Janusz Ślączka po kilku latach opuścił ZOOleszcz GKM Grudziądz ze sporym niedosytem, bo nigdy nie udało mu się z zespołem awansować do fazy play-off. Jego miejsce zajął Robert Kościecha, z kolei on powędrował na południe kraju wiążąc się z Tauron Włókniarzem Częstochowa.
- Były jeszcze inne możliwości, ale Włókniarz to dobrze zorganizowany klub i z miasta, które leży najbliżej mojego domu. Oferta była najkonkretniejsza i nie było się specjalnie nad czym zastanawiać. My chcemy dobrze pojechać w przyszłym roku i dlatego tu jestem - przyznał Ślączka w rozmowie z "Tygodnikiem Żużlowym".
Choć ostatnio prezes klubu Michał Świącik o czwartym miejscu jak o sukcesie Włókniarza, to panuje jednak przekonanie o niedosycie związanym z brakiem medalu. W przyszłym roku celem numer jeden ma być powrót na podium Drużynowych Mistrzostw Polski.
ZOBACZ WIDEO: Nowy przewodniczący GKSŻ. Krzysztof Cegielski wielokrotnie ścierał się z Ireneuszem Igielskim
- Każdy trener tak jak i zawodnik chce jechać dobrze i wygrywać mecze. Ja też po to przychodzę i po to zawodnicy będą wyjeżdżać na tor. Chcę, żeby drużyna była jak najlepiej przygotowana do sezonu i żeby jak najlepiej jechała. Wiadomo. To jest tylko sport - dodał szkoleniowiec.
Janusz Ślączka przyznał, że na papierze skład nowej drużyny wygląda dobrze, ale nikt nie zamierza łatwo oddawać punktów. W głównej mierze będzie odpowiadał za pierwszy zespół, z kolei drużyną w U24 Ekstralidze będzie opiekował się Sebastian Ułamek.
Czytaj także:
- Mistrz świata może okazać się jokerem
- Nie zniechęcił się do żużla