Koniec kasy ze spółek? Ryszard Czarnecki łapie się za głowę

WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Na zdjęciu: Ryszard Czarnecki
WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Na zdjęciu: Ryszard Czarnecki

Władysław Komarnicki chce, by doszło do zmiany zasad finansowania sportu przez spółki Skarbu Państwa. Senator zapowiada, że stanie na głowie, by do tego doprowadzić. Jego pomysł krytycznie ocenia Ryszard Czarnecki z PiS.

W ocenie  Komarnickiego pieniądze, które spółki Skarbu Państwa chcą przeznaczyć na sport, powinny być przekazywane związkom i dzielone równo na poszczególne kluby. Do tej pory oczywiście tak nie było.

Najwięcej państwowych spółek jako sponsorów w polskim żużlu miał aktualny mistrz kraju Platinum Motor Lublin i to właśnie przykładem tego klubu posłużył się senator, który powiedział, że jeśli nie zostały zawarte wieloletnie umowy, to on stanie na głowie, by pozbawić lublinian takiego wsparcia. Dodajmy, że dla Komarnickiego, byłego prezesa klubu żużlowego Stal Gorzów, jedynym wyjątkiem są takie spółki jak Bogdanka, które są mocno związane z regionem, w którym wydają pieniądze na sport.

Ze stanowiskiem senatora RP nie zgadza się europoseł PiS, kibic i były działacz żużlowy Ryszard Czarnecki. Słowa Komarnickiego uważa za niebezpieczne dla dyscypliny i niemożliwe do wcielenia w życie.

- Nie może i nie powinno dojść do wycofania się spółek Skarbu Państwa ze sportu żużlowego. W czasie rządów PiS to wsparcie weszło na naprawdę wysoki poziom i było odczuwalne dla klubów - oświadcza Czarnecki.

ZOBACZ WIDEO: Bartosz Zmarzlik zdradził, co go napędza. "Wtedy czuję się wolnym człowiekiem"

Poseł mówi o utopijnym socjalizmie

- W całej tej dyskusji najwięcej mówi się o Motorze Lublin, który ma takich sponsorów na pęczki. Chcę jednak zaznaczyć, że spółki Skarbu Państwa są niemal we wszystkich klubach ekstraligowych. Jako jedyny takiego wsparcia nie ma obecnie tylko Apator Toruń. Prawdą jest jednak, że Motor ma tych spółek najwięcej - zauważa Czarnecki.

- Wsparcie kopalni Bogdanka, która jest mocno związana z regionem, nie budzi emocji, podobnie jak lokalnych Azotów, ale już zaangażowanie firm spoza Lublina tak. Moim zdaniem nie można jednak wylewać dziecka z kąpielą i dlatego należy podchodzić bardzo ostrożnie do rewolucyjnych pomysłów "odcięcia" na przykład Orlenu od Motoru. Ostatnio mocno w Lubuskiem zaangażował się KGHM. I dobrze. Co prawda nie ma formalnie tam siedziby czy filii, ale stara się w tym regionie o koncesję wydobywczą i bardzo prawdopodobne, że ją otrzyma. Należy się więc tylko z jego "wejścia smoka" do Gorzowa cieszyć. Nie powinno się też dyktować prezesom i działom marketingu, gdzie mają się promować. Takie "ręczne sterowanie" kojarzy się z epoką minioną - komentuje Czarnecki.

Europoseł PiS jest zresztą przekonany, że opozycja nie zdecyduje się na tak drastyczny zmiany. Jego zdaniem odcięcie klubów od spółek Skarbu Państwa zostałoby bardzo źle odebrane przez opinię publiczną.

- Ktoś mógłby od razu powiedzieć, że PiS dawał, a nowa władza zabrała. Najgłośniej o potrzebie zmian mówi Władysław Komarnicki, były prezes Stali Gorzów, który proponuje, by spółki Skarbu Państwa wpłacały pieniądze na całą ligę i by te były później równo dzielone. Dla mnie to brzmi jak socjalizm utopijny. Tego nie da się tak "załatwić" - zaznacza Czarnecki.

Tak naprawdę chodzi o Zmarzlika?

Polityk podaje przykład Betard Sparty Wrocław i Totalizatora Sportowego, który od wielu lat wspiera klub prowadzony przez Andrzeja Rusko.

- Zapewniam wszystkich, że nie ma żadnej gwarancji, że gdyby ktoś wprowadził rozwiązanie, o którym mówi eksprezes "Stalowki", to Lotto i inne spółki państwowe nadal dawałyby "dla wszystkich". To mogłoby doprowadzić do całkowitego wycofania się tej czy innych firm z żużla. Szefom spółek i ich szefom marketingu naprawdę nie można dyktować, jak i gdzie mają się promować. Strategia "wspólnego kotła" jest skazana na niepowodzenie. A tak naprawdę to byłemu prezesowi Stali nie chodzi o inne dzielenie tych środków, ale o to, by Motor Lublin je stracił, bo ośmielił się "wyjąć" Bartosza Zmarzlika z Gorzowa. Teraz jest czas dla pana Władka, aby zadbać o większy budżet dla gorzowskiego speedwaya, a nie krzyczeć, by zabrać innym - tłumaczy.

Czarnecki apeluje do wszystkich polityków, by do tematu finansowania sportu przez spółki Skarbu Państwa podejść bardzo ostrożnie, bo w przeciwnym razie skutki mogą okazać się fatalne dla żużla.

- Należy doprowadzić wszystkie zawarte umowy do końca. Dopiero później można rozpocząć dyskusję, co dalej. Chcę jednak zaznaczyć, że może być ona bardzo ryzykowna i doprowadzić do tego, że decydenci w takich spółkach dla świętego spokoju będą woleli wycofać się z obecności spółek w żużlu. Mogą nawet w ogóle wyjść z finansowania sportu, a wtedy skutki będą opłakane - wyjaśnia.

Jego obecność na stadionach budzi kontrowersje

Europoseł PiS w ostatnich latach mocno wspierał niektóre imprezy żużlowe. Nie tylko był ich patronem honorowym, ale także potrafił zadbać, by miały one odpowiednie wsparcie finansowe, także ze strony państwowych spółek. Teraz niektórzy zastanawiają się, czy po zmianie władzy te turnieje w ogóle przetrwają.

- Jeśli chodzi o liczne imprezy, które wspierałem, a w ostatnich latach było ich około 20 w sezonie, nic im nie grozi. Żużel świetnie się "sprzedaje" telewizyjnie. Firmy, które się w niego angażują, mają później znakomite tzw. zwroty medialne. To się broni biznesowo, więc uważam, że ci sponsorzy pozostaną na kolejne lata - przekonuje nas Czarnecki.

Polityk ma świadomość, że jego obecność na stadionach budzi kontrowersje. Nie wszystkim kibicom podoba się, że Czarnecki promuje się przy okazji wydarzeń żużlowych. Czy w najbliższym czasie zamierza zatem coś zmienić?

- Jeśli komuś przeszkadzają moje wystąpienia na stadionach żużlowych, nie ma problemu: mogę komunikować się głównie za pośrednictwem mediów i wstępów w programach do zawodów żużlowych. Zwracam jednak uwagę, że w moim przypadku żużel nie pojawił się tuż przed ostatnimi czy innymi wyborami. Dla mnie to pasja i służba, która trwa od ponad ćwierć wieku. Nikt więc nie powie, nawet ci, którzy za mną nie przepadają, że wykorzystywałem czy wykorzystuję nasz sport na potrzeby kampanii. Jestem z żużlem cały czas od 1997 roku. Ale cieszę się też, jak ktoś przypomina sobie o żużlu tylko przed wyborami i wspiera wtedy dyscyplinę - podsumowuje Czarnecki.

Zobacz także:
Mistrz świata mówi o Motorze Lublin

Źródło artykułu: WP SportoweFakty