Jak przyznaje PGE Ekstraliga, telemetria w najlepszej żużlowej lidze świata pojawiła się, aby dać możliwość lepszego zrozumienia "czarnego sportu". Dzięki niej zostały urozmaicone transmisje z meczów, a kibice otrzymali możliwość podejrzenia różnych danych czy statystyk, które często interesowały ich w przeszłości. Co za tym idzie, mogli oni się dowiedzieć, jaki zawodnik porusza się z największą prędkością na torze lub ile sekund potrzebował, aby rozpędzić swój motocykl do 70 km/h.
Takie dane są pokazywane nie tylko w telewizji, ale można je również prześledzić w oficjalnej aplikacji PGE Ekstraligi, w której pojawia się wiele informacji, dzięki czemu zainteresowane osoby, mogą sobie sprawdzić i porównać różne statystyki. Co więcej, telemetria ułatwia także pracę sędziom, ponieważ są im na bieżąco dostarczane różne dane, takie jak reakcja zawodników na starcie lub kolejność na mecie. Są jednakże również takie informacje, o których nie wszyscy kibice mogli mieć pojęcie.
Jedną z nich jest czujnik zwolnienia taśmy maszyny startowej. Zostały one nałożone na oba słupki, po to, aby w razie awarii jednego, drugi cały czas mógł mierzyć czas, jaki uzyskał zwycięzca wyścigu. Okazało się jednak, że dzięki temu system jest także w stanie wskazać sędziemu, czy po którejś ze stron taśma wystrzeliła w górę później, co oczywiście wpływa na nierówny start.
ZOBACZ WIDEO: Zachwycał jako junior, jako senior zaliczył zjazd formy. Piotr Baron o Bartoszu Smektale
Taka standardowa różnica pomiędzy nimi wynosi około 0,1 sekundy. Takiej idealnej reakcji obu słupków nie da się zaobserwować, za co odpowiada, chociażby długość kabli. Według twórców systemy, na start wpływa dopiero różnica wynosząca około 0,15 sekundy. Dzięki temu arbiter ma możliwość szybkiej analizy i podjęcia decyzji o tym, czy dany bieg powinien zostać przerwany.
Kolejnym ważnym elementem jest fotofinisz, na który od kilku lat czekano w polskich ligach żużlowych. Służy on do dokładnego rozstrzygnięcia miejsc zawodników przekraczających linię mety. Za to wszystko odpowiada dokładnie taka sama kamera, jak na igrzyskach olimpijskich czy podczas wyścigów Formuły 1. Przekazał to Maciej Kowalski z firmy BlackBurst, która wraz z PGE Ekstraligą tworzy system PEGASUS SPEEDWAY, odpowiadający za telemetrię w żużlu.
Co ciekawe, na samej kresce wykonywanych jest 20 tysięcy pomiarów na sekundę, dzięki czemu można zmierzyć czas z dokładnością do czwartego miejsca po przecinku, a więc jednej dziesięciotysięcznej. W ten sposób najniższa zmierzona różnica pomiędzy zawodnikami wyniosła 0,0005 s. Dla przykładu grubość opony to około 0,002 sekundy, a koła 0,026 s. Na grafikach w transmisji jednakże prezentowane są czasy wyłącznie do trzeciego miejsca po przecinku.
Inną interesującą statystyką jest prędkość maksymalna, jaką osiągają żużlowcy. W tym sezonie na razie najszybszy był Bartosz Zmarzlik, który rozpędził się do 126,7 km/h. Jednak w trakcie testów systemu na torze w Tarnowie wyniosła ona aż około 140 km/h. Za to najwyższa zmierzona prędkość w momencie uderzenia w bandę wyniosła 70 km/h. Ciekawym jest również fakt, że im więcej czasu mija od równania toru, tym większe prędkości maksymalne osiągają żużlowcy.
Inną informacją, jaką otrzymuje widz, jest czas, w jakim zawodnik osiąga prędkość 70 km/h. Najczęściej jest to około 2,5 sekundy, czyli tyle, ile potrzebuje do tego Audi RS 7. Według Kowalskiego na podstawie tych danych można określić przyczepność samej nawierzchni. Podkreślił on również, że same testy nie były proste, a początkowo cała elektronika źle znosiła trudy żużlowych torów i się rozpadała.
Można także zmierzyć dystans, jaki zawodnicy przejeżdżają w trakcie gonitwy. Zdarzają się przypadki, w których różnica wynosi nawet do 180 metrów, a więc o prawie połowę okrążenia. To daje za to odpowiedź, jakie ścieżki wybierali poszczególni żużlowcy. Telemetria odpowiada również za dokładne zmierzenie czasu wyścigu i co ciekawe, zdarzało się, że ręczny pomiar wykonywany przez chronometrażystę był błędny do 0,2 sekundy, a więc mniej więcej tyle, ile po impulsie potrzebuje na reakcję mięsień.
Wiele kontrowersji w ostatnim czasie wywołały statystyki wyprzedzeń w trakcie meczu. Oficjalnie przyjęto, że do mijanki dochodzi, gdy zawodnicy zamienią się miejscami o długość motocykla i są one mierzone od wyjścia z pierwszego łuku. Najwięcej niedopowiedzeń ma miejsce podczas jazdy na wirażach, gdy skrót perspektywy nie pozwała dokładnie określić, czy żużlowcy się wyprzedzili, czy nie, skąd też może dochodzić do pewnych rozbieżności. Wpływ na to ma również ścieżka, jaką obierają uczestnicy biegu, ponieważ to, który z nich ma bliżej do mety może się zmieniać w zależności od miejsca, w jakim się znajdują w danym fragmencie wirażu.
Najwięcej dyskusji było po meczu For Nature Solutions KS Apatora Toruń z ZOOleszcz GKM-em Grudziądz, gdy początkowo wskazano, że było aż 61 wyprzedzeń. Ostatecznie zweryfikowane te dane i zmieniono na poprawne. Jak przyznała osoba odpowiedzialna za telemetrię, wynikało to z problemów technicznych, które rozsynchronizowały cały system, przez co źle raportował on pozycję zawodnika.
W zeszłym sezonie za to najczęściej mówiono o czasie reakcji żużlowców na ruch taśmy startowej. Standardowo wynosi on 0,18-0,28 s. Z fizjologicznego punktu widzenia nie może być ona mniejsza, niż 0,1 sekundy. W żużlu podjęto jednak decyzję, że ta granica zostanie wyznaczona na 0,12 s., ze względu na opóźnienie reakcji sprzętu. Obecnie służy to wyłącznie jako sugestia dla sędziego, ponieważ ostateczną decyzją i tak podejmuje arbiter.
Co ciekawe, da się zauważyć różnicę w czasie reakcji par zawodników patrzących na lewy i prawy słupek. Warto także podkreślić, że te dane w tym roku nie są dostępne dla widzów, ponieważ podjęto decyzję, że w tegorocznych rozgrywkach zostaną one udostępnione wyłącznie sędziom, co ma zmniejszyć liczbę dyskusji, jaka mogłaby powstawać, po porównaniu danych z odczytów z decyzjami sędziów.
System telemetrii cały czas się rozwija, a nowe pomiary ciągle są testowane. Istnieje możliwość zaprezentowania ich kibicom w przyszłości, jednakże przed PGE Ekstraligą i telewizją stoi wyzwanie sposobu pokazania ich w taki sposób, aby nie zanudzić i nie przesycić odbiorcy różnymi dodatkowymi informacjami.
Czytaj także:
- Żużel. Mistrz Polski zawalił na torze i poa nim. Lista "grzechów" jest długa
- Żużel. Kiepskie wieści w sprawie Mateusza Jabłońskiego. Co teraz?