Ile to razy denerwowaliśmy się, gdy na skoczni szalał wiatr, warunki nie miały nic wspólnego ze sprawiedliwą, sportową rywalizacją, a mimo to jury na siłę próbowało przeprowadzić przynajmniej jedną serię konkursową? Trwała ona w nieskończoność, zawodnicy denerwowali się, a kibice byli coraz bardziej zniechęceni do tej dyscypliny.
Na szczęście w niedzielę w Kuusamo nie mieliśmy powtórki z rozrywki. Jury wyciągnęło wnioski z poprzednich sezonów i tym razem oszczędziło zawodnikom, trenerom i kibicom niepotrzebnych nerwów. W niedzielę na Rukatunturi (HS 142) nie było szans na sprawiedliwą rywalizację. Wiatr kręcił, był bardzo silny (momentami nawet 20 m/s) i tak już było od godzin porannych.
Czytaj także: Norwegowie wściekli po sobotnim konkursie w Kuusamo. Wiemy, dlaczego zdyskwalifikowano ich za nieprzepisowe kombinezony
Dlatego jedyną rozsądną decyzją było odwołanie konkursu już na samym początku, bez prób przeciągania go na siłę. I taką też decyzję podjęło jury i organizatorzy. Brawo, o to chodzi. Nie chcieliśmy przecież oglądać konkursu, w którym o odległościach uzyskiwanych przez zawodników decydowałyby tylko podmuchy wiatru, a nie aktualna forma sportowa.
Za tydzień skoczkowie będą rywalizować w rosyjskim Niżnym Tagile. Niestety to również skocznia bardzo wrażliwa na wiatr. Nie można zatem wykluczyć scenariusza, że znów jeden z konkursów będzie trzeba odwołać. Jeśli nawet dojdzie do takiej sytuacji, to miejmy nadzieję, że jury będzie konsekwentne i zachowa się tak jak w Kuusamo.
Czytaj także: Kamil Stoch największym pechowcem konkursu w Kuusamo
Szymon Łożyński
ZOBACZ WIDEO Skoki narciarskie. Niezręczny moment podczas wywiadu. Martin Schmitt nie wiedział, co powiedzieć