Przypomnijmy, że po ostatnim sezonie Krzysztof Buczkowski zdecydował, że lepiej będzie dla niego, by po latach występów w PGE Ekstralidze spróbować odbudować się w eWinner 1. Lidze. Na zapleczu najlepszej żużlowej ligi świata miał ustabilizować formę i przygotować się na kolejny powrót do elity. Po dziewięciu meczach można powiedzieć, że plan udaje się wypełnić w stu procentach i to zarówno indywidualnie, jak i zespołowo.
- Jestem zadowolony ze swojej postawy, a już teraz mogę powiedzieć, że decyzja o przenosinach do Zielonej Góry była strzałem w dziesiątkę. Miałem kilka propozycji, ale wybrałem znakomicie i cieszę się, że tutaj jestem. Oczywiście w klubie presja na awans jest spora, ale podobnie jest w innych ośrodkach. Wszyscy chcą za rok ścigać się z najlepszymi - przyznaje Buczkowski.
Nie jest tajemnicą, że zawodnik podpisał ze Stelmet Falubazem Zielona Góra roczny kontrakt, który automatycznie ulegnie przedłużeniu w momencie awansu drużyny do PGE Ekstraligi. Obecna dyspozycja 36-latka pokazuje jednak, że może on wrócić do elity nawet bez Falubazu.
ZOBACZ WIDEO Ogromne problemy brytyjskiego żużla. To dlatego nie poszli śladem Polski
- Na razie w ogóle nie interesują mnie transferowe plotki i skupiam się tylko na tym, by zapewnić awans mojej drużynie. Dopiero w październiku zajmę się swoją przyszłością. Mogę jedynie potwierdzić, że w przypadku awansu z Falubazem, w moim przypadku nic się nie zmieni i wciąż będę zdobywał punkty dla tej drużyny - dodaje były reprezentant Polski.
Już w niedzielę zielonogórzanie będą mieli znakomitą okazję, by zrehabilitować się za porażkę w Gdańsku. Po zwolnieniu trenera Piotra Żyto atmosfera w klubie nie jest zbyt dobra, ale ewentualne zwycięstwo z Trans MF Landshut Devils pozwoli nieco spokojniej przygotowywać się do najważniejszej części sezonu.
Czytaj więcej:
Są wieści na temat zdrowia Daniela Bewleya
Woffinden zawalił kolejny mecz