W ostatnim okresie Jarosław Hampel przeżywa drugą młodość. Doświadczony żużlowiec w świetnym stylu zakończył ubiegły sezon, walnie przyczyniając się do zdobycia przez Motor Lublin mistrzostwa Polski. Nowe rozgrywki 42-latek rozpoczął równie imponująco. Po transferze do NovyHotel Falubazu Zielona Góra był najlepiej punktującym zawodnikiem swojej drużyny na inaugurację PGE Ekstraligi we Wrocławiu.
W środowisku pojawił się pomysł, aby Jarosław Hampel wystartował z "dziką kartą" w turnieju o GP Polski na PGE Narodowym. Miała to być forma ukoronowania jego kariery. Podobne pożegnanie przed laty otrzymał Tomasz Gollob. Wiemy jednak, że nic takiego nie będzie miało miejsca. Nominację do startu w stolicy otrzymał Mateusz Cierniak.
- To nie jest moment, by kończyć karierę Jarka i robić mu uroczyste pożegnanie, takie w stylu Tomasza Golloba. On ma przed sobą jeszcze parę lat ścigania - mówi nam Rafał Dobrucki, trener polskiej reprezentacji.
ZOBACZ WIDEO: Jaki będzie ORLEN 80. Rajd Polski? Opowiada Mikołaj Marczyk
Podobnie sprawę widzą inni eksperci. - Słyszałem, że Jarek sam nie garnął się do tej "dzikiej karty". On teraz przeżywa drugą młodość, więc może jeszcze zostanie dostrzeżony i dostanie nominację na inny turniej albo nawet postara się o powrót do Grand Prix, kto wie. To byłoby coś pięknego - uważa Jan Krzystyniak, były zawodnik klubów z Zielonej Góry i Leszna, gdzie sporą część swojej kariery spędził również Jarosław Hampel.
- Obecna forma Jarka mnie nie zaskakuje. To jeden z niewielu żużlowców, który przez całą karierę utrzymuje wysoki poziom. Jeśli miał jakieś gorsze chwile, to głównie spowodowane kontuzjami - dodaje Krzystyniak.
Krzystyniak zgadza się z Dobruckim, że Hampel może solidnie punktować na ekstraligowym poziomie przez kilka kolejnych lat. - Wpadł w mały dołek, gdy jego tuner przeszedł na emeryturę i trochę mu zajęło, by znaleźć pasujące do siebie silniki. Teraz ma 42 lata i niewielu w tym wieku potrafi tak jeździć. Niektórzy są młodsi, a kaleczą i nie mają sił przejechać czterech okrążeń. Tyle że Jarek zawsze się dobrze prowadził. Dbał o treningi, dietę - twierdzi nasz rozmówca.
Jarosław Hampel wypadł z cyklu SGP w sezonie 2015, kiedy to nabawił się poważnej kontuzji nogi. Leczenie złamanej kości udowej zajęło mu kilkanaście miesięcy i już nigdy później wychowanka pilskiej Polonii nie zobaczyliśmy w turnieju Grand Prix. Urodzony w Łodzi zawodnik ma na swoim koncie dwa tytuły wicemistrza świata - wywalczone w 2010 i 2013 roku.
- Pech Hampela polegał na tym, że w tym okresie liderem naszej kadry był Gollob. Upragnione mistrzostwo Tomka w 2010 roku sprawiło, że ludzie nie pamiętają o tytule wicemistrzowskim Jarka. Potem natomiast pojawił się od razu Zmarzlik - analizuje Krzystyniak.
- Tyle że Jarek miał najlepszy okres, gdy w Grand Prix walka była na żyletki. Wtedy z szesnastu zawodników każdy mógł zostać mistrzem świata i wygrać turniej. Poprzeczka była wysoko zawieszona. Teraz jest inaczej. Dlatego wicemistrzostwa Jarka oceniam wyżej niż niektóre tytuły mistrzowskie z późniejszego okresu, bo to już nie jest to samo Grand Prix co kiedyś - kończy nasz rozmówca.
Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj także:
- Są nowe wieści w sprawie stanu zdrowia Andreasa Lyagera
- To główna przyczyna porażki GKM-u Grudziądz. "Jestem daleko w polu"