Doświadczony szkoleniowiec wskazuje na przedostatnią minutę spotkania. Jego podopieczni byli wówczas w ataku i mogli doprowadzić do remisu, na kole za koszulkę Michała Pereta ciągnął jednak Chrapkowski. Arbitrzy prowadzący mecz nie zdecydowali się odesłać kielczanina na ławkę kar i kilkadziesiąt sekund później zdobył on bramkę rozstrzygającą losy spotkania.
- Jakie były nasze nastroje po meczu? To jest tak, jak pana teściowa wpada w przepaść pana mercedesem. Mieszane uczucia. Graliśmy z jedną z lepszych drużyn w Europie, ulegając jej różnicą jednej bramki. Gdyby ktoś nam to powiedział przed meczem, to byśmy się z niego śmiali. Teraz z perspektywy czasu jest nam jednak trochę żal i czujemy złość, że panowie z gwizdkami zabrali nam punkt - przyznaje Kotwicki w rozmowie ze SportoweFakty.pl.
Według trenera brązowych medalistów mistrzostw Polski Chrapkowski we wspomnianej sytuacji powinien zostać odesłany na ławkę kar. - Myślę, że w tej sytuacji nawet kielczanie nie mieliby pretensji. Po ich twarzach było widać, że tylko czekają na wyrok, czy będzie kara, czy nie. To mogłoby nam pomóc w zremisowaniu meczu - podkreśla.
- Oczywiście nie można też zapominać o naszych pomyłkach, bo gdybyśmy rzucili bramki z rzutów karnych, to też inaczej mogłoby wszystko wyglądać - przyznaje Kotwicki. - Generalnie jesteśmy zadowoleni, bo nikt w tym sezonie nie napędził jeszcze Vive takiego stracha, jak my. Jest jednak człowiekowi żal, kiedy o wielomiesięcznej pracy tych młodych chłopców decyduje jeden gwizdek. Sędziowie cały mecz prowadzili dobrze i równo, ale do tej jednej akcji mam pretensje. Widziała to cała Polska, tysiąc pięćset ludzi na hali i zawodnicy z Kielc, a jeden człowiek z gwizdkiem nie dostrzegł. Dlaczego? To pytanie pozostawiam jemu - kończy.
Po pierwsze.
- Nie będą samotni
- Będą w kolektywie.
Po drugie.
- Nabiorą jeszcze więcej optymizmu życiowego.
Po trzec Czytaj całość