Michał Gałęzewski, WP SportoweFakty: Za tobą kontuzja, przez którą nie skończyłeś sezonu. Jak twoja sytuacja zdrowotna?
Krzysztof Kasprzak, zawodnik Zdunek Wybrzeża Gdańsk: Już wszystko idzie w dobrym kierunku. Za miesiąc zacznę normalne treningi i wrócę na motocross tylko wtedy, jak dostanę pozwolenie od profesora Piątka, by trenować na pełnym gazie. Upadek nie będzie miał żadnego wpływu na moją postawę w przyszłym sezonie.
Czy chwile po wypadku były trudne?
Na pewno tak i dziękuję za multum wiadomości po moim wypadku, bo były to trudne chwile. Dziękuję tutaj mojej drużynie i sponsorom, którzy są ze mną zawsze - gdy w moim boksie w 2014 roku było 55 osób, a także rok później, gdy było ich pięciu. Dziękuję wszystkim z Polski i ze świata za wszelkie głosy wsparcia.
Dlaczego wybrałeś właśnie Zdunek Wybrzeże?
Przede wszystkim pasuje mi tutejszy tor. Mam też fajny kontakt z Erykiem Jóźwiakiem i pokazano mi, że będzie fajny skład. Często tam trenowałem, jak jeździłem w PGE Ekstralidze przez ostatnie 23 lata. Gdańszczanie mieli do mnie zawsze fajne podejście i było widać, że zależy im na tym, bym u nich jeździł. To też jest ważne.
ZOBACZ WIDEO: Czy kluby płacą zawodnikom? Krzysztof Cegielski zabrał głos
Czy kiedykolwiek byłeś blisko transferu do Wybrzeża?
Nie, nigdy nie rozmawiałem na ten temat z nikim z Gdańska. Zawsze jeździłem w PGE Ekstralidze, a w tych sezonach w których Wybrzeże też występowało w elicie, nie było takich rozmów.
W mediach dużo się mówiło o ofertach innych klubów pierwszoligowych. Jak wyglądały te rozmowy?
Rozmawiałem jeszcze z czterema klubami. Najbardziej zależało na mnie Wybrzeżu i się dogadaliśmy praktycznie w 10 minut.
Żałujesz, że brakowało konkretnych ofert z PGE Ekstraligi?
Miałem pecha, bo miałem wypadek przed końcówką sezonu, gdzie na cztery mecze trzy odbyły się z zespołami z dolnej części tabeli i w tych meczach mogłem się pokazać z dobrej strony, co było widać po kolegach, którzy podreperowali średnią. Wyszło tak, że w przyszłym sezonie w PGE Ekstralidze pojadą zawodnicy z niższą średnią ode mnie, którzy znaleźli kluby. Tak się to ułożyło, ale ja chcę się zaprezentować jak najlepiej. Dziękuję klubowi z Gdańska za to, że będę mógł reprezentować jego barwy.
Jak sobie poradzisz w I lidze? Czy nie zabraknie motywacji? Polscy zawodnicy, którzy chodzili do tej klasy rozgrywkowej z PGE Ekstralidze zazwyczaj radzili sobie dobrze w pierwszych sezonach.
Na pewno nie jest to taka łatwa liga, co widać po zawodnikach zagranicznych, którzy dołączali do I ligi i też nie robili po 12 punktów co mecz. Wszyscy mają dobry sprzęt, silniki, tunerów i poziom nie różni się tak, jak kiedyś. Każdy pracuje nad formą fizyczną. Niejednokrotnie oglądałem pierwszoligowe mecze i wyglądały one na wymagające. Sprzęt kupię taki sam i będę pracował zimą, by zdobywać jak najwięcej punktów bo wiem, że czasy w których schodziło się z PGE Ekstraligi i zdobywało punkty dawno minęły. Działa to też w drugą stronę, bo motocyklem pierwszoligowym można pojechać w wyższej klasie rozgrywkowej i też robić punkty. Główna różnica jest w budżetach klubów, pierwsza piętnastka z I ligi śmiało może jeździć w PGE Ekstralidze.
Mówi się o tym, że twoim największym atutem jest start i umiejętność utrzymania się na swojej pozycji, co jest definicją gdańskiego toru. Ten chyba powinien być twoim atutem, patrząc na ostatnie występy.
To tor, który wygląda na duży, ale jak jedziesz na nim to jest techniczny, nie brakuje też na nim ciężkiego materiału, który powoduje że trzeba wyłamać motocykl i zawrócić. Kluczowy jest start, ale też podobnie jest przy innych torach, co pokazał ostatni finał PGE Ekstraligi, gdzie chłopak który zdał niedawno licencję jechał przed medalistą Indywidualnych Mistrzostw Świata i ten nic mu nie zrobił. Ogólnie w żużlu start jest kluczowy.
A czy nie ma obaw przed tym, że trzeba będzie odkurzyć notatki dotyczące ustawień na tory pierwszoligowe?
Nie mam takich obaw. W Łodzi trenowaliśmy i jechaliśmy sparing w ubiegłym sezonie, w Ostrowie dużo trenowałem jak jeździłem w Stali, w Bydgoszczy byłem trzeci na Złotym Kasku, w Poznaniu trenowałem u Tomka Bajerskiego, w Rzeszowie też ścigałem się na turnieju par. Jedynie nie jeździłem ostatnio w Rybniku. To są tory, które dobrze znam.
Na razie klub pochwalił się kontraktami z tobą i Nicolaiem Klindtem. Mówiłeś o koncepcji składu, jaka ci się spodobała. Liczysz na to, że przy dalszych ruchach transferowych poprzeczka nie spadnie mocno?
Na pewno każdy chce jechać w play-offach, bo ma się dłuższy sezon, co jest korzystne dla klubu, kibiców i sponsorów. W play-offach jedna-dwie kontuzje i wszystko może się zdarzyć. Grunt, by dojechać bezpiecznie i powinien być dobry wynik.
Czytaj także:
ROW osłabiony w finale
Wybrzeże pochwaliło się transferem lidera