Teraz na jaw wychodzą nowe informacje, które sprawiają, że decyzja grudziądzan wydaje się jeszcze bardziej kontrowersyjna. Okazuje się, że jak na ekstraligowego lidera, trzykrotny mistrz świata zarabiał zaskakująco mało. W dwóch ostatnich sezonach za starty w barwach ZOOleszcz GKM-u Grudziądz zarabiał 680 tysięcy złotych za podpis i 6 tysięcy złotych za każdy zdobyty punkt. W 2023 roku Pedersen zarobił niecałe 1,5 mln złotych.
Podobne stawki inkasuje sporo zawodników, którzy w tym roku nawet nie zbliżyli się do średniej 1,8 pkt/bieg. Choć nie ma wątpliwości, że ostatni sezon nie był udany dla Nickiego Pedersena, to i tak zdołał on zakończyć rozgrywki z 16. średnią w PGE Ekstralidze (1.968 pkt/bieg) i aż 25 biegowymi zwycięstwami w 14 meczach, a gorsze wyniki uzyskali choćby Tai Woffinden czy Maciej Janowski.
Grudziądzanie mieli jednak olbrzymi żal do Duńczyka o to, że kompletnie zawalił trzy mecze w sezonie, a jednocześnie - mimo niedyspozycji - nie zdecydował się na wzięcie zwolnienia lekarskiego, które pozwoliłoby stosować za niego zastępstwo zawodnika. W klubie nie byli przekonani, że ten zawodnik będzie w stanie zaproponować coś więcej, dlatego w trakcie giełdy transferowej nie doszło nawet do przedstawienia mu oferty finansowej. Nie ma więc mowy, by powodem odejścia Pedersena z GKM były względy finansowe.
ZOBACZ WIDEO: Nowy system rozgrywek. Czy w PGE Ekstralidze pojawią się etatowi rezerwowi?
Można zresztą powiedzieć, że postawienie w kolejnym sezonie na Pedersena mogłoby wyjść klubowi na dobre. Całkiem możliwe, że żużlowiec zgodziłby na podobne warunki, a nawet minimalnie niższe. W jego miejsce GKM pozyskał jednak Jason Doyle, który w przyszłym sezonie w Grudziądzu będzie mógł zarobić blisko trzy miliony złotych. Za sam podpis Australijczyk zainkasuje milion złotych. Zmiany w składzie będą więc dla grudziądzan bardzo kosztowne, ale priorytetem jest awans do play-off, a Pedersenowi już nie ufano. Zawodnik ostatecznie trafił do pierwszoligowej Texom Stali Rzeszów.
Jak to w ogóle możliwe, że Pedersen, uznawany za twardego negocjatora, zgodził się w GKM-ie na stosunkowo niskie warunki? Tu brawa należą się działaczom GKM-u, którzy zaryzykowali w 2021 roku i jeszcze w okresie pandemii podpisali z zawodnikiem dwuletni kontrakt na lata 2022-2023. Śmiało można stwierdzić, że w ten sposób zaoszczędzili przynajmniej milion złotych. Po sezonie 2022 stawki zawodników wyraźnie podskoczyły w górę, a liderzy inkasują milion złotych za podpis i od 8 do 12 tysięcy złotych za każdy zdobyty punkt.
Czytaj więcej:
Apator szykuje rekordowy budżet. To i tak za mało, by walczyć o złoto
Dwóch kandydatów do wzmocnienia ROW-u