PŚ w Zakopanem. 50 mandatów i ponad 20 wniosków do sądu. Policja nie miała litości dla fanów
Konkurs drużynowy w Zakopanem w ramach PŚ w skokach narciarskich odbył się bez udziału kibiców, ale ci pojawili się pod skocznią. Według ustaleń Polskiej Agencji Prasowej, policjanci mieli pełne ręce roboty.
Zawody z powodu pandemii koronawirusa odbyły się bez udziału publiczności, ale... fani skoków narciarskich i tak zgromadzili się pod zakopiańską skocznią.
Policjanci wylegitymowali ok. 300 osób. Niektórzy kibice otrzymali mandaty karne za odpalanie rac.
ZOBACZ WIDEO: PŚ w Zakopanem. Jak skoczkowie byli testowani przed konkursem? Apoloniusz Tajner zdradza kulisySympatycy skoków narciarskich zaczęli gromadzić się pod Wielką Krokwią już podczas serii próbnej przed rywalizacją drużynową. Apele policji o opuszczenie miejsca nie skutkowały.
"Nie wygląda, żeby apele miały poskutkować" - skomentował na Twitterze Dawid Góra z WP SportoweFakty, który na swoim twitterowym koncie udostępnił nagranie spod skoczni (więcej TUTAJ).
- Kibice nie reagują. Nie pomogło odgrodzenie ich od obiektu radiowozami. Część fanów skoków jest uzbrojona w lornetki. Wielu, nawet w tym miejscu, używa trąbek. Część przyniosła ze sobą barwy narodowe - szaliki, czapki i rękawice - relacjonował nasz portal.
Zobacz:
PŚ w Zakopanem. Apoloniusz Tajner: To nauczka na przyszłość
Kibicuj polskim skoczkom w Pilocie WP (link sponsorowany)