Żużel. Kolejny słaby mecz Jasińskiego. Staszewski zdiagnozował przyczynę

WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Wiktor Jasiński
WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Wiktor Jasiński

Wiktor Jasiński w niedzielnym meczu z Energa Wybrzeżem Gdańsk zdobył zaledwie trzy punkty oraz jeden bonus. To już drugie słabe spotkanie w Metalkas 2. Ekstralidze w wykonaniu tego zawodnika. Mariusz Staszewski wie, co jest głównym problemem.

Arged Malesa Ostrów w świetnym stylu zrewanżowała się za porażkę z Abramczyk Polonią w Bydgoszczy i w niedzielę na swoim torze rozbiła Energa Wybrzeże Gdańsk 57:32, dzięki czemu zdobyła pierwsze dwa punty do tabeli Metalkas 2. Ekstraligi.

Rewelacyjny był przede wszystkim początek spotkania w wykonaniu Wielkopolan, którzy po pięciu biegach prowadzili już 25:4. Tak duża przewaga osiągnięta w pierwszej części meczu praktycznie ustawiła wynik potyczki.

Mariusz Staszewski nie ukrywał po konfrontacji, że spodziewał się większego oporu ze strony gości. - Myślę, że nawet w tej końcówce, gdy coś poznajdowali, to nie było jeszcze to, na co stać tę drużynę - skomentował jazdę Wybrzeża szkoleniowiec Arged Malesy w rozmowie z kurierostrowski.pl.

ZOBACZ WIDEO: Po tych słowach Dudka rozpętała się burza. "Jestem chwytliwym tematem"

W ostrowskim zespole niemal wszyscy zawodnicy spisali się bardzo dobrze. Zastrzeżenia można mieć tak naprawdę wyłącznie do Wiktora Jasińskiego. Ten w czterech startach zapisał obok swojego nazwiska zaledwie trzy "oczka" oraz bonus, a na torze pokonał wyłącznie młodzieżowców z Gdańska.

- Trochę nerwowości wkrada się w biegach, w których mu nie pójdzie. Liczę na to, że się pozbiera i będzie w porządku. Poza tym, gdy jest taki mecz, to ktoś musi pojechać słabiej. Nie ma możliwości, żeby wszyscy zrobili po 15 punktów - stwierdził Staszewski.

Warto też zaznaczyć, że przed niedzielnym spotkaniem na ostrowskim owalu rozłożono plandekę. Dzięki temu można było odjechać zawody. Aczkolwiek, jak podkreślił trener Arged Malesy, nawierzchnia tak naprawdę została przygotowana przed pogodę. On sam zszedł z ciągnika 1,5 godziny przed potyczką, a wcześniej walczył, aby ściągnąć z toru maź. To się udało, choć owal był ostatecznie dużo twardszy niż normalnie.

Czytaj także:
Żużel. Mecz w Lublinie odbył się w wyjątkowych okolicznościach. Mateusz Cierniak wspomina trudniejsze warunki
Żużel. "Wykluczony? Naprawdę nie wiem za co". Protasiewicz apeluje o zmianę przepisów

Komentarze (1)
avatar
M@rkus
23.04.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jasiński lubi cross, a tu był beton i cała filozofia.