Cztery przegrane z rzędu - takim bilansem legitymuje się handballowa Pogoń Szczecin. Szansą na złamanie czarnej serii będzie dla niej spotkanie z teoretycznie dużo słabszym Śląskiem Wrocław. Do Grodu Gryfa przyjedzie doskonale znany i lubiany przez kibiców i działaczy Piotr Przybecki, który ze stolicy Pomorza Zachodniego przeniósł się właśnie na Dolny Śląsk.
- To będzie zupełnie inny mecz - nowe otwarcie. Gramy u nich. Ten zespół, mimo, że odeszli od nich Zydroń i Konitz, został wzmocniony, bo przyszedł bramkarz Edin Tatar oraz rozgrywający z Białorusi. Mają kim grać - stwierdził na łamach oficjalnej strony wrocławian popularny Becki.
Szkoleniowiec wskazuje przy tym na kilka mankamentów swojej drużyny. Najtrudniejsze są dla jego graczy początki rywalizacji. Właśnie ten fakt spróbują wykorzystać gracze Rafała Białego. Wnikliwa analiza wideo ma wykazać kolejne słabsze punkty gości niedzielnego widowiska.
Niewątpliwym plusem dla Granatowo-Bordowych może być ich "stary" obiekt. Mimo, że na stosunkowo niewielką halę przy ul. Twardowskiego 12b wchodzi znacznie mniej kibiców, to, poprzez gorący doping, atmosfera podczas meczu robi wrażenie na rywalach. Co ciekawe, Portowcy ostatni mecz ligowy poza Azoty Areną zagrali rok temu (przeciwko Azotom Puławy).
Biorąc wszystkie powyższe pod uwagę i tak najważniejsza będzie odpowiedź na pytanie: jak wygląda fizyczna strona granatowo-bordowych. W minionym czasie terminarz ich nie rozpieszczał. Niemniej jednak ostatni mecz Pogoń zagrała już blisko tydzień temu. To akurat olbrzymi plus, który szczecinianie zechcą wykorzystać.
Na ławce rezerwowych na pewno zabraknie Lecha Kryńskiego, którego zastąpić ma Adam Morawski. Oczywiście, o ile działacze zdążą z wszystkimi formalnościami. Zapowiadają się wielkie emocje. Komu dopisane zostaną dwa punkty? Dla jednych jak i drugich są one wręcz niezbędne.