Żużel. Pedersen był w GKM-ie na promocyjnych warunkach. Dziwi, że nie chcieli go zostawić

WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Nicki Pedersen
WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Nicki Pedersen

Miniony sezon nie był udany dla Nickiego Pedersena. Duńczyk zasłynął symulowaniem defektów, a słaba postawa w kluczowych meczach sprawiła, że władze ZOOLeszcz GKM-u Grudziądz nie przedłużyły z nim kontraktu. 46-latka nie chciał żaden inny klub elity.

Teraz na jaw wychodzą nowe informacje, które sprawiają, że decyzja grudziądzan wydaje się jeszcze bardziej kontrowersyjna. Okazuje się, że jak na ekstraligowego lidera, trzykrotny mistrz świata zarabiał zaskakująco mało. W dwóch ostatnich sezonach za starty w barwach ZOOleszcz GKM-u Grudziądz zarabiał 680 tysięcy złotych za podpis i 6 tysięcy złotych za każdy zdobyty punkt. W 2023 roku Pedersen zarobił niecałe 1,5 mln złotych.

Podobne stawki inkasuje sporo zawodników, którzy w tym roku nawet nie zbliżyli się do średniej 1,8 pkt/bieg. Choć nie ma wątpliwości, że ostatni sezon nie był udany dla Nickiego Pedersena, to i tak zdołał on zakończyć rozgrywki z 16. średnią w PGE Ekstralidze (1.968 pkt/bieg) i aż 25 biegowymi zwycięstwami w 14 meczach, a gorsze wyniki uzyskali choćby Tai Woffinden czy Maciej Janowski.

Grudziądzanie mieli jednak olbrzymi żal do Duńczyka o to, że kompletnie zawalił trzy mecze w sezonie, a jednocześnie - mimo niedyspozycji - nie zdecydował się na wzięcie zwolnienia lekarskiego, które pozwoliłoby stosować za niego zastępstwo zawodnika. W klubie nie byli przekonani, że ten zawodnik będzie w stanie zaproponować coś więcej, dlatego w trakcie giełdy transferowej nie doszło nawet do przedstawienia mu oferty finansowej. Nie ma więc mowy, by powodem odejścia Pedersena z GKM były względy finansowe.

ZOBACZ WIDEO: Nowy system rozgrywek. Czy w PGE Ekstralidze pojawią się etatowi rezerwowi?

Można zresztą powiedzieć, że postawienie w kolejnym sezonie na Pedersena mogłoby wyjść klubowi na dobre. Całkiem możliwe, że żużlowiec zgodziłby na podobne warunki, a nawet minimalnie niższe. W jego miejsce GKM pozyskał jednak Jason Doyle, który w przyszłym sezonie w Grudziądzu będzie mógł zarobić blisko trzy miliony złotych. Za sam podpis Australijczyk zainkasuje milion złotych. Zmiany w składzie będą więc dla grudziądzan bardzo kosztowne, ale priorytetem jest awans do play-off, a Pedersenowi już nie ufano. Zawodnik ostatecznie trafił do pierwszoligowej Texom Stali Rzeszów.

Jak to w ogóle możliwe, że Pedersen, uznawany za twardego negocjatora, zgodził się w GKM-ie na stosunkowo niskie warunki? Tu brawa należą się działaczom GKM-u, którzy zaryzykowali w 2021 roku i jeszcze w okresie pandemii podpisali z zawodnikiem dwuletni kontrakt na lata 2022-2023. Śmiało można stwierdzić, że w ten sposób zaoszczędzili przynajmniej milion złotych. Po sezonie 2022 stawki zawodników wyraźnie podskoczyły w górę, a liderzy inkasują milion złotych za podpis i od 8 do 12 tysięcy złotych za każdy zdobyty punkt.

Czytaj więcej:
Apator szykuje rekordowy budżet. To i tak za mało, by walczyć o złoto
Dwóch kandydatów do wzmocnienia ROW-u

Źródło artykułu: WP SportoweFakty