Zawodnicy Energi Wybrzeża Gdańsk bardzo słabo weszli w mecz. Później nie starczyło im już czasu na odrobienie strat. - Bardzo łatwo jest mi zauważyć co było nie tak na początku meczu - startowaliśmy zbyt wolno. Uważam, że nie byliśmy słabszym zespołem i myślę, że to my jesteśmy lepsi od krośnian. Po dwóch biegach mieliśmy osiem punktów straty, następnie słabo zaczął Krzysztof Kasprzak, a przegraliśmy czterema punktami. Jak Krzysztof Kasprzak jechał z najtrudniejszego trzeciego pola w swoich ostatnich dwóch wyścigach, to i tak wygrywał w świetnym stylu. Dobry mecz odjechali Mateusz Tonder oraz Tom Brennan i patrzę z optymizmem w przyszłość - powiedział Nicolai Klindt.
Kapitan gdańskiego zespołu dwukrotnie wygrywał podwójnie wraz z Mateuszem Tonderem. - Może to znak, że mnie potrzebuje by zdobywać punkty - zaśmiał się kapitan Energi Wybrzeża. - To prawda, jechaliśmy dwa razy parą i myślę, że dobrze się rozumieliśmy w tych wyścigach. Ja raz popełniłem błąd, bo za szybko wszedłem w łuk, ale na szczęście Mateusz w porę się zorientował. Poza tym wszystko było perfekcyjnie. Myślę, że Mateusz może być kluczową postacią w naszym zespole w tym sezonie - ocenił Klindt.
- Dla mnie jazda w parze jest czymś bardzo fajnym. Po prostu trzeba rozumieć się nawzajem. Gdy jadę w parze nie obchodzi mnie czy dojadę pierwszy czy drugi, kluczem jest zwycięstwo 5:1. Ja i Mateusz Tonder pojechaliśmy dobrze. Teraz mamy czas na dogranie się, spokojne treningi i będzie to wyglądało jeszcze lepiej - opisał sytuację żużlowiec zespołu z Gdańska po meczu z Cellfast Wilkami.
W 15. biegu od startu gdańszczanie prowadzili 5:1. Na drugim łuku Klindt, który do tej pory stracił tylko jeden punkt w pięciu biegach spadł na ostatnie miejsce. - Było tam trochę niezrozumienia pomiędzy mną, a Krzysztofem Kasprzakiem, bo wcześniej umawialiśmy się jak miała wyglądać nasza jazda w parze. Niestety wszedł nieco za mocno w łuk i mnie to zaskoczyło. Ja wypadłem z optymalnej linii jazdy i spadłem od razu dwie pozycje niżej. Początkowo widziałem tylko Krakowiaka i myślałem, że łatwo go minę, ale później dostrzegłem jadącego przede mną Milika. To była bardzo pechowa sytuacja - wyjaśnił Duńczyk.
ZOBACZ WIDEO: Tai Woffinden przez ponad 10 lat nie odzyskał pełnej sprawności. Teraz to się udało
W Gdańsku jeszcze tydzień przed meczem ligowym odwołano zawody przez to, że woda wybiła się na pierwszym łuku. Podczas meczu w Gdańsku już dwa biegi po polewaniu toru mocno się kurzyło. - Jak da się za dużo wody na tor, to jest on śliski jak mydło, więc też tak się nie da jeździć. Przyznam, że obudziłem się w niedzielę przez deszcz w środku nocy i bałem się o to, że będzie za dużo wody, ale jej tyle nie było. Tor miał podobną nawierzchnię jak rok temu na inaugurację. W kolejnych meczach wraz z lepszą aurą przygotowanie toru będzie łatwiejsze - podsumował Nicolai Klindt.
Czytaj także:
Ostatni bieg zadecydował
Milik o kluczu do wygranej w Gdańsku