W 2020 roku Marian Maślanka w rozmowie z WP SportoweFakty zwracał uwagę na talent Marcusa Birkemose. Były prezes Włókniarza Częstochowa przestrzegał wówczas, że Duńczyk może zostać w przyszłości gwiazdą sportu żużlowego, jednak wskazywał również na sferę emocjonalną młodego zawodnika, która powinna zostać uporządkowana.
Mimo ogromnego talentu i pomocy ze strony polskiego klubu kariera Birkemose znalazła się na zakręcie. Duńczyk w ubiegłym roku stawił się na jedno ze spotkań po zażyciu narkotyków. Za to zachowanie 19-latek został zawieszony na dwa lata. Zawodnik będzie mógł zatem wrócić do jazdy na żużlu dopiero w sezonie 2025.
- Pamiętam, gdy wypowiadałem słowa o Marcusie Birkemose - mówi dla WP SportoweFakty Marian Maślanka. - To był wtedy początek jego kariery, on zdradzał nieprzeciętny talent do sportu żużlowego. Wymagał traktowania bardzo szczególnego, ponieważ miał trudny charakter. Jakoś to wszystko się rozeszło i w zasadzie to chyba jest już po karierze tego zawodnika. To przykre, szkoda młodego chłopaka, że tak potoczyły się jego losy - dodaje były sternik częstochowskiego Włókniarza.
ZOBACZ WIDEO: Gleb Czugunow stracił miejsce w składzie. Jako przyczynę podał stan psychiczny i brak zaangażowania
Birkemose miał tak naprawdę wszystko do tego, by stać się w przyszłości jednym z lepszych zawodników na świecie. Opieką otoczyła go Stal Gorzów, która zaoferowała mu ogromne wsparcie. Sponsorzy klubu zapewnili Duńczykowi środki do życia, mieszkanie, a nawet załatwili pracę, by mógł sobie dorabiać na pierwszym etapie swojej kariery. Zawodnik nie musiał się martwić o sprzęt, bowiem corocznie otrzymał z klubu 150 tysięcy złotych na przygotowanie do sezonu.
19-latek mógł także liczyć na pomoc ze strony legend duńskiego żużla: Erika Gundersena i Jana Osvalda Pedersena. Birkemose nie słuchał jednak rad byłych zawodników i szybko zraził ich do siebie. - Widocznie to musiał być wyjątkowo trudny charakter do okiełznania. To wszystko, co zrobiła dla niego Stal Gorzów, nie zostało przez niego docenione. Poszedł swoimi drogami - mówi Maślanka.
Birkemose nie tylko nie wykorzystał otrzymanej szansy, ale również nadszarpnął zaufanie całego środowiska żużlowego. Nawet gdyby po odbyciu kary zdecydował się na kontynuowanie kariery, raczej nikt po raz drugi nie otoczy go opieką, jak zrobili to działacze Stali Gorzów.
- Trudno powiedzieć, czy on jeszcze wróci do żużla. Każdy przypadek należy analizować indywidualnie. Jest na pewno w trudnym etapie swojego życia. Trudno będzie mu odbudować zaufanie. Nie wiem, czy ktoś wyciągnie do niego jeszcze pomocną dłoń. Jego kariera znalazła się na ostrym zakręcie. Oby mu się udało i by wyszedł na prostą. Wszyscy mówili, że to przyszła gwiazda. Przecież on był w czołówce indywidualnych mistrzostw Dani seniorów. To pokazywało, że umiejętności miał, ale do tego potrzeba jeszcze innych cech charakteru, żeby to wszystko utrwalić - podsumował Marian Maślanka.
Zobacz także:
Patowa sytuacja z Wadimem Tarasienką
Zawodnik Orła Łódź musi oddać pieniądze