Kontrolował prawie cały import węgla do Polski. To był głośny upadek

Materiały prasowe / TV Elbląg / Na zdjęciu: Roman Niemyjski (z prawej) podczas wywiadu
Materiały prasowe / TV Elbląg / Na zdjęciu: Roman Niemyjski (z prawej) podczas wywiadu

Jako pierwszy dostarczał do Polski węgiel z Rosji, na początku lat 90. kontrolował prawie cały rynek importu tego surowca. Wtedy ochoczo wspierał kluby sportowe. Później doszło do jego głośnego upadku. Roman Niemyjski zapisał się jednak w historii.

Chociaż urodził się w Elblągu, to życiowe decyzje sprowadziły go na południe Polski. Ukończył Akademię Górniczo-Hutniczą w Krakowie, po czym znalazł zatrudnienie w śląskich kopalniach. Postanowił wykorzystać okres transformacji, by otworzyć własny biznes. Zrezygnował ze stanowiska nadsztygara i założył firmę Jeanette.

Wybór nazwy nie był przypadkowy, bo pochodziła ona od imienia córki - Żanety. Roman Niemyjski postanowił też wykorzystać popularność żużla na Górnym Śląsku. Klub w Rybniku powoli chylił się ku upadkowi w związku z transformacją ustrojową, przez co biznesmen przejął za ok. 100 tys. zł prawa do sekcji żużlowej ROW-u. Chwilę później w jej nazwie pojawił się człon "Jeanette".

Wizjoner, który wyprzedził swoje czasy

Z perspektywy czasu należy ocenić, że było to pionierskie działanie na polu sponsoringu tytularnego. Obecnie nikogo już nie dziwi obecność firmy w nazwie drużyny, ale na początku lat 90. - jak najbardziej. Niemyjski kreślił ambitne plany, chciał odbudować potęgę ROW-u. Ściągnął do klubu m.in. Jana Osvalda Pedersena, mistrza świata z sezonu 1991.

"Trzy złote medale Pedersena w 1991 roku windowały go na szczyt i rokowały piękną karierę. Dwa kluby polskie biły się o jego starty w sezonie 1992, padały wysokie kwoty, ostatecznie Niemyjski z Rybnika, który pompował wtedy w klub ambicje i pieniądze dopiął swego i wygrał rywalizację o duńskiego królewicza z zielonogórskim biznesmenem" - tak opisał całą sytuację na swoim blogu dziennikarz Adam Jaźwiecki.

ZOBACZ "Ewolucja" w Grand Prix. Zmarzlik mówi o zmianie, którą chciałby u siebie wprowadzić w 2023 roku

Jeanette ROW zwyciężył II-ligowe rozgrywki. Drużyna wygrała 18 z 20 meczów. Jednak szybko stało się jasne, że klub budowany był na wirtualnych pieniądzach. Zawodnicy nie zobaczyli obiecanych kwot, a drużyna w sezonie 1993 spadła z najwyższej klasy rozgrywkowej. Z powodu długów w kolejnym roku trzeba było założyć nowy podmiot - RKM Rybnik.

- Wydaje mi się, że często rzucano mu kłody pod nogi - tak poczynania Niemyjskiego w klubie żużlowym z Rybnika opisał w rozmowie z elblag.net Tadeusz Śmieciński, dawny kierownik bokserskiego klubu sportowego Halex, w który również zaangażowany był kontrowersyjny biznesmen.

Chociaż w Rybniku nazwisko Niemyjskiego oceniane jest negatywnie, bo kojarzy się z głośnym upadkiem ROW-u, członem Jeanette w nazwie i niezrealizowanymi obietnicami, to w rodzinnych stronach przedsiębiorcy sytuacja wygląda inaczej. Po tym jak nie udało mu się odnieść sukcesów w żużlu, Niemyjski był aktywny m.in. w piłce nożnej i boksie. Nie obywało się przy tym bez kontrowersji, jakże charakterystycznych dla szybko rozwijających się biznesów z tamtych czasów.

Twórca bokserskiej potęgi i dziwne ruchy w Olsztynie

Niemyjski w roku 1993 wraz żoną Heleną założył firmę Halex. Importowała ona takie ilości rosyjskiego węgla do Polski, że w pewnym momencie stała się wręcz monopolistą. Dało jej to również pozycję jednego z największych pracodawców w Elblągu. Zakład zatrudniał ok. 600 osób, kilkaset kolejnych miało pracę przy dystrybucji węgla w innych częściach kraju. W szczytowym okresie do elbląskiego portu sprowadzano z Rosji 700 tysięcy ton "czarnego złota" rocznie.

- Byłem kierownikiem transportu i zostałem potem oddelegowany do kierowania klubem. Praca zaczęła się na przełomie lat 1996/1997. Wówczas klubem bokserskim w Elblągu była Renoma Start. Na walnym zgromadzeniu została podjęta decyzja o tym, by połączyć się z panem Niemyjskim. Powstał KSW Halex - zdradził Śmieciński w elblag.net.

Za sprawą Niemyjskiego klub z Elbląga zaczął zdobywać medale mistrzostw Polski w boksie. Biznesmen pojawiał się praktycznie na każdej walce. Mecze w ramach rozgrywanej wówczas ligi niemal za każdym razem śledziła pełna hala. - Za zdobycie tytułu były odpowiednie gratyfikacje. Niektórzy zawodnicy byli zatrudnieni w Halexie, albo w innych firmach. Każdy swego pracodawcę chwalił. Zawodnicy nie mogli narzekać - powiedział były kierownik elbląskiego klubu.

Niemyjski postanowił działać prężniej i pojawił się w Stomilu Olsztyn. Logo firmy Halex umieszczono na koszulkach piłkarzy. Biznesmen wyłożył na klub ponad 4 mln zł. Nie nazywał się jednak sponsorem, a inwestorem. W zamian za wyłożone pieniądze gwarantował sobie procent z późniejszych transferów. Przepłacał przy tym piłkarzy, kontrakt Cezarego Kucharskiego był wtedy wart ponad 200 tys. dolarów.

To Niemyjski miał prawa m.in. do bramkarza Zbigniewa Małkowskiego, który został sprzedany do Feyenoordu Rotterdam za 950 tys. marek. Jednak działacze Stomilu stworzyli dwie umowy - na kwotę 350 i 600 tys. marek. Fiskusowi chcieli przedstawić tylko tę pierwszą, aby zapłacić niższy podatek.

400 tys. marek przywieziono z Holandii i jeszcze na lotnisku Okęcie podzielili je między siebie piłkarze i trenerzy Stomilu. Sprawą zainteresowała się prokuratura i PZPN. Część działaczy i były trener usłyszeli zarzuty w tej sprawie. Z kolei Niemyjski nigdy nie dostał pieniędzy z tytułu transferu Małkowskiego.

Głośny upadek Niemyjskiego i Halexu

Aż nadszedł rok 1999, kiedy to Ministerstwo Gospodarki wprowadziło ograniczenia na import węgla, bo rosyjski surowiec był znacznie tańszy i wypierał z rynku krajowy produkt. To był cios dla Halexu i Niemyjskiego. Firma z dnia na dzień przestała być wypłacalna. Jej długi szacowano na ponad 300 mln zł. W klubie bokserskim powtórzyła się historia z żużlowego ROW-u. Z powodu braku środków pięściarze nie przystąpili do rozgrywek w sezonie 2000, choć mieli walczyć o mistrzostwo Polski. Bieda zawitała też do piłkarskiego Stomilu.

Halex ogłosił upadłość kilka miesięcy później w nerwowej atmosferze, bo pracownicy domagali się zaległych wypłat. Nie był to jednak koniec problemów Niemyjskiego. W grudniu 2002 roku został zatrzymany przez ABW za wyłudzenie z banku 30 mln zł. Chociaż miał sądowy zakaz prowadzenia działalności gospodarczej, to kilka miesięcy później, po wyjściu z aresztu, znów stał na czele Haleksu.

"Rzeczpospolita" pisała też o tym, że przez Halex "przewijali się głównie wysocy rangą polscy wojskowi i byli białoruscy dyplomaci" powiązani z KGB. Firma miała też sprzedawać broń, o czym mieli wiedzieć nieliczni. Ze względu na brak możliwości importu węgla, Niemyjski coraz częściej inwestował na rynkach azjatyckich. Mógł przy tym liczyć na wsparcie polityków. Ręczył za niego m.in. Andrzej Kapkowski, ówczesny doradca Leszka Millera ds. bezpieczeństwa. Gdy "Życie Warszawy" dowiedziało, że Kapkowski poręczył za kontrowersyjnego biznesmena, Miller pozbawił go stanowiska doradcy.

Nawet po aferach Niemyjski nie pozostał obojętny względem sportu. Ostatnim klubem, w który inwestował, był Barkas Tolkmicko. Chociaż miasto położone w powiecie elbląskim ma niespełna 3 tys. mieszkańców, to biznesmen obiecywał, że klub piłkarski stanie się potęgą i zaistnieje na mapie Polski.

Barkas Tolkmicko wygrał IV ligę w sezonie 2012/2013. Gdy myślano o podbijaniu Polski, nagle powtórzyły się kłopoty z innych ośrodków, w których pojawiał się Niemyjski. Brak wynagrodzeń, długi, odejścia zawodników i trenerów. Aż w końcu klub wystawił na aukcję miejsce w rozgrywkach i sprzedał je Drwęca Nowe Miasto Lubawskie.

Roman Niemyjski zmarł w sierpniu 2014 roku w wieku 55 lat.

Łukasz Kuczera, WP SportoweFakty

Czytaj także:
Zmarł były zawodnik ROW-u Rybnik, wicemistrz Polski z 1980 roku
Nowi ludzie wchodzą do gdańskiego żużla. Zmiany w szkoleniu

Źródło artykułu: WP SportoweFakty