Ostre słowa popularnego dziennikarza. Pisze o przejściu do piekła żużlowej historii i "zaoraniu" tradycji

WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Na zdjęciu od lewej: Zmarzlik, Janowski, Woźniak
WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Na zdjęciu od lewej: Zmarzlik, Janowski, Woźniak

Czapka Kadyrowa to jeden z najpopularniejszych symboli w polskim żużlu i jednocześnie nagroda przechodnia dla Indywidualnego Mistrza Polski. Wiele osób, w tym także zawodników, było w szoku, gdy okazało się, że w tym roku nie będzie ona wręczana.

W tym artykule dowiesz się o:

Pierwsze informacje o tym, że czapki Kadyrowa może w tym roku zabraknąć na podium Indywidualnych Mistrzostw Polski, pojawiły się już kilka miesięcy temu. Wtedy też wśród działaczy Polskiego Związku Motorowego i Głównej Komisji Sportu Żużlowego padały głosy, aby zrezygnować z symbolicznej nagrody dla zwycięzcy turnieju. Przedmiot ten miał się kojarzyć z Rosją, która od lutego okupuje Ukrainę.

Problemem jest jednak niepewna historia tego, w jaki sposób czapka znalazła się w Polsce. Według niektórych, została ona podarowana Polakom przez Kadyrowa, inni uważają, że nasi reprezentanci sami ją zabrali radzieckiemu zawodnikowi, tuż przed odjazdem. Swoje zdanie wyraził wtedy Jacek Gajewski, który uważał, że od lat kojarzy się ona wyłącznie z mistrzostwami Polski (Więcej o tym TUTAJ).

Ostatecznie w Rzeszowie Bartoszowi Zmarzlikowi nagrody nie wręczono, a ona sama wkrótce zostanie przekazana do Muzeum Sportu i Turystyki. W tej sprawie głos zabrał Piotr Szymański, według którego mogła ona wywołać polityczną dyskusję. - 75 procent z grona 18 byłych zawodników zdecydowało, że czapka Kadyrowa powinna odpocząć, stąd jej przejście na "emeryturę" - stwierdził.

ZOBACZ WIDEO Magazyn PGE Ekstraligi. Termiński, Holloway i Majewski gośćmi Musiała

Ostatecznie na decyzję miała wpłynąć nie tylko sytuacja w Ukrainie, ale również stan techniczny samego symbolu. Nie będzie więcej także rogatywki, która od prawie 20 lat współtowarzyszyła czapce Kadyrowa. Ta również zostanie przekazana do muzeum (więcej na ten temat TUTAJ).

We wtorek na temat całego zamieszania za pomocą Facebooka wypowiedział się jeden z najbardziej doświadczonych żużlowych dziennikarzy, Henryk Grzonka, który w zawodzie pracuje 40 lat. W tym czasie relacjonował setki imprez najwyższych rang. Otrzymał także wiele odznaczeń i wyróżnień, w tym Złotą Odznakę Honorową Polskiego Związku Motorowego.

W długim i emocjonalnym wpisie wytyka wiele spraw polskiej władzy żużla. Już na samym początku Grzonka pisze o "zaoraniu" tradycji wręczania czapki Kadyrowa. "Wybaczcie mi ale już nie wytrzymuję patrząc na to co "granatowomarynarkowi" (dzisiaj już bardziej "białokoszulowi") wyprawiają" - czytamy (pisownia oryginalna - dop. red.).

Dziennikarz nie przebiera w słowach i w dalszej części publicznie zwraca się do działaczy. "Panowie ! co Wy robicie ??? Z jakich pobudek ? Dlaczego postanowiliście przejść do piekła żużlowej historii i swoimi decyzjami powoli ale systematycznie rozwalacie naszą ulubioną dyscyplinę? Nie sposób w tej krótkiej refleksji przypomnieć wszystkich :"posunięć" ale pewnie i na to przyjdzie czas."

Tradycja wręczania czapki Kadyrowa i umieszczanie na niej podpisu zwycięzcy trwa już kilkadziesiąt lat. Jej zaprzestania Henryk Grzonka zrozumieć nie może. "Szkoda że nie pomyśleliście o tym ilu najwybitniejszych polskich zawodników, przez 6 dekad (kiedy pewnie wielu z Was nie wiedziało jeszcze co to żużel) z dumą zakładało ją na głowę. Powinniście mieć szacunek, jeżeli już nie do samej nagrody i towarzyszącej jej tradycji, to chociaż do tak wielu Mistrzów Polski, którym my wszyscy powinniśmy (jak to się mówi) "czyścic buty" - wypomina.

Radiowiec uważa również, że wszystkie decyzje, które w ostatnim czasie zostały podjęte w związku z wojną w Ukrainie, to hipokryzja. Z jednej strony zabrano symbol IMP, ponieważ kojarzy się z Rosją, a z drugiej powróciliśmy do trzech turniejów. "Który po raz pierwszy wprowadzono w mrocznych latach stalinowskich (od 1953 roku) na wzór radziecki, podobnie jak i tzw "ligę zrzeszeń sportowych" - przypomina.

Można już pomału stwierdzić, że pomysł z zaprzestaniem wręczania czapki Kadyrowa przyniósł efekt odwrotny od zamierzonego. Coraz więcej kibiców, ale także dziennikarzy i innych osób związanych z żużlem nie potrafi zrozumieć, dlaczego tak zadecydowano i głośno krytykują taką decyzję. Wydaję się, że temat ten będzie jeszcze długo żywy w środowisku żużlowym.

PEŁNA TREŚĆ POSTA 


Czytaj także:

Żużel. Hansen czeka na oferty. W przeciwnym razie pójdzie do... kopalni
Żużel. Fakty i liczby. Stal od dekady melduje się w finale co dwa lata. Motor zapłacił już za ponad 1000 punktów