Pomarańczowa klątwa przełamana. Bardzo dobry występ reprezentacji Polski

PAP / Marcin Gadomski / Na zdjęciu: Damian Przytuła
PAP / Marcin Gadomski / Na zdjęciu: Damian Przytuła

Reprezentacja Polski szczególnie w drugiej połowie pokazała się z bardzo dobrej strony, pokonując Holandię 33:27 w meczu kończącym turniej 4 Nations Cup. Dla Polaków było to drugie zwycięstwo z rzędu w Gdańsku.

Turniej 4 Nations Cup generuje sporo emocji i trudno jest wytypować zwycięzców poszczególnych spotkań - po dwóch dniach każda z drużyn miała po jednym zwycięstwie i jednej porażce i dopiero ostatni dzień miał zadecydować o ostatnich rozstrzygnięciach. Nasi zawodnicy w rywalizacji z Holandią jeszcze niedawno mogli się pochwalić bilansem 25 zwycięstw, 5 remisów i 3 porażek z tym rywalem, ostatnie trzy spotkania padły łupem Pomarańczowych.

Mieliśmy rachunki do wyrównania, jednak od początku trudno grało nam się przeciwko dobrze dysponowanemu Dennisowi Schellekensowi. W ataku dobrze spisywał się w zespole naszych rywali Florent Bourget, który w 11. minucie rzucił już swoją trzecią bramkę w tym spotkaniu. Wówczas Holandia prowadziła 5:4 i nie przeszkodziły jej trzy dwuminutowe kary - nasz zespół nie potrafił grać skutecznie z przewagą jednego, a nawet dwóch zawodników.

Od tego momentu nasi zawodnicy zaczęli grać bardzo dobrze w obronie. Pomagał też Mateusz Kornecki, a gdy z drugiej linii trafił Damian Przytuła, prowadziliśmy 8:5! Gdy wydawało się, że dobrze naoliwiona polska maszyna będzie w stanie jeszcze bardziej odskoczyć rywalom, zaczęliśmy jednak popełniać bardzo proste błędy i Ephrahim Jerry wyrównał wynik meczu już po dwóch minutach od trzybramkowego prowadzenia.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: szalony trening Pudzianowskiego. "Gorąco było dziś, -10°C"

Przed przerwą Polacy znów doszli do głosu, duża w tym zasługa skutecznego Kamila Syprzaka, który w krótkim czasie zdobył cztery bramki. Prowadziliśmy już 17:14, niestety znów nastąpił moment dekoncentracji i w ostatnich minutach straciliśmy dwie bramki - równo z syreną na 17:16 rzucił Tom Jansen.

Druga połowa zaczęła się słabo dla Polaków i gdy do pustej bramki trafił Rutger ten Velde, to Holendrzy po sześciu minutach wyszli na prowadzenie 19:18. Dzięki skutecznemu wykończeniu Arkadiusza Moryty, Biało-Czerwoni szybko odzyskali minimalną przewagę.

Przez długi czas gra oscylowała w okolicach remisu. W końcu jednak Polacy uszczelnili obronę, w bramce doskonale grał Adam Morawski i gdy na 6 minut przed końcem trafił Ariel Pietrasik, Polska prowadziła już 28:24! Holendrzy grali bardzo nerwowo i po dwóch kolejnych trafieniach Michała Daszka, przewaga Biało-Czerwonych wzrosła do sześciu bramek.

Do końca Polacy nie pozwolili już Holandii na zbyt wiele, wygrywając 33:27. Zajęliśmy drugie miejsce w 4 Nations Cup za Tunezją, ze względu na gorszy bilans bramkowy.

Polska - Holandia 33:27 (18:17)

Holandia: Schellekens, L.Steins - Jansen 6, Bougret 5, Falke 3, Stavast 3, I.Steins 2, ten Velde 2, Schoneaker 2, Baijens 1, Jerry 1, Sluijters 1, Schagen 1 oraz Benghanem, Visser.

Polska: Kornecki, Morawski - Syprzak 7, Moryto 6, Krajewski 4, Pietrasik 3, Dawydzik 3, Daszek 2, Czuwara 2, Adamski 2, Walczak 2, Przytuła 1, Olejniczak 1, oraz Jędraszczyk, Pilitowski, Bis.

Czytaj także: 
Jurecki wskazał różnicę między meczami 
Daszek przekroczył kolejną barierę

Źródło artykułu: