Mateusz Sacharewicz: Wykonaliśmy plan

WP SportoweFakty / Karina Stańczyc
WP SportoweFakty / Karina Stańczyc

W rewanżowym starciu o 15. miejsce w PlusLidze Łuczniczka wygrała u siebie 3:1 z AZS-em Częstochowa i utrzymała się w rozgrywkach. - Przygotowaliśmy się dobrze do tego meczu i wykonaliśmy plan - przyznał Mateusz Sacharewicz, środkowy bydgoszczan.

Początek środowego pojedynku w Łuczniczce nie był jednak udany dla gospodarzy. Bydgoszczanie przegrali pierwszego seta 23:25. Wówczas podopieczni Dragana Mihailovicia, chcąc triumfować w dwumeczu z AZS-em Częstochowa bez złotego seta, musieli wygrać trzy partie z rzędu (w pierwszym pojedynku 3:2 dla akademików).

Miejscowi stanęli na wysokości zadania i od drugiej odsłony meczu przejęli kontrolę nad wydarzeniami na boisku.

- Jesteśmy profesjonalnymi sportowcami i po przegraniu inauguracyjnego seta nie mogliśmy pozwolić sobie na utratę wiary w końcowy sukces. W takich spotkaniach, gdy w grę wchodzi utrzymanie w rozgrywkach, chłodną głowę trzeba zachować do końca meczu. Cieszę się, że to zrobiliśmy - zwrócił uwagę Mateusz Sacharewicz.

Emocje nie udzieliły się przede wszystkim Bartoszowi Filipiakowi. Młody atakujący Łuczniczki już w pierwszym secie spisał się nieźle. Prawdziwy koncert swojej gry zaprezentował jednak od drugiej partii aż do samego końca meczu. Częstochowianie nie mieli pomysłu na zatrzymanie silnych i dobrze ulokowanych ataków siatkarza bydgoskiej drużyny. Łącznie Filipiak zdobył 24 punkty, atakując z 61 procentową skutecznością.

ZOBACZ WIDEO Real - Bayern. Monachijczycy mogą czuć się oszukani

- To chłopak o wielkim potencjale. W pierwszym meczu z AZS-em nie zaprezentował pełni swoich możliwości, bowiem po prostu nie wytrzymał tego meczu pod względem mentalnym. Do rewanżu podszedł już z chłodną głową i zagrał to co potrafi i co pokazuje każdego dnia na treningach. Zasłużenie został wybrany najlepszym zawodnikiem pojedynku - zaznaczył środkowy bloku bydgoskiego zespołu.

Po ostatniej akcji meczu w drużynie Łuczniczki wybuchał euforia radości. Siatkarze cieszyli się tak, jakby zdobyli mistrzostwo kraju. Dla bydgoskiego zespołu wygranie dwumeczu z częstochowianami i uniknięcie barażu było takim małym finałem PlusLigi. Nagle klub, który od lat nie schodził poniżej przyzwoitego poziomu, musiał stoczyć trudną - zwłaszcza pod względem mentalnym - walkę o utrzymanie. Ostatecznie siatkarze Łuczniczki stanęli na wysokości zadania i obronili PlusLigę w Bydgoszczy.

- Sezon tak się potoczył, że musieliśmy walczyć o utrzymanie. Przygotowaliśmy się jednak dobrze do meczu z AZS-em Częstochowa. Wygraliśmy rewanż i plan wykonaliśmy. Nie musimy się już martwić jak poradzić sobie z pierwszoligowym zespołem z Zawiercia - zakończył Mateusz Sacharewicz.

Najprawdopodobniej to właśnie triumfator pierwszej ligi mężczyzn, Aluron Warta Zawiercie będzie rywalem AZS-u w barażu o pozostanie w PlusLidze. Rywalizacja toczyć się będzie do 3 zwycięstw.

Źródło artykułu: