Żużel. Nieprawdopodobny pech juniora Arged Malesy. Trzy zatarte silniki i ogromne koszta

WP SportoweFakty / Anna Kłopocka / Na zdjęciu: Sebastian Szostak
WP SportoweFakty / Anna Kłopocka / Na zdjęciu: Sebastian Szostak

Sebastian Szostak wrócił niedawno po kontuzji, której nabawił się podczas inauguracji ligowej, ale pech juniora z Ostrowa nie odpuszcza. Tym razem rozchodzi się o kwestie sprzętowe i wydatki.

Sebastian Szostak w pierwszym meczu ligowym na torze w Gdańsku został sfaulowany przez Madsa Hansena i doznał urazu kręgosłupa, a konkretnie złamania jego wyrostków.

Potrzebna była przerwa i po ponad miesięcznej absencji wrócił na tor. W zawodach w ramach U24 Ekstraligi spisywał się obiecująco, ale Mariusz Staszewski mówił w rozmowie z WP SportoweFakty, że potrzeba mu czasu na dojście do pełni sił i dużo jazdy, by wrócić do optymalnej formy.

Z tym sezonem Szostak wiązał duże nadzieje, bo przeszedł na kontrakt zawodowy. Niestety, ale na razie ma cały czas pod górkę.

ZOBACZ WIDEO: Zachwycał jako junior, jako senior zaliczył zjazd formy. Piotr Baron o Bartoszu Smektale

- Zatarte silniki, zerwane łańcuchy. Nie jest łatwo, bo teraz o wszystko muszę sam dbać. Trzy razy zatarł mi się silnik. Dwa razy zerwał łańcuch sprzęgłowy. To nie są defekty wynikające z naszej winy. Po prostu złośliwość rzeczy martwych. Nic na to nie poradzimy - powiedział Szostak w rozmowie z serwisem infostrow.pl.

Szostak nie ukrywa, że każdy zatarty silnik, to spore koszty serwisu. Za ostatni zapłacił prawie dziesięć tysięcy złotych. A będąc na kontrakcie zawodowym chciałby też coś zarobić. Na razie każdy zarobek to kolejne inwestycje, bo nie tylko psują się silniki, ale i zrywają łańcuchy. A w DMPJ i U24 Ekstralidze za wiele się jednak nie zarobi.

Tak samo, jak na przykład podczas Zaplecza Kadry Juniorów. A za zawodnikami dwa pierwsze turnieje, w Poznaniu i w Rawiczu. - Jadę tam za darmo, bo za takie zawody nie mam płacone, a koszty ponoszę. Muszę kupić opony. Nabijam wyścigi na silniku, który trzeba serwisować. Pięć biegów plus próba toru to w zasadzie 1/5 tego, co odjedzie się przed kolejnym serwisem. Do tego trzy opony i dojazd. Takie zawody to spore koszty - dodał.

Zawodnik pytany, czy brutalnie zderzył się z zawodowym żużlem, stwierdził, że niekoniecznie tak jest, a po prostu nie opuszcza go pech. - Cieszę się, że podpisałem taki kontrakt i drugi raz podjąłbym taką samą decyzję. Po prostu nikt się nie spodziewał, że tak się będą te silniki zacierały, czy strzelały łańcuchy. Nie mam na to wpływu. Liczę, że teraz będzie już wszystko dobrze - zakończył.

Czytaj także:
Zawodnicy pozbawieni szansy walki o tytuł!
Pojadą dla Andrieja Kudriaszowa. Znamy miejsce i datę charytatywnego meczu

Komentarze (1)
avatar
stary_trener
4.06.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Mozliwy tzw pech ale widocznie wychodzisz jemu na przeciw. Musisz pozmieniac otoczenie, moze mechanikow, tunera? Masz zbyt duzo klopotow naraz. Sprobuj cos zmodyfikowac i wyjdz szczesciu na prz Czytaj całość