MKS Selgros Lublin zawiódł na całej linii. Zgubiła nadmierna pewność siebie?

Piłka ręczna jest sportem, w którym nie wszystko da się przewidzieć. Boleśnie przekonały się o tym mistrzynie Polski. Zespół z Lublina niespodziewanie przegrał w Nowym Sączu.

Zaległy mecz 14. kolejki PGNiG Superligi nie układał się po myśli MKS-u Selgros Lublin i drużyna Sabina Włodek musiała pogodzić się z wynikiem 24:25. - Od początku meczu grałyśmy bardzo słabo. Słabo wyglądała nasza obrona i w ataku pozycyjnym popełniałyśmy mnóstwo prostych błędów. Dzięki temu Olimpia wyprowadzała kontry i łatwo zdobywała bramki. My do tego jeszcze nie wracałyśmy do obrony - analizowała Agnieszka Kocela.

Lublinianki miały szansę wskoczyć na pierwsze miejsce w lidze i zostawić za plecami Pogoń Baltica Szczecin. Okazało się jednak, że mecz z niżej notowanym sądeckim zespołem sam się nie wygra i konieczne jest do tego pełne zaangażowanie.

- Staramy się do każdego meczu podchodzić na sto procent, z tą motywacją jest różnie. Wydaje mi się, że teraz mamy trochę kryzys w zespole. Posypały się też kontuzje, nie mamy Iwony Niedźwiedź i Alesi Mihdaliovej, czyli podstawowych zawodniczek. Zawsze staramy się być pewne siebie, ale na pewno nie lekceważymy przeciwnika - podkreśliła skrzydłowa.

Słabsza postawa wielokrotnych mistrzyń Polski zbiegła się w czasie z bardzo solidną grą Olimpii-Beskidu Nowy Sącz. Szczypiornistki z południa mocno zapracowały na sukces. - Wiemy, jakie to są zawodniczki. Zawsze walczą do końca, a tym razem grały bardzo szybko, co nas trochę zaskoczyło. Nie poszło nam dziś i to Nowy Sącz cieszy się ze zwycięstwa. Można powiedzieć, że to był wypadek przy pracy - zakończyła Agnieszka Kocela.

Źródło artykułu: