Czerwona latarnia pokazała lwi pazur. Handball Stal Mielec wciąż walczy

Materiały prasowe / PGNiG Superliga / Na zdjęciu: zawodnicy Handball Stali Mielec
Materiały prasowe / PGNiG Superliga / Na zdjęciu: zawodnicy Handball Stali Mielec

Handball Stal Mielec nie składa broni w walce o utrzymanie w PGNiG Superlidze. Czeczeńcy zagrali dobre spotkanie z faworyzowanymi Azotami Puławy, ale nieznacznie przegrali (26:29).

W składzie Azotów ponownie nie pojawił się kontuzjowany Michał Jurecki, którego w wyjściowej siódemce zastąpił Antoni Łangowski. Zgodnie z przewidywaniami miejscowi szybko objęli prowadzenie 3:0. Później coś jednak w grze puławian się zacięło i Handball Stal w 9. minucie wyrównała na 4:4. Jak się okazało był to tylko moment dekoncentracji, bo szybko ponownie odskoczyli na kilka bramek. Kolejną dobrą partię w bramce Azotów rozgrywał Mateusz Zembrzycki.

W drużynie z Mielca wyróżnić trzeba Antonio Pribanicia, który dobrze znajdował się na kole i zdobywał bramki. Jego koledzy popełniali jednak zbyt wiele błędów w ataku, które puławianie bezlitośnie wykorzystywali kontrując (10:6 w 19 min.). Trener gospodarzy dosyć wcześnie sięgnął po nominalnych rezerwowych. Pozwoliło to Czeczeńcom nieznacznie zniwelować stratę, zwłaszcza, że kilka piłek odbił w bramce Dawid Dekarz.

Na tle zdecydowanie wyżej notowanych gospodarzy mielczanie prezentowali się naprawdę przyzwoicie. Widać było, że walczą o utrzymanie z Superlidze. W 29 minucie po indywidualnej akcji i rzucie ze środka rozegrania Dzianisa Wołyncewa Stal po raz pierwszy w meczu wyszła na prowadzenie (13:12). Taki też wynik utrzymał się do przerwy.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ogromna zadyma! W ruch poszły pięści

W bramce ekipy z Lubelszczyzny 10 udanych obron zanotował Zembrzycki, ale Dekarz z drużyny przeciwnej nie był gorszy i odbił dokładnie tyle samo piłek. To w pełni oddaje obraz wyrównanej gry w pierwszej części spotkania.

Azoty nieznaczne poprawiły swoją grę, co pozwoliło im objąć nieznaczne prowadzenie. W poczynaniach drużyny Roberta Lisa wciąż brakowało dokładności. W 47 minucie po kontrze i golu Pawła Wilka zrobiło się 22:21 dla gości. Chwilę potem ten sam zawodnik przy rzucie karnym trafił w twarz Wojciecha Boruckiego i obejrzał czerwoną kartkę.

W tym momencie Czeczeńcy ewidentnie pogubili się. Proste błędy podań, przekroczenie linii pola bramkowego i skuteczny w bramce Borucki sprawiły, że Azoty na pięć minut przed końcem po ładnym rzucie z koła Łukasza Rogulskiego odskoczyły na cztery bramki. Chwilę potem pojawiła się dla Stali iskierka nadziei, bo grali w podwójnej przewadze. Nie wykorzystali jednak tego faktu, co więcej - przegrali ten okres gry! Azoty nie wypuściły już wygranej z rąk, choć nie wykorzystały w końcówce dwóch rzutów karnych.

PGNiG Superliga:

KS Azoty Puławy - Handball Stal Mielec 29:26 (12:13)

Azoty: Zembrzycki (12/32 - 38 proc.), Borucki (5/11 - 45 proc.) - Akimenko 8/2, Jarosiewicz 8/1, Bachko 3, Przybylski 3, Łangowski 2, Dawydzik 2, Kowalczyk 1, Zivković 1, Rogulski 1, Podsiadło, Fedeńczak, Burzak
Karne: 3/5
Kary: 10 min. (Zivković, Przybylski, Rogulski, Burzak i Dawydzik - po 2 min.)

Stal: Dekarz (11/31 - 35 proc.), Procho (4/13 - 31 proc.) - Wołyncew 6, Smolikow 5, Pribanić 5, Sobut 3/2, Wilk 3/1, Graczyk 2, Krupa 2, Wojdak, Nowak, Puljizovic, Ruhnke, Nikolić, Misiejuk
Karne: 3/4
Kary: 8 min. (Krupa - 4 min., Wołyncew i Smolikow - po 2 min.)
Czerwona kartka: Paweł Wilk (w 48. min.)

Sędziowali: Andrzej Kierczak (Pielgrzymowice) oraz Tomasz Wrona (Kraków)
Widzów: 1523

Zobacz także:

Azoty Puławy mocno odgryzły się Gwardii
Czarna seria Sandra Spa Pogoni Szczecin trwa

Źródło artykułu: