Żużel. Ataki na Motor porównuje do kawału o gospodarzu i krowie. "Najpierw należy zacząć od siebie"

WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Dominik Kubera przed Jarosławem Hampelem
WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Dominik Kubera przed Jarosławem Hampelem

Klub z Lublina po raz drugi z rzędu zdobył tytuł drużynowego mistrza Polski. To niemal od razu wywołało falę krytyki dotyczącą sponsorowania drużyny przez SSP. - Nie każdemu jest po drodze z tym, że wygrywamy. - odpowiada Jacek Ziółkowski.

[tag=51337]

Platinum Motor Lublin[/tag] to bez wątpienia jeden z najlepszych polskich zespołów w ostatnich sezonach, o czym zresztą świadczą dwa złote i jeden srebrny medal PGE Ekstraligi w latach 2021-2023.

Nie od dziś wiadomo, że sukcesy przyciągają nie tylko pochwały, ale również krytykę. Główny zarzut kierowany w stronę klubu z województwa lubelskiego dotyczy posiadania wielu sponsorów będących spółkami Skarbu Państwa.

Władysław Komarnicki jeszcze przed wyborami zapowiedział, że będzie działał, aby to się zmieniło. Po 15 października podtrzymał swoje słowa. - Skarb Państwa nie jest prywatnym folwarkiem i pewne rzeczy należy jak najszybciej ukrócić. Stanę na głowie, żeby Motor nie dostał pieniędzy ze spółek Skarbu Państwa, o ile nie ma podpisanych wieloletnich umów (Więcej TUTAJ).

ZOBACZ WIDEO: Bartosz Zmarzlik zdradził, co go napędza. "Wtedy czuję się wolnym człowiekiem"

To niemal od razu wywołało ogromną burzę w środowisku żużlowym. Jedni całkowicie zgadzają się z senatorem Rzeczpospolitej Polskiej, inni zaś stoją w opozycji. Niektórzy z kolei przyznają rację w pewnym stopniu, samemu deklarując, że ich zdaniem państwowe spółki powinny sponsorować rozgrywki lub drużyny narodowe, ale nie pojedyncze klubu.

Słowa Władysława Komarnickiego bez komentarza woli za to pozostawić szkoleniowiec mistrzów Polski Jacek Ziółkowski. Jednocześnie porównał wszystkie komentarze, według których Motor od razu powinien zostać pozbawiony wsparcia od niektórych firm do kawału. - To jest jak z tym gospodarzem, który modli się do Boga i mówi, że nie chce drugiej krowy, ale prosi, żeby sąsiadowi zdechła jedna - powiedział w rozmowie z WP SportoweFakty.

Menedżer lublinian podkreśla ogromną pracę zarządu, zawodników i pracowników, która doprowadziła do sukcesów. - Najpierw należy zacząć od siebie. My, jako klub, robimy pewne rzeczy i wychodzi to dobrze dzięki działalności wielu osób. Owoce naszej pracy świadczą o tym, czy robimy to dobrze, czy źle. Jeśli komuś się to nie podoba, to chwała mu i niech dalej idzie swoją drogą - stwierdził.

Obecny klub z Lublina pojawił się na żużlowej mapie w 2017 roku i już w pierwszym sezonie wywalczył awans do 1. Ligi Żużlowej. Tam także spędził zaledwie rok i w sezonie 2019 zadebiutował w rozgrywkach najlepszej żużlowej ligi świata. Pierwsze dwa lata drużynowo były trudne, ale ostatnie trzy były już pełne sukcesów. Dodatkowo zawodnicy Motoru Lublin zdobyli wiele medali w zawodach indywidualnych.

Nasz rozmówca nie ukrywał, że na początku nie było negatywnych komentarzy dotyczących sponsorowania drużyny przez spółki Skarbu Państwa, a pojawiły się one dopiero wraz z lepszymi wynikami. - Cztery lata temu nikomu to nie przeszkadzało. Na pewno nie każdemu jest po drodze z tym, że wygrywamy. Robimy swoje i to się nie zmieni, ponieważ chcemy, aby było jak najlepiej - podsumował Jacek Ziółkowski.

Czytaj także:
Żużel. Drużyna rezerw ratunkiem dla Krakowa? "Bardzo dobry pomysł"
Szokujące słowa znanego arbitra. "Nie ma mowy o niezależności sędziów"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty