LSK. Wisła Warszawa - #VolleyWrocław: powrót żeńskiej siatkówki do stolicy bez mocnego otwarcia

WP SportoweFakty / Justyna Serafin / Na zdjęciu: siatkarki #VolleyWrocław
WP SportoweFakty / Justyna Serafin / Na zdjęciu: siatkarki #VolleyWrocław

Po pięciu latach od powstania klub Wisła Warszawa zadebiutował w ekstraklasie. W Arenie Ursynów, jeszcze bez anonsowanych przed startem sezonu Brazylijek, stołeczne siatkarki przegrały 1:3. O losach każdego z setów decydowały jednak pojedyncze akcje.

Ze względu na niespełnione wymagania formalne w debiutanckim meczu Wisły Warszawa w LSK nie mogły wystąpić zawodniczki zagraniczne - Elena Nowgorodczenko, Joyce Silva i Nika Del Rio. Pierwszy od 16 lat mecz warszawskiej drużyny w siatkarskiej elicie rozpoczął się dobrze dla gospodyń. Kiedy atakowała Aleksandra Szymańska, siatki dotknęły wrocławianki, natomiast już w kolejnej akcji na prawym skrzydle zameldowała się Katarzyna Marcyniuk (0:2).

Bemowskie Syreny nie utrzymały jednak czteropunktowej zaliczki. Mocne zagrywki Aleksandry Rasińskiej, posyłane gdzieś pomiędzy libero i stojącą w pierwszej strefie przyjmującą, zupełnie odmieniły obraz gry (14:17). Stołeczne siatkarki rzuciły się do odrabiania strat, mogły nawet obronić piłkę setową. Jednak w aut zaatakowała Ewelina Mikołajewska i wrocławianki wygrały pierwszą odsłonę meczu 25:23.

Zawodniczki beniaminka ekstraklasy musiały w drugim secie ratować się nieszablonowymi rozwiązaniami akcji, takimi jak kiwka z drugiej piłki Katarzyny Olczyk. Dopiero pojedynczy blok Marcyniuk na atakującej ekipy z Wrocławia skłonił trenera Wojciecha Kurczyńskiego do prośby o czas (9:10). Na boisku pojawiła się Roksana Wers, zmieniając Natalię Murek i od tego momentu punktowały niemal wyłącznie przyjezdne (19:23). Bemowskie Syreny po raz kolejny postawiły wszystko na jedną kartę i ... znów zawiodły na ostatniej prostej, tym razem rąk blokujących nie znalazła w ataku Marcyniuk i było już 0:2 (26:28).

ZOBACZ WIDEO: Mistrzostwa Europy siatkarzy. Fabian Drzyzga: Wygrzebaliśmy się z bagna i cieszymy się z brązu

Podbudowane swoją postawą wrocławianki chciały zamknąć to spotkanie w trzech setach (1:7). Powrócić do walki gospodyniom pozwolił element bloku, po efektownej "czapie" Aleksandry Szymańskiej Wisła złapała kontakt punktowy z rywalkami (7:8). Przyjezdne coraz częściej sięgały po kiwki, a w obronie stołeczne siatkarki były bardzo aktywne. Po raz pierwszy w tym meczu zawodniczki Wisły utrzymały nerwy na wodzy i  to Szymańska, skacząc w tempo do bloku, zapewniła miejscowym siatkarkom pierwszego wygranego seta w ekstraklasie (25:23).

Podopieczne Agnieszki Rabki nie potrafiły ustabilizować przyjęcia, ich dotknięcia były też "elektryczne" co znalazło swoje odzwierciedlenie na tablicy wyników (11:14). I tym razem w ekipie #VolleyWrocław nie obyło się bez przestojów. Na ratunek przyszła jednak zmiana zadaniowa, której dokonał trener Kurczyński. Przy stanie 21:22 dwukrotnie agresywnego flota na drugą stronę siatki posłała Wers i w pojedynkę rozstrzygnęła o losach ostatniej partii spotkania (21:25).

Liga Siatkówki Kobiet, 1. kolejka:

Wisła Warszawa - #VolleyWrocław 1:3 (23:25, 26:28, 25:23, 21:25)

Wisła: Lipska, Marcyniuk, Olczyk, Mikołajewska, Szymańska, Połeć Adamek (libero) oraz Banasiak.

#Volley: Rasińska, Soter, Murek, Kasprzak, Gajewska, Gancarz, Pancewicz (libero) oraz Wers, Irzemska.

MVP: Aleksandra Rasińska (#VolleyWrocław).
Czytaj także:

LSK: Będą niespodzianki i szalone pościgi? Rusza piętnasty sezon rozgrywek
Wisła Warszawa wciąż czeka na halę, ale i wzmocnienia. Trudny start beniaminka

Źródło artykułu: