Tegoroczny Rajd Nyski miał być świętem motorsportu, a zakończył się w niedzielę w momencie śmiertelnego wypadku Artura Sękowskiego, który rywalizował w klasie historycznych samochodów. Dzień wcześniej na trasie doszło do innego poważnego incydentu. Tymoteusz Abramowski wpadł w grupę fotoreporterów, która stała w zakazanym miejscu. W tym przypadku dwóch mężczyzn z urazami kończyn trafiło do szpitala.
Co przyczyniło się do tragedii na Rajdzie Nyskim?
Rajd Nyski po raz pierwszy w historii był rundą Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski. W związku z tym pojawiły się pytania, czy na pewno impreza została odpowiednio zaplanowana i zorganizowana. W środowisku rajdowym wskazuje się na kilka czynników, które miały wpływ na tragiczną śmierć.
ZOBACZ WIDEO: Regulamin zabrał Kurtzowi złoto? Australijczyk jasno o sensie rozgrywania kwalifikacji
Jedna z osób zaangażowanych w organizację rajdu rangi mistrzostw Polski mówi nam, że Sękowski był kierowcą jeżdżącym niezwykle widowisko, ale też ryzykownie, co przekładało się na wypadki. - On przekraczał granicę. Jechał ponad 100 proc. możliwości - mówi i wskazuje na średnie prędkości, jakie załogi osiągały w Rajdzie Nyskim.
Podczas porannego odcinka Bykowice najszybszy na trasie Grzegorz Grzyb osiągnął średnią prędkość przejazdu 137,8 km/h. Dla porównania, we wcześniejszym Rajdzie Śląska załogi przejeżdżały trasę ze średnią 100-110 km/h. Różnica jest spora. Oznacza, że kierowca ma mniej czasu na reakcję w razie błędu, a ewentualne uderzenie z przeszkodą ma poważniejsze konsekwencje.
Regulamin dotyczący imprez rajdowych, do którego dotarły WP SportoweFakty, nie określa maksymalnej średniej prędkości, jakie mogą osiągać załogi. "Średnia prędkość nie jest wskaźnikiem przydatności oesu specjalnego, choć jest jednym z czynników branych pod uwagę przy organizacji. Odcinki o dużej prędkości niekoniecznie są niebezpieczne. Wszystko zależy od otoczenia: czy występują duże urwiska, klify, gęsto porośnięte drzewa, nagłe zakręty lub uskoki, które stanowiłyby zagrożenie" - czytamy w przewodniku dla organizatorów rajdów w Europie, jaki przygotowała Międzynarodowa Federacja Samochodowa (FIA).
- Ta trasa była za szybka - uważa nasz informator. Pokonywały ją nie tylko załogi zgłoszone do cyklu RSMP, ale również kierowcy rywalizujący w starszych autach w ramach Millers Oils Historycznych Rajdowych Samochodowych Mistrzostwach Polski. To niejednokrotnie pasjonaci, którzy zgłaszają się do rajdów za kierownicą pojazdów z lat 1931-1999.
Sam Sękowski mówił o prędkościach osiąganych na Rajdzie Nyskim w 2023 roku w rozmowie z lokalną redakcją. - Nie pamiętam, abym w ostatnich latach jechał równie szybki rajd. Średnia prędkość na odcinku specjalnym Karłowice Małe-Otmuchów była bliska maksymalnej prędkości dopuszczonej przez światową federację - powiedział wtedy tragicznie zmarły kierowca "Nowinom Nyskim".
Nawierzchnia i pogoda
W tym samym wywiadzie Sękowski zwracał uwagę na nawierzchnię. - Praktycznie 90 proc. trasy przebiegało po starej, zniszczonej, pofałdowanej nawierzchni, która wymaga od kierowcy ogromnego skupienia i analizowania na bieżąco swojej linii przejazdu. Przy tak dużych prędkościach to naprawdę wyzwanie. To właśnie nawierzchnia jest wyróżnikiem naszych tras - mówił kierowca po wygranej w 2023 roku.
Nasz rozmówca potwierdza, że rajd był rozgrywany na drogach, których stan był "różny". Regulamin tego nie zabrania. Załogi podczas zapoznania mają możliwość przeanalizowania szczegółów trasy i ich rolą jest dostosowanie prędkości do warunków. O tym też mówił Sękowski. Podkreślał, że imprezy organizowane na świeżo wyremontowanych drogach są bliższe wyścigom niż rajdom. Trudna nawierzchnia pozwala wykazać się kierowcy.
- Tyle że mamy październik. Niskie temperatury, jest ślisko. Na trasę wpada brud po wcześniejszych przejazdach kierowców - dodaje nasze źródło.
Osobną kwestią jest też samochód, z którego korzystał Sękowski. Leciwe BMW M3, które jest dopuszczone do rywalizacji w kategorii aut historycznych, dalekie jest od wymogów, jakie muszą spełniać najnowsze rajdówki klasy Rally2. Jednak te drugie nieprzypadkowo kosztują ok. 1,5 mln zł za sztukę. "Klasyki" mogą korzystać z seryjnego zbiornika paliwa, podczas gdy wymogi dla Rally2 są zupełnie inne. Takie rajdówki muszą posiadać zbiornik z homologacją FIA, który wykonany jest z bardzo trwałego tworzywa. Sam koszt takiego zbiornika to od 5 do 8 tys. zł.
Dlatego jedna z hipotez po wypadku Sękowskiego zakłada, że wskutek uderzenia w drzewo doszło do rozszczelnienia zbiornika, co z kolei doprowadziło do pożaru.
Prokuratura wyjaśnia tragedię na Rajdzie Nyskim
Jak do tych zarzutów odnosi się prokuratura? - Mamy zabezpieczony wrak rajdówki. Przeprowadziliśmy pierwsze oględziny samochodu. Musimy się dowiedzieć, czy był sprawny w momencie wypadku. Mamy zabezpieczone monitoringi, również nagranie z kamery z samochodu znajdującego się na trasie zaraz za BMW - zdradza nam prokurator Stanisław Bar, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Opolu.
Bar podkreśla, że nie jest w stanie ustosunkować się do twierdzeń o rozszczelnieniu zbiornika paliwa w momencie wypadku. - Nie mogę o tym przesądzać na bazie materiałów, które dostaliśmy od policjantów. Być może w tej sprawie będzie musiał się wypowiedzieć biegły - dodaje.
- Na pewno będzie sekcja zmarłego zwłok kierowcy. Monitorujemy też kwestię leczenia pilota - ujawnia prokurator Bar. Z informacji WP SportoweFakty wynika, że obrażenia Sękowskiego wskazują, że do śmierci doszło wskutek rozległych oparzeń.
Prokuratura przy badaniu wypadku z Rajdu Nyskiego będzie musiała opierać się na opiniach biegłych, bo charakterystyka rywalizacji motorsportowej rządzi się swoimi prawami. - Będziemy weryfikować kwestię zabezpieczenia rajdu, jak również tego konkretnego odcinka specjalnego. Musimy też sprawdzić reguły, które rządziły tym rajdem. Czy kierujący podczas tego odcinka mieli obowiązki co do szczególnej techniki jazdy, czy musieli wykazać się dodatkowymi umiejętnościami. Dla nas jest to materiał nieznany - przyznaje rzecznik opolskiej prokuratury.
Wypadek załogi Sękowski-Krzysik miał miejsce w niedzielę ok. godz. 11.30. na odcinku specjalnym Stary Las (powiat nyski, gmina Głuchołazy). W związku ze śmiercią kierowcy podjęto decyzję o zakończeniu rywalizacji.
Oświadczenie ws. tragicznego wypadku w poniedziałek wydali organizatorzy Rajdu Nyskiego. "Rajdy samochodowe należą do dyscyplin sportowych o wysokim stopniu ryzyka. Pomimo rygorystycznych zasad bezpieczeństwa, doświadczenia służb i stosowania najnowocześniejszego sprzętu, nie da się całkowicie wyeliminować zagrożenia, jakie niesie ze sobą ta pasjonująca, lecz niebezpieczna rywalizacja" - czytamy w nim.
Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty
Historyczne samochody są do oglądania a nie zabijania (się).