EHF Euro 2016: Zapowiadało się na pogrom. Szwedzi o krok od katastrofy

Druga połowa meczu ze Słowenią powinna być przestrogą dla szwedzkich graczy. Po świetnej pierwszej części podopieczni duetu Lindgren-Olsson stanęli i o mały włos, a roztrwoniliby siedmiobramkową przewagę. Szwedzi wygrali ostatecznie 23:21.

Marcin Górczyński
Marcin Górczyński
PAP / Maciej Kulczyński

Szwedzi przystępowali do mistrzostw w nieco eksperymentalnym składzie. Trenerzy Ola Lindgren i Staffan Olsson postawili na wielu młodych graczy. Skandynawowie od początku mistrzostw wierzyli jednak w sukces. - Kluczowy będzie pojedynek ze Słowenią, jeżeli wygramy, możemy poradzić sobie z innymi grupowymi rywalami - powiedział przed meczem Niclas Ekberg.

Zgodnie z zapowiedziami, Szwedzi postawili wszystko na jedną kartę. Tobias Karlsson niemal bezbłędnie dowodził defensywą i rywale poza nielicznymi wyjątkami nie przechodzili przez jego strefę obronną. Nawet, gdy Słoweńcy doszli do sytuacji rzutowej, w bramce czekał Mattias Andersson. Niewidoczny był Dean Bombac, którego Skandynawowie wskazywali jako główną siłę ofensywną przeciwnika.

Na tle słabo dysponowanych Słoweńców Szwedzi wydawali się zespołem z innego świata. Niclas Ekberg i Jonas Källman udowadniali, że nie bez powodu zalicza się ich do grona najlepszych skrzydłowych świata. Ciężar zdobywania bramek z drugiej linii wziął na siebie Andreas Cederholm i gracze z północy Europy pod koniec pierwszej połowy wypracowali siedmiobramkową przewagę.

Wynik 9:16 do przerwy niejedną drużynę zniechęciłby do walki, ale nie Słoweńców. Szczypiorniści Veselina Vujovicia wyszli agresywną obroną i przecinali podania do koła. Sami zaczęli trafiać z drugiej linii i, pomimo świetnej postawy Mattiasa Andersona w bramce, zdołali zmniejszyć stratę do trzech bramek.

Szwedzi w ciągu 15 minut drugiej części jedynie trzy razy umieścili piłkę w siatce! Częściowo na własne życzenie, bowiem mieli olbrzymie problemy z wypracowaniem pozycji rzutowej. Słoweńcy wręcz przeciwnie. Wprowadzony po przerwie Dragan Gajić z dużą łatwością urywał się na skrzydle, pewnie egzekwował karne i w 50 minucie był już remis 20:20.

Emocje trwały do końca. Oba zespoły zacięły się w ofensywie i w ciągu 10 ostatnich minut padły tylko bramki. Szwedzi prowadzili 22:21, a rywale mieli w rękach piłkę na remis. Miha Zarabec rzucił jednak zbyt lekko i Szwedzi mogli odpowiedzieć. Na 10 sekund przed końcem zwycięstwo Trzech Koron przypieczętował Fredrik Petersen.

Marcin Górczyński z Wrocławia

Szwecja - Słowenia 23:21 (16:9)

Szwecja: Anderson, Appelgren - Olsson, Kallman 3, Ekberg 4/1, L. Nilsson 3, Konradsson 2, Karlsson, Jakobsson 1, Petersen 2, Stenmalm 1, Cederholm 3, Ostlund 2, Zachrisson, A. Nilsson, Nielsen 2.
Karne: 1/1
Kary: 8 min.

Słowenia: Skok, Skof - Blagotinsek 1, Marguc 2/1, Kavticnik 1, Cingesar 2, Skube, Poteko, Miklavcić 1, Zvizej, Gaber 5, Zorman 2, Zarabec 2, Bombac 1/1, Gajić 4/2.
Karne: 4/5
Kary: 8 min.

Kary: Szwecja - 8 min. (Nielsen - 6 min., Karlsson - 2 min, Jakobsson - 2 min.) oraz Słowenia - 8 min, (Zvizej - 4 min., Blagotinsek - 2 min., Marguc - 2 min.)

Czerwona kartka: Nielsen (49 min. - z gradacji kar)

Sędziowie: Z. Stolarovs, R. Licis (Łotwa)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×