Alex Zanardi po raz pierwszy zderzył się ze śmiercią jesienią 2001 roku. Podczas wyścigu serii Champ Car jego BMW zderzyło się z innym samochodem. Siła uderzenia była tak ogromna, że z przodu jego pojazdu nic nie zostało. Podczas transportu helikopterem do Berlina lekarze musieli go reanimować. Zanardiemu amputowano kończyny, ale jakimś cudem przeżył.
Były kierowca Formuły 1 stał się później wzorem do naśladowania dla innych doświadczonych przez los. Mimo utraty nóg, wrócił do ścigania, korzystając ze specjalnie zmodyfikowanych samochodów. Wziął też udział w igrzyskach paraolimpijskich, z których wrócił z kilkoma medalami.
Aż wydarzył się wypadek latem 2020 roku. Zanardi, chcąc promować aktywność wśród niepełnosprawnych, brał udział w specjalnym treningu pod Sieną. Jego handbike na ostrym zakręcie wyjechał na drugą część jezdni, zderzył się z prawidłowo jadącą ciężarówką. 55-latek doznał poważnych obrażeń głowy. Lekarze znów skazywali go na śmierć, w najlepszym przypadku - wegetację. On jednak znów dokonał cudu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zobacz, co fanka hokeja zrobiła swoim telefonem!
Cud za cudem
Obrażenia głowy i czaszki wskutek zderzenia z ciężarówką były tak duże, że lekarze zapowiadali, iż Zanardi nie odzyska wzroku, bo uszkodzone miały zostać nerwy odpowiedzialne za widzenie. Prognozowano też, że nie wybudzi się ze śpiączki. Tymczasem doszło do tego ledwie kilka tygodni od tragedii, po czym kierowca trafił do specjalnej kliniki rehabilitacyjnej.
W lipcu Daniela Zanardi, małżonka 55-latka, udzieliła wywiadu, w którym po raz pierwszy zabrała głos na temat sytuacji Alexa. - Może się z nami komunikować, ale nadal nie jest w stanie mówić. Był przez długi czas w śpiączce i struny głosowe muszą odzyskać elastyczność - mówiła Włoszka.
W tamtym okresie marzeniem rodziny Zanardiego było to, aby jego stan poprawił się na tyle, aby mógł on wrócić do domu. I właśnie wydarzył się cud. - To był ważny krok w rehabilitacji. Alex opuścił klinikę kilka tygodni temu. Jest teraz z nami w domu. Czekaliśmy na to bardzo długo - powiedziała Daniela Zanardi.
Chociaż Zanardi będzie się jeszcze pojawiał na badaniach kontrolnych czy też wybranych zabiegach w szpitalu, to obecnie może kontynuować rehabilitację w domu. - Oczywiście to długi proces. Za rehabilitację Alexa odpowiadają lekarze, fizjoterapeuci, neuropsycholodzy, logopedzi. Dzięki nim mamy stały postęp - zdradziła małżonka kierowcy.
- Zdarzają się niepowodzenia, ale to normalne. Czasem trzeba zrobić dwa kroki w tył, aby potem wykonać jeden naprzód. Alex udowadnia nam po raz kolejny, że jest prawdziwym wojownikiem - dodała.
Samotność w czasach koronawirusa
- Alex bardzo dobrze zadomowił się w domu. Po tak długim pobycie w szpitalu ważne jest, że wrócił do rodziny i dobrze znanego sobie otoczenia. Trzeba wziąć pod uwagę, że mamy ciągle pandemię koronawirusa. Przez ostatni rok Alex miał wokół siebie tylko nieznanych ludzi w maskach. Ze względu na obostrzenia covidowe, nie było też za bardzo możliwości jego odwiedzania - wyjawiła Daniela Zanardi.
Jak podkreśliła małżonka byłego kierowcy F1, przez ostatnie półtora roku Zanardi nie miał możliwości zobaczenia się z częścią bliskich. - Tylko ja, nasz syn i mama Alexa mogły go odwiedzać w klinice. I to maksymalnie jedna osoba dziennie, przez półtorej godziny. To nie pomagało Alexowi w leczeniu - dodała.
55-latek trafił do domu, ale we Włoszech, podobnie jak w wielu innych krajach, rośnie zagrożenie koronawirusem w związku z nowym wariantem Omikron. - Znów może być tylko z najbliższą rodziną, bo rośnie liczba zakażeń, dlatego musimy być ostrożni. Jednak Alex jest w dobrze znanym środowisku, dzięki temu może szybciej wrócić do normalności - stwierdziła małżonka Zanardiego.
Jakie są rokowania lekarzy?
Od momentu rozpoczęcia rehabilitacji, Zanardi już kilkukrotnie zmieniał program pracy z fizjoterapeutami i lekarzami. Obecnie nacisk położony jest na ćwiczenia, które może wykonywać w domu. - W tygodniu pracuje z nim terapeuta, który wykonuje ćwiczenia fizyczne, neurologiczne i logopedyczne. Nastąpił też duży przełom pod względem jego siły - zdradziła Daniela Zanardi.
Obecnie Alex odzyskał sporą część siły w ramionach, bo długi pobyt w szpitalnym łóżku sprawił, że Włoch stracił sporo mięśni i wagi. - Teraz jest w stanie spędzać większość dnia na wózku inwalidzkim. Zje obiad i potem trochę odpoczywa - opisała przebieg dnia swojego męża Włoszka.
Najważniejsze pytanie dotyczy tego, jakie są rokowania lekarzy na przyszłość Zanardiego. Włoch już dwukrotnie uciekał śmierci, dokonywał cudów. Czy możliwy jest kolejny? Czy 55-latek wkrótce zacznie mówić i nie będzie trzeba się z nim porozumiewać za pomocą gestów?
- Nadal nie można przewidzieć, jak będzie się rozwijał jego powrót do zdrowia. Przed nami droga pełna wyzwań. Alex pokonuje ją z ogromną motywacją. Otrzymujemy też mnóstwo wsparcia, nie tylko od lekarzy i terapeutów, ale również od przyjaciół z motorsportu. Jesteśmy im wszystkim bardzo wdzięczni - podsumowała Daniela Zanardi.
Czytaj także:
Jaką karę otrzyma Lewis Hamilton? Problemy Brytyjczyka
"Powinien zacząć robić coś innego". Ostra krytyka kierowcy F1