Żużel. Oskar Polis był o krok od transferu do 1. Ligi! "Klub trochę nieładnie się zachował"

WP SportoweFakty / Weronika Waresiak / Na zdjęciu: Oskar Polis
WP SportoweFakty / Weronika Waresiak / Na zdjęciu: Oskar Polis

Oskar Polis w listopadowym okienku transferowym na szósty sezon związał się z OK Bedmet Kolejarzem Opole. Niewiele jednak zabrakło, by częstochowianin wylądował w jednym z klubów 1. Ligi.

W minionym sezonie Oskar Polis zameldował się w czołowej trójce ligowych statystyk. Wychowanek Włókniarza Częstochowa wywalczył 175 punktów i czternaście bonusów, a osiągnął taki rezultat w 89 wyścigach. Takie liczby dały mu średnią biegową - 2,124, a skuteczniejsi byli tylko Francis Gusts (2,317) oraz Nick Morris (2,191).

Dobre wyniki zaowocowały zainteresowaniem. Do Polisa odezwały się m.in. dwa pierwszoligowe kluby. Zgodnie z tym, o czym informowały WP SportoweFakty, były to PSŻ Poznań oraz H.Skrzydlewska Orzeł Łódź

Sam zainteresowany potwierdził to w rozmowie z polskizuzel.pl. - Byłem na rozmowach w Łodzi, a w Poznaniu byłem praktycznie dogadany. W mojej ocenie klub trochę nieładnie się zachował i na końcu wszystko to głupio wyszło - powiedział otwarcie.

Oskar Polis doskonale zna łódzki klub, bo występował w jego barwach w 2015 roku. Jako 19-latek zbierał doświadczenie w pierwszej lidze i w 33 wyścigach udało mu się wywalczyć 27 punktów i trzy bonusy.

- Kiedyś tam jeździłem, z panem Skrzydlewskim się znamy, ja go lubię i potrafię z nim rozmawiać. Różnie o nim mówią, ale to jest normalny człowiek. Ja odbyłem z nim męską, szczerą rozmowę. Powiedziałem, że jeszcze gadam z Poznaniem, że pozostanie w Kolejarzu, siedzi mi w głowie. Nie było ściemniania, dlatego, choć się nie dogadaliśmy, to rozstaliśmy się w zgodzie - skomentował żużlowiec.

27-latek przyznał otwarcie, że z obu klubów bardziej żałuje tego, że nie doszło do finalizacji z ekipą Skorpionów. - Jakby ta osoba, z którą rozmawiałem, utrzymała oferowane warunki, to pewnie bym tam był. Logistycznie mi pasowało. Miałem Poznań po drodze z Danii i Szwecji. Warunki do rozwoju w tym klubie też wydaje mi się, że są niezłe - dodał.

Częstochowianin nie ukrywa, że kiedy nie wyszło mu z pierwszą ligą, to nie rozpaczał z tego powodu, bo z domu na stadion w Opolu ma zaledwie 80 kilometrów. I nie żałuje tego, że został w drugoligowym klubie.

ZOBACZ Świącik szczerze o Drabiku. "Wykreował swoją osobowość". W tle kulisy transferu do Wrocławia

Czytaj także:
Ostatni sezon spisał na straty i chciał zniknąć z żużla
Żywa legenda klubu. "Gdy się jeździło, to żużel był piękną sprawą"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty