Prezes dąbrowskiego MKS-u: Chcę uratować swoje "dziecko". Jestem ostatnią osobą, która może się teraz załamać

Michał Kaczmarczyk
Michał Kaczmarczyk
Niektórzy kibice siatkówki w Dąbrowie już stracili nadzieję na pozostanie w Lidze Siatkówki Kobiet, a jeszcze inni złośliwie pytają, ile będą kosztowały bilety w pierwszej lidze.

Kibice mają swoje prawa, swoje wymagania i wizje. Co mogę powiedzieć? Robię wszystko, żebyśmy utrzymali się w tej lidze i wierzę, że to nam się uda. Mając takie, a nie inne możliwości i nakłady, na jakie nas obecnie stać. Mimo wszystko pozostaję optymistą, że zostaniemy w ekstraklasie. Bo wiem, że ten zespół sporo potrafi i ma potencjał, tylko tego jeszcze nie pokazał.

Mam nadzieję, że w drugiej rundzie już tego dokona i będzie ona dla MKS-u dużo lepsza. Jestem ostatnią osobą, która powinna się w tej sytuacji załamać, nawet jeżeli wszyscy inni się załamią. Po prostu nie mogę tego zrobić, jeśli mam myśleć o utrzymaniu klubu.

Dużo osób zadaje sobie teraz pytanie, czy Dąbrowę Górniczą stać teraz na dwa zespoły w ekstraklasie i czy magistratowi zależy na obecnym stanie posiadania.

Ja do tego tak nie podchodzę. Chciałbym przypomnieć wszystkim, że koszykówka i siatkówka w Dąbrowie wywodzą się z jednego klubu. Życie nas rozłączyło, wymagania ustawy o sporcie były takie, by z jednej sekcji sportowej zrobić osobne spółki akcyjne. Do dzisiaj uważam obie te dyscypliny za moje "dzieci", bo miałem przyjemność budowania tych zespołów za czasów sześciosekcyjnego MMKS-u Dąbrowa Górnicza .

Powiedziałem kiedyś siatkarkom i koszykarzom: kto z was pierwszy wejdzie do ekstraklasy, będzie pierwszy w mieście, innymi słowy, zyska większe finansowanie. Wtedy po prostu nie wiedziałem, że czy miasto będzie stać na dwie ekstraklasowe drużyny. Ale jakiś czas potem chłopcy walczyli o Polską Ligę Koszykówki i prezydent Zbigniew Podraza stwierdził, że to dobry moment, by mieć oba zespoły na najwyższym poziomie, dlatego zdecydowaliśmy się wziąć dziką kartę do rozgrywek.

Czy Dąbrowę stać cały czas na oba MKS-y w ekstraklasie? Tak, bo to się po prostu należy mieszkańcom i miastu, które zyskuje dzięki temu świetną promocję. Nie wyobrażam sobie, żeby tak po prostu nagle zabrano Dąbrowie jedną z tych drużyn.

Z tym że władze każdego miasta pewnie wolałyby postawić na jeden silny klub przynoszący zwycięstwa i gwarantujący sławę w Polsce, a w tym momencie siatkarski MKS jest trochę kulą u nogi.

Nie wiem, czy tak należy na to patrzeć. Cieszę się z tego, że nasi koszykarze są teraz w górze tabeli, ale może kiedyś doczekamy takiej sytuacji, kiedy oba MKS-y będą na szczycie? A może takiej, że oba będą na dole? W sporcie może wydarzyć się absolutnie wszystko.

Taki Górnik Zabrze, legendarny klub piłkarski i wielokrotny mistrz Polski spadł z ligi, by potem do niej wrócić i teraz całkiem nieźle radzi. Są w sporcie gorsze i lepsze lata, my akurat mamy rok zdecydowanie gorszy, ale to nie znaczy, że siatkówka w Dąbrowie nie odrodzi się i nie będzie na dobrym poziomie!

Być może tak, ale pozostaje pytanie, dlaczego doszło do stanu obecnego i czy można było tego uniknąć. Być może przez ostatnie lata brakowało odpowiedniej osoby na stanowisku dyrektora sportowego, odpowiedzialnego za sprawy czysto siatkarskie.

Z biegiem czasu widać, że jak najbardziej można było zrobić coś lepiej. Tylko ta ocena jest już spóźniona, nastąpiła po fakcie, którego się nie zmieni. Co do kwestii dyrektora sportowego: Waldemar Kawka objął tę funkcję po tym, jak przestał być trenerem, ale miał inne plany na życie i przyjął propozycje najpierw z Bielska-Białej, potem ze Szczyrku. Mieliśmy propozycję na to stanowisko, sami szukaliśmy i prowadziliśmy rozmowy, choćby z Leszkiem Rusem. Ostatecznie stanęło na tym, że jak wiele klubów obywaliśmy się bez tego stanowiska, aż w końcu przejęła je Aleksandra Seweryn.

Ale według mnie to nie jest kwestia takiej czy innej posady. Pieniądze, szczęście, wiedza, odpowiedni dobór ludzi - to są najważniejsze czynniki, które stanowią o sukcesie lub jego braku. Są przykłady na to, że czasem za wielkimi pieniędzmi nie idą wyniki, a osiąga się je mimo ich braku. Choćby MKS potrafił kilka lat temu bez dużych środków zbudować superzespół, który potem cieszył nas medalami i pucharami.

W takim razie czego najbardziej brakowało, by utrzymać ten wysoki poziom MKS-u w kolejnych latach? Pieniędzy, szczęścia, wiedzy?

Wszystkiego po trosze. Jak sobie pomyślę choćby o ostatnim sezonie, w którym mieliśmy skład co najmniej na medal mistrzostw Polski... Nawarstwiło się sporo problemów, choćby sprawa walkowera za Dominikę Sobolską, kontuzje, nagłe odejście Regan Scott i to wszystko sprawiło, że zajęliśmy tylko piąte miejsce.

Gdyby tamten zespół wszedł wtedy do półfinału, to jestem przekonany, że zrobilibyśmy medal, kto wie, czy nawet nie srebrny. Ale nie udało nam się i może lepiej do tego nie wracać. Sprawę Sobolskiej w sądzie powszechnym pewnie byśmy wygrali, ale wyrok zapadłby po zakończeniu sezonu i nic by nam to nie dało.

Jest jeszcze jedna aktualna kwestia wymagająca reakcji, dotyczy zbieżności w terminach spotkań MKS-u z Dąbrowy Górniczej i Będzina. To zdarzyło się już cztery razy w sezonie i bez wątpienia pana klub na tym traci.

Spróbujemy to naprawić w drugiej części sezonu. Nie ukrywam, że mnie ten temat trochę zaskoczył, bo w poprzednich latach nie dostawałem sygnałów, że coś jest nie tak z terminarzami. Kazałem się rozeznać w temacie odpowiednim osobom i teraz będę się przyglądał kalendarzom obu lig. Jeżeli tylko zobaczę, że jest szansa na przesunięcie terminu jednego czy drugiego meczu, by uniknąć kolizji, siądziemy do rozmów z klubem z Będzina i zrobimy to.

Mamy w regionie naprawdę bardzo dużą konkurencję w samej siatkówce i zdaję sobie sprawę, że kibica nie stać na wykupienie karnetów na dwa czy trzy kluby w regionie. Ale jak tylko zaczniemy lepiej grać, humory wszystkim się poprawią i myślę, że kibice będą przyjeżdżali z chęcią i do nas, i do Sosnowca.

Czy MKS Dąbrowa Górnicza utrzyma się w Lidzie Siatkówki Kobiet?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×