Śliskie asfaltowe odcinki zebrały swoje żniwo, gdzie spośród 34 zgłoszonych załóg jedynie 21 stawiło się na mecie. Niestety wśród nich zabrakło również Kacpra i Jacka, którzy mimo nieukończenia rajdu nadal prowadzą w klasie 4.
- Już na odcinku testowym otrzymaliśmy dość duże ostrzeżenie. Na pierwszym przejeździe, przy bardzo małej prędkości delikatnie dotknęliśmy drzewa. Wiedziałem, że te odcinki są bardzo śliskie ale zaskoczyło mnie jak bardzo. Sam rajd układał się jednak dla nas bardzo dobrze. Jechaliśmy szybko ale mądrze. Nie popełniliśmy ani jednego błędu poza dotknięciem szykany na odcinku miejskim. To i tak pozwoliło nam wypracować sporą przewagę nad rywalami. Drugiego dnia również szło wszystko zgodnie z planem. Pierwszą pętlę przejechaliśmy dość spokojnie utrzymując pozycję lidera w „ośkach”. Niestety aż do feralnego zakrętu, z którym wcześniej nie mieliśmy żadnego problemu. Wypadliśmy z drogi i próbowaliśmy się bronić przez jakieś 100 metrów ale zahaczyliśmy o płot. Teraz analizujemy dlaczego do tego doszło - mówi Kacper Wróblewski
- Faktycznie jechaliśmy ten zakręt minimalnie szybciej niż poprzednio jednak nie aż na tyle by skończyć w taki sposób. Wiem, że puściły nam opony z tyłu. Niestety chcąc oszczędzić je na kolejny rajd nie zdecydowaliśmy się na ich wymianę na nowe podczas serwisu – może to było przyczyną. Czasami jednak takie błędy się zdarzają. Jest to element tego sportu, gdzie na sukces składa się wiele czynników. Teraz z pewnością mamy przed sobą ciężki okres bo do startu w Rajdzie śląska zostało bardzo mało czasu. Nie martwię się o odbudowanie auta bo wiem, że stajnia Rallytechnology stanie na wysokości zadania. Niestety zdecydowanie nadszarpnie to nasz budżet a nasze starty w kolejnych rundach stoją pod dużym znakiem zapytania. Będziemy jednak starać się z całych sił by ten sezon pojechać do końca bo mamy o co walczyć! Trzymajcie proszę kciuki i mam nadzieję, że za trzy tygodnie zobaczymy się w Chorzowie - dodaje kierowca.
- Wyjechaliśmy z Puław w bardzo smutnych nastrojach. Niestety nie ukończyliśmy Rajdu Nadwiślańskiego. Podczas walki o zwycięstwo staraliśmy się nie ryzykować na tych zdradliwie śliskich asfaltach i kontrolować nasze solidne tempo. Założeniem drugiego dnia była obrona pierwszego miejsca w samochodach napędzanych na jedną oś. Ponieważ podczas pierwszego etapu nie mieliśmy żadnej sytuacji, podczas której musielibyśmy się bronic przed wypadnięciem z drogi, to Kacper nie podejmował zbytniego ryzyka podczas hamowań z dużych prędkości do ciasnych zakrętów. Jedynie drugiego dnia stanęliśmy w poprzek drogi na łączniku szutrowym ale wszystko odbyło się przy małej prędkości. Niestety na przedostatnim odcinku wypadliśmy z drogi. Zaskoczyło to nas i teraz musimy przeanalizować co było powodem, szczególnie, że na poprzedniej pętli nie mieliśmy tam żadnych problemów. Dziś jednak musimy też już myśleć o Rajdzie Śląska bo czasu jest bardzo mało. Mam nadzieję, że pojawimy się na trasach domowej imprezy! Dziękujemy też za doping, pomoc i wsparcie ze strony kibiców, mieszkańców i sędziów zabezpieczenia po wypadku. Nikt nie powiedział złego słowa, a wręcz przeciwnie niesamowite jest słyszeć jak cieszy wszystkich nasza walka i rywalizacja o zwycięstwo w "ośkach". Dziękujemy wam za te wszystkie kciuki podnoszone w górę na odcinkach i dojazdówkach - podkreśla pilot Jacek Spentany.
Za niespełna trzy tygodnie załogi powrócą na odcinki specjalne podczas Rajdu Śląska. Baza czwartej rundy RSMP będzie miała miejsce na Stadionie Śląskim w Chorzowie. W piątek 29 czerwca zawodnicy będą się ścigać na dwóch miejskich odcinkach w Mikołowie i pod Stadionem Śląskim. Sobota to już
7 odcinków specjalnych o łącznej długości prawie 109 kilometrów oesowych.