Braki kadrowe nadrobiły charakterem - podsumowanie sezonu 2015/2016 w wykonaniu Pałacu Bydgoszcz
Dwa zupełnie różne oblicza
Same rozgrywki, skrócone i toczące się w szalonym tempie, miały negatywne i pozytywne oblicze dla bydgoszczanek. Do tej pierwszej grupy z pewnością należy zaliczyć rundę zasadniczą rozgrywek. W niej podopieczne Adama Grabowskiego nie odniosły wymaganych pięciu zwycięstw, gwarantujących sportowe utrzymanie się w Orlen Lidze. Licznik triumfów po stronie Pałacu zatrzymał się na czterech wiktoriach.
Jeśli po rundzie zasadniczej zawisło nad bydgoską drużyną widmo spadku, to po fazie play-off nikt nie powinien mieć wątpliwości czy Pałac zasłużył na dalszą grę w rozgrywkach. Trudno bowiem wyobrazić sobie, by włodarze ligi zdegradowali wypłacalny, świetnie zorganizowany klub, który dodatkowo zajął dziewiąte miejsce. Podopieczne trenera Grabowskiego i sam szkoleniowiec nie załamali się tylko czterema triumfami w fazie zasadniczej i w walce o miejsca 9-12 zaprezentowali dużą wolę walki i przede wszystkim skuteczną siatkówkę. Pałacanki dwukrotnie pokonały zespoły z Rzeszowa i Legionowa, dzięki czemu mogły cieszyć się z wywalczenia dziewiątej lokaty.
Jak przyznała po ostatnim meczu w sezonie Ewelina Krzywicka, decydujące starcie o tą pozycję z Legionovią Legionowo było dla bydgoszczanek pojedynkiem na miarę finału. Sama przyjmująca w sezonie 2015/2016 dość nieoczekiwanie została jedną z liderek drużyny. Jej gra niejednokrotnie była lekarstwem na niską skuteczność w ataku zespołu. Problemy Pałacu dotyczyły głównie prawego skrzydła. W trakcie rozgrywek trener Grabowski musiał sporo natrudzić się w poszukiwaniu atakującej. Do gry nie mogła jeszcze powrócić Zuzanna Czyżnielewska, w rundzie zasadniczej kontuzji doznała Natalia Krawulska, a sprowadzona w jej miejsce Dominia Minicz nie spełniła oczekiwań. Warto zatem pochwalić szkoleniowca, że dał szansę 19-letniej Jagodzie Maternii, a młoda zawodniczka odpłaciła się za kredyt zaufania świetną grą w kilku pojedynkach.