[tag=17223]
Aleksandr Łoktajew[/tag] przed poprzednim sezonem przeniósł się z H.Skrzydlewska Orła Łódź do PSŻ-u Poznań, co okrzyknięto za jeden z hitów transferowych w drugiej lidze. Po wybuchu wojny sportowa przyszłość Rosjanina z ukraińskim paszportem stanęła pod znakiem zapytania.
Łoktajew nie ukrywał, że wojna wywróciła ich życie do góry nogami. Ostatecznie w trakcie sezonu żużlowiec w Poznaniu pojawił się dosłownie na chwilę, by odbyć trening i wrócił do ojczyzny. Mimo, że nie wystartował w żadnym meczu, to w PSŻ-cie przedłużyli z nim kontrakt.
Kibice zastanawiali się, czy tym razem nie dojdzie do podobnej sytuacji, że Łoktajewowi znów sezon przejdzie koło nosa. - Nie widzieliście pewnie o tym, ale Sasza był w Poznaniu już dwa tygodnie temu - powiedział prezes PSŻ-u, Jakub Kozaczyk w rozmowie z "Tygodnikiem Żużlowym".
- Przyjechał wcześniej, żeby się zaaklimatyzować i nie było sensu, żeby to nagłaśniać i robić z tego jakieś medialne zamieszanie. Ale oczywiście cieszymy się, że w końcu dotarł, że jest na miejscu i że może się przyzwyczajać do nowego miejsca - dodał prezes.
W Poznaniu wiążą z nim duże nadzieje. Mimo straconego sezonu, Łoktajewa stać na to, by być liderem drużyny. Jego postawa może być kluczowa w walce o utrzymanie. - Mamy nadzieję, że będzie jednym z lepszych zawodników i mocniejszych ogniw PSŻ. To jest bardzo ambitny i waleczny chłopak, bardzo głodny jazdy w lidze. Mamy młodą i ambitną drużynę i ten zawodnik idealnie w naszą koncepcję się wpisuje - skomentował Kozaczyk.
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Dudek, Holder i Ferdinand gośćmi Musiała
Czytaj także:
Jego żona zginęła. "Żaden problem, wezmę następną"
To może być nowa lokalizacja na mapie Grand Prix!