Kontrakt z państwową spółką Enea ma gwarantować klubowi około miliona złotych rocznie, co jak na pierwszą ligę jest znakomitym wynikiem. Gorzej, że tak mocne powiązanie z kontrowersyjnym politykiem, może zachwiać relacjami klubu z kibicami.
Widać to było już na czwartkowej konferencji prasowej, która została opóźniona właśnie przez zachowanie fanów drużyny, którzy głośnym "wypier*****" przywitali posła oskarżanego o próby bogacenia się na tragedii dzieci.
- Łukasz Mejza do dzisiaj nie odpowiedział na setki naszych pytań. Nigdy nie znalazł czasu na odniesienie się do wielu wątpliwości dotyczących jego biznesów i pomysłów na zarabianie pieniędzy - przyznaje Mateusz Ratajczak, dziennikarz WP i współautor serii artykułów, w których ujawniono jak Łukasz Mejza miał m.in. zachęcać rodziców chorych dzieci do niesprawdzonej i potencjalnie niebezpiecznej terapii za bagatela 80 tys. dolarów.
Biznesy Łukasza Mejzy opisali razem Szymon Jadczak i Mateusz Ratajczak, dziennikarze Wirtualnej Polski (tutaj przeczytasz cały artykuł).
ZOBACZ WIDEO: Maksym Drabik: Nie wiem, jaki stan emocjonalny będzie mi towarzyszył przy pierwszych meczach
Po serii artykułów wydawało się, że kariera polityczna Mejzy jest skończona. Zwłaszcza, że chwilę później wyszły na jaw poważne nieprawidłowości przy dzieleniu unijnych pieniędzy na szkolenia, które były organizowane przez jego spółkę.
- Jestem zdziwiony jego aktywnością, ale z drugiej strony jestem przekonany, że w ten sposób walczy o swoje polityczne życie. Szanse na znalezienie się na listach wyborczych w nadchodzących wyborach parlamentarnych wciąż ma, a na pewno w to cały czas wierzy. A co zrobi z nim kierownictwo Zjednoczonej Prawicy i gdzie widzi Łukasza Mejzę? Tego dowiemy się w najbliższych miesiącach. Aktywność posła świadczy o tym, że wciąż musi się starać. Byłoby jednak lepiej, gdyby osoby - powiem delikatnie - niewrażliwe na cierpienie innych, nie miały dostępu do naszej polityki - dodaje Ratajczak, który w ostatnich miesiącach badał dziwne interesy polityka.
Obecnie śledztwa w sprawie nieprawidłowości dot. unijnych pieniędzy oraz spółki, która oferowała podejrzane terapie śmiertelnie chorym osobom, prowadzą dwie prokuratury - w Poznaniu i Warszawie.
Mejza wciąż ma nadzieje na wysokie miejsce na liście wyborczej Prawa i Sprawiedliwości.
- Środowisko kibicowskie pokazało w czwartek, jakie są nastroje w Zielonej Górze i okolicach wokół Łukasza Mejzy. Kierownictwo PiS dostało mocny sygnał od mieszkańców miasta, co myślą o dotychczasowej działalności tego polityka. My jako dziennikarze WP z żadnych słów odnośnie tej postaci się nie wycofaliśmy i na pewno się nie wycofamy - dodaje autor głośnego tekstu.
Czwartkowa konferencja w Zielonej Górze nie była zresztą pierwszą okazją dla Mejzy, by chwalił się gigantycznymi pieniędzmi załatwianymi rzekomo przez niego dla lokalnego sportu. W lipcu zeszłego roku głośno było o innych "wagonach z pieniędzmi", które Mejza miał załatwić dla klubu sportowego Tęcza Krosno Odrzańskie.
- Wtedy też mówił o tym, że załatwił 130 tysięcy złotych dla klubu, a później samo Ministerstwo Sportu i Turystyki przekonywało, że pieniądze trafiły do Tęczy z otwartego konkursu, z którym poseł nie ma nic wspólnego. To stały chwyt tego polityka. Jakiś czas temu obiecywał, że w Zielonej Górze powstanie stadion piłkarski za sto milionów złotych. Mejza przed wyborami wraca po prostu do starych chwytów, które mają mu pomóc w karierze politycznej. Może warto, by w końcu powiedział, jaki jest jego rzeczywisty, a nie politycznie wyreżyserowany, udział w załatwianiu tych środków - komentuje zachowanie polityka.
Choć pieniądze na pewno przydadzą się Enea Falubazowi Zielona Góra w walce o powrót do PGE Ekstraligi, to trudno jednak mówić o sukcesie. Czwartkowa konferencja zamiast euforii, wywołała w Zielonej Górze oburzenie, a władze klubu jeszcze długo będą musiały tłumaczyć się ze współpracy z kontrowersyjnym politykiem.
Mateusz Puka, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj więcej:
Dostali rekordową kwotę z miasta
Zawodnik Orła musi oddać kasę