyskusyjnie mecz w Orlen Superlidze. - Była to bardzo ważna wygrana i chcę pochwalić chłopaków, bo był to bardzo dobry mecz w naszym wykonaniu. Zagraliśmy konsekwentnie od 1. do 60. minuty, a w całym sezonie mieliśmy zazwyczaj 10-15 złej gry. Dużym wzmocnieniem dla naszej szatni było dołączenie Mateusza Góralskiego, który jest doświadczonym zawodnikiem i dużo nam pomaga w grze. To było bardzo potrzebne, by taki pozytywny zawodnik wszedł do szatni - podsumował Milicević.
Czytaj także:
Dwa oblicza mistrzów Polski
Karne zadecydowały w Legionowie