W najważniejszym meczu nie zawiedli i zmniejszyli dystans. Wciąż liczą się w walce o utrzymanie

WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: siatkarze BBTS-u Bielsko-Biała
WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: siatkarze BBTS-u Bielsko-Biała

BBTS Bielsko-Biała pokonał na wyjeździe Cerrad Eneę Czarnych Radom 3:2. Dzięki tej wygranej, wciąż ma realne szanse na utrzymanie. - Przed nami jeszcze wiele grania, wszystko może się zdarzyć - podkreśla Dawid Woch, środkowy ostatniej drużyny tabeli.

W środowy wieczór BBTS Bielsko-Biała pokonał na wyjeździe Cerrad Eneę Czarnych 3:2 w meczu drużyn zajmujących dwa ostatnie miejsca w tabeli PlusLigi. Przyjezdni powiększyli swój dorobek do pięciu punktów, zmniejszając stratę do przedostatnich radomian do pięciu "oczek". - Bardzo się cieszymy, potrzebowaliśmy tego zwycięstwa - przyznał Dawid Woch.

Jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia podopieczni Serhiya Kapelusa z bardzo dobrej strony zaprezentowali się przeciwko PGE Skrze Bełchatów, przegrywając przed własną publicznością dopiero po tie-breaku. - Zrobiliśmy pierwszy duży krok, walcząc w poprzednim spotkaniu ze Skrą. Zdobyliśmy jeden punkt, trochę "utarliśmy nosa" temu rywalowi przy naszej bardzo dobrej grze - podkreślił Woch.

BBTS prowadził w hali Radomskiego Centrum Sportu 2:0. Nie poszedł jednak "za ciosem" i ostatecznie o losach pojedynku musiała przesądzić piąta partia. Środkowy nie czuł jednak niedosytu. - Nie możemy mówić, że jesteśmy źli czy smutni, że straciliśmy punkt w Radomiu. Oczywiście była szansa na pełną pulę, punkty są ważne w ligowej tabeli - nie ukrywał.

- Walczymy dalej, bo mamy dużo spotkań przed sobą. Nie poddajemy się, ponieważ wszystko jest jeszcze możliwe. Pokazaliśmy, że potrafimy walczyć, graliśmy bardzo dobrze i był to jeden z najlepszych meczów w naszym wykonaniu. Oby to był kolejny krok, który przybliży nas do tego, aby w PlusLidze się utrzymać - kontynuował 25-latek.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: przypatrz się dobrze! Wiesz, kto pomagał gwieździe tenisa?

Do realizacji celu potrzebne będą wygrane z silniejszymi przeciwnikami. - To dopiero nasze drugie zwycięstwo, i to drugie z Czarnymi w stosunku 3:2. Dobrze wiemy, że z lepszymi zespołami gra się troszeczkę łatwiej, bo większa presja ciąży na rywalu. Mamy świadomość, że każdemu zespołowi możemy punkt lub dwa "urwać". Zostało 12 meczów do końca, mamy przed sobą jeszcze kilka miesięcy grania, a w tym czasie naprawdę wiele rzeczy może się wydarzyć - zaznaczył Woch.

Mimo iż środowe spotkanie było jednym z najważniejszych w tym sezonie dla obu zespołów, przyjezdni podeszli do niego bez dużej presji. - Myślę, że podeszliśmy totalnie "na luzie". Zagraliśmy mecz ze Skrą 22 grudnia, dostaliśmy trzy dni wolnego na święta i przed tym meczem trenowaliśmy raz w swojej hali i raz w Radomiu. Wróciliśmy ze "świeżą głową", każdy sobie naszą sytuację na swój sposób przemyślał, poukładał, i podszedł do tego spotkania - skomentował środkowy.

- Wrócę jednak do tego meczu ze Skrą, bo on nas podbudował i pozwolił uwierzyć w to, że możemy grać dobrze. Wcześniejsze spotkania przegrywaliśmy, i to w bardzo złym stylu, to nas najbardziej bolało. Teraz walczymy dalej, jeśli z takim nastawieniem będziemy pracować i podchodzić do kolejnych spotkań, to może być fajnie - zakończył zdobywca dziesięciu punktów (9/12 w ataku, jeden blok).

Czytaj także:
>> LUK Lublin sprawił sensację w Jastrzębiu-Zdroju!
>> Z nich będziemy mieć pociechę. Oto objawienia sezonu PlusLigi i Tauron Ligi

Źródło artykułu: WP SportoweFakty