Żużel. W najważniejszym meczu w karierze zaliczył upadek i urwał mu się film. "Przepraszałem wtedy kibiców"

Włókniarz Częstochowa po raz ostatni Drużynowym Mistrzem Polski został dwadzieścia lat temu. Jednym z zawodników tej ekipy był Zbigniew Czerwiński, którego końcówka tamtego sezonu nie oszczędzała.

[tag=64]

Zbigniew Czerwiński[/tag] nigdy nie był liderem Włókniarza Częstochowa, ale swoje nazwisko w historii klubu zapisał złotymi literami. Z lwem na plastronie ścigał się w latach 1999-2001 oraz 2003-04.

Był to dla niego obfity w medale okres. W rozgrywkach ligowych dwukrotnie stawał na podium - w 2003 roku celebrował złoto, a rok później brąz.

Dwa razy wywalczył krążek w MDMP (złoto w 2000, srebro w 2003), a do tego dołożył srebro MMPPK (2003). Dwadzieścia lat temu był również w gronie najlepszych juniorów w rywalizacji indywidualnej, kiedy to w Rybniku w finale MIMP uległ tylko Łukaszowi Romankowi i Adrianowi Miedzińskiemu.

ZOBACZ Red Bull rozstał się z zawodnikiem z PGE Ekstraligi. "Nie mam żalu"

- Na pewno dumny jestem z tego, że jestem w dziesiątce najlepszych medalistów w historii Włókniarza. Miałem wtedy stworzone odpowiednie warunki, a swoją pracą i jazdą na motocyklu potrafiłem to wykorzystać - i stąd te wszystkie moje sukcesy. Tak jak mówiłem już wcześniej, we wszystko, czym się zajmuję, wkładam 100 procent czasu i ciężkiej pracy. Do tego ze strony klubu miałem podstawiony odpowiedni sprzęt i to pozwoliło na się znaleźć w tym top 10 - przyznał Czerwiński w rozmowie z klubowymi mediami.

Zbigniew Czerwiński jest jednym z zawodników, którzy przyczynili się do złotego medalu Drużynowych Mistrzostw Polski, który Włókniarz wywalczył w 2003 roku. Nie był to jednak dla niego łatwy rok. W jednym z meczów play-off zaliczył koszmarny upadek ze Sławomirem Drabikiem.

- Mam jakieś przebłyski z tego upadku. Miałem wtedy krwiaka na lewym biodrze. Byłem młody, pociągnęło mnie i poleciałem nie w tę stronę, w którą powinienem. Tydzień później na finale z Toruniem w Częstochowie jechałem już "na blokadach" i nie do końca wiedziałem, co się dzieje - dodał rybniczanin.

21 września 2003 roku Czerwiński wystartował w trzech biegach. Przed 30 tysiącami publiczności wywalczył punkt z bonusem w trzech startach. - Cieszę się, że po tym meczu, w którym nie odegrałem przez ten wcześniejszy upadek większego znaczenia, zawisł na mojej szyi złoty medal drużynowych mistrzostw Polski. Pamiętam jednak, że kilka tygodni wcześniej w meczu w Toruniu spisałem się nieźle. Gdyby nie te punkty zdobyte wtedy przeze mnie, to być może później nie byłoby tego złotego medalu dla Włókniarza - skomentował.

- Pamiętam, że w tamtych zawodach też zaliczyłem jakiś upadek i jak schodziłem z toru do parku maszyn, to trochę "urwał mi się film". Organizmu nie da się oszukać i choć byłem zdolny i przygotowany do startu w tym meczu, to po upadku wszystko przepadło. Ostatnio nawet oglądałem wywiad telewizyjny ze mną po tej wywrotce. Przepraszałem wtedy kibiców, że nie będę mógł więcej wystąpić na torze, bo miałem świadomość, że byłoby to zbyt niebezpieczne - wspominał Czerwiński.

Czytaj także:
Bezrobotny Australijczyk ogrywa gwiazdy PGE Ekstraligi
Doczekamy się reprezentanta... Sri Lanki?! "Marzę o tym"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty