Konrad Mazur, WP SportoweFakty: W sobotę w Gorican zaczynamy trzydziesty w historii cykl Speedway Grand Prix. Widział pan już kilka zawodów w tym roku. Jakie nasuwają się wnioski po otwarciu sezonu?
Hans Nielsen, czterokrotny Indywidualny Mistrz Świata na żużlu: Trudno na ten moment przewidzieć, że któryś z zawodników zdetronizuje Bartosza Zmarzlika. Fredrik Lindgren, który naciskał go w tamtym roku, wydaje się wystarczająco głodny sukcesu, by zrobić podobny albo i lepszy wynik w nowym rozdaniu. W nim powinniśmy widzieć głównego przeciwnika.
Cyklowi potrzebne są takie osoby jak Jack Holder czy Leon Madsen, który dwa razy próbował złapać Zmarzlika. Ostatni rok to delikatny zawód dla duńskich kibiców i jego samego. Zdaje sobie sprawę, że ostatnie lata miał trudne, bo nękały go kontuzje. Jeśli to go ominie, to na pewno włączy się do gry. Jest też Martin Vaculik, który pnie się stopniowo do góry. Jego też pech nie omijał. Ostatni rok był bardzo dobry w jego wykonaniu. Na pewno swój ślad zostawił tam Bjarne Pedersen.
ZOBACZ WIDEO: "Dochodzimy do jakichś absurdów". Komentuje zarobki żużlowców
Ciekaw jestem Taia Woffindena, który stracił sporo przez urazy. Stać go na to, by wrócić do najlepszej swojej wersji. Najważniejszym pytaniem dla niego jest, czy wciąż ma w sobie głód zwycięstwa i czy ma ochotę jechać o tytuł? Jeżeli tak, to będzie w gronie najgroźniejszych rywali. Czasami musisz poświęcić wszystko inne, by być w grze o złoto. Możesz być bardzo dobrze przygotowany, ale nie wszystko potrafi zagrać w jednym czasie.
To nie jest zaskoczenie, że Bartosz Zmarzlik będzie głównym faworytem do tytułu. Jego jazda na początku roku wygląda wybornie. Mówimy wiele o jego psychice i chęci wygrywania, ale zła informacja dla pozostałych uczestników jest taka, że nic się nie zmieniło, on dalej triumfuje.
Na pewno złą informacją dla innych jest to, że widzę u niego progres podczas startów. Czasami bywało z tym różnie, ale teraz stał się bardzo powtarzalny. Nigdy nie był zły w tym elemencie, ale widać sporą różnicę na plus. To na pewno mu pomoże jeszcze bardziej w realizacji swoich celów.
Bartosz Zmarzlik buduje sobie przewagę psychologiczną. Od początku sezonu wygrywa, regularnie będąc właściwie bezbłędnym. To będzie dawało rywalom do myślenia.
Na pewno muszą się martwić. Tylko kataklizmy będą mogły mu przeszkodzić w walce o tytuł. Jeżeli Bartosz Zmarzlik ma w sobie tę samą postawę, pragnienie zwyciężania, dalszej dominacji w żużlu, a kontuzje będą go omijać, to raczej nic się nie zmieni. Przygotowanie na najwyższym, mistrzowskim poziomie i ciężka praca, to elementy jego sukcesu. Dodam, że jeździ twardo, ale bezpiecznie. Gdy znajdzie się najmniejsza luka, którą da się minąć przeciwnika, wjedzie tam i dokona czegoś, czego reszta nie potrafi. Ciągle próbuje i nie poddaje się. Jeżeli nie stanie się nic strasznego, to raczej nie znajdzie się nikt, kto go pokona na koniec roku.
Gdyby nadal ścigał się pan na żużlu i miał rywalizować na torze z Bartoszem Zmarzlikiem, to jaki miałby pan pomysł na pokonanie go?
Spróbowałbym pracować nad sobą i swoim sprzętem dwa razy mocniej niż on. Jeśli chcesz go pokonać, musisz włożyć więcej wysiłku niż on. Ten poziom jest bardzo wysoki, być może nawet nie do przeskoczenia. Nie mam pewności, czy reszta w tym momencie tak robi. Wiem, że to bardzo trudne, ale triumfy tego wymagają. Pieniądze to za mało by myśleć o wygrywaniu. Musisz mieć w sobie inne składowe. Przyda się szczęście i coś ekstra, czego nie ma reszta. Bardzo ważne jest pragnienie by być mistrzem świata i robić wszystko, by to zrealizować. Pytanie, ilu znajdziemy takich zawodników, którzy tak myślą? Takich, którzy wstają rano i dążą do celu. Największą szansą dla reszty byłoby odpuszczenie przygotowań przez Zmarzlika, ale tak się nie stanie. Ma swoje priorytety i chce je zrealizować.
Kto pana zdaniem będzie naciskał na Zmarzlika? Wielu złośliwie uważa, że to będzie tylko walka o srebro i brąz.
Fredrik Lindgren wydaje się nadal zdeterminowany, by gonić Zmarzlika, tak samo jak rok temu. Ma duży talent, dużo pracuje nad sobą. Widzę w nim bardzo dobrego żużlowca o dużych umiejętnościach i technice. Widzę też u niego świetną organizację. Nie wiem do końca jakim sprzętem dysponuje, ale jeśli będzie podobny do tego, który posiada Zmarzlik, albo lepszy, wówczas stanie przed ogromną szansą pokonania go.
Uważam też, że pomimo złego poprzedniego sezonu, namieszać może Leon Madsen. Byłem przy nim wielokrotnie jako trener kadry. Gdy ominą go upadki i ich konsekwencje, a także jeśli ucieknie od innych problemów, to nie należy mu odbierać szans.
Leon Madsen wciąż jest największą nadzieją duńskich kibiców na wysokie miejsce w Grand Prix. Ma już dwa srebra. Ostatni rok, delikatnie mówiąc, nie należał do niego. Sporo zmienił u siebie.
Nie wydaje mi się, żeby tych kilka kilogramów zrobiło różnicę. Najważniejsze dla niego, to postawić sobie jasno, chcę być mistrzem świata i będę robił wszystko, by to osiągnąć. Myślę, że błędem było odpuszczenie sparingów. Zmarzlik nawet nie pomyślałby o czymś takim. To czas, gdzie możesz dużo sprawdzić i dowiedzieć się, co będzie w twoim sprzęcie najlepsze. Wyeliminujesz błędy na etapie, który nie ma dla ciebie żadnych konsekwencji.
Największym problemem Madsena mogą być wymagające tory. Pamiętamy Vojens 2019, gdzie pozbawił się złotego medalu. Starty też nie są jego mocną stroną.
Jednak tu się poprawił, bo patrząc na jego pierwszą rundę GP i wyjścia spod taśmy, to wyglądało to bardzo źle. Teraz jest znacznie lepiej, ale tu też ma pole do poprawy. Bez dobrych startów nie zostaniesz mistrzem świata. Zmarzlik też miał lepsze i gorsze, ale sporo nadrabiał na trasie. Leon nie zawsze będzie w stanie to zrobić. Musi to sobie wziąć do serca.
W naszej poprzedniej rozmowie wspomniał pan, że w zeszłorocznym cyklu zaskoczeniem był Jack Holder. Czy w tym roku będzie lepszy? Jasno deklaruje, że chce być mistrzem.
Każdy w stawce może tak powiedzieć. To są tylko słowa, jednak czy będą one poparte naprawdę ciężką pracą? Nie znam go aż tak dobrze, by to stwierdzić. Widzę w nim jednak bardzo dobrego i bezpiecznie jeżdżącego żużlowca. Ma przed sobą przyszłość i może wiele zrobić. Nie bez znaczenia jest doświadczenie jego brata, który był mistrzem świata. Mam przekonanie, że wspiera go i bardzo mu pomaga. Sumując, tutaj nie ma nic nowego. Muszą pasować i zaskoczyć wszystkie rzeczy, o których rozmawiamy. Wówczas przyjdzie wynik.
Chcę jeszcze zapytać o Daniela Bewley'a. Wszedł do cyklu bez większych kompleksów. Ostatni sezon nie był aż tak dobry. Jak go pan ocenia?
Należy do grona najbardziej utalentowanych. Potrafi się ścigać na torach, które są łatwe, ale bardzo dobrze radzi sobie też na tych trudnych. Wciąż musi się uczyć i zbierać doświadczenie. Podpatrywanie mistrza świata i jazda przeciwko niemu w cyklu na pewno wyjdzie mu na dobre. Robert Lambert też jest bardzo dobrym zawodnikiem, bezpiecznie jeżdżącym. Podoba mi się jego technika, stoi na ekstremalnie wysokim poziomie. Bewley, Holder i Lambert, to przyszłość tego cyklu.
Mikkel Michelsen, pana były podopieczny, zawodzi. Jest znakomicie na froncie cyklu SEC, natomiast w rozgrywkach światowych idzie mu zdecydowanie gorzej. Jakie są tego powody?
Miał sporo wzlotów i upadków. Ma pewien stabilny poziom, który gwarantuje mu tytuł mistrza Europy. Jednak ma sporo problemów, nad którymi musi pracować. Nie potrafię aż tak dokładnie wyjaśnić, co jest z nim nie tak. Podoba mi się jego ambicja, dążenie do celu, technika jazdy. Być może klucz leży w sferze mentalnej. Ma dobrze przygotowane maszyny i radzi sobie dobrze na starcie.
Michelsen przyznał w ostatnim czasie, że nie czuł radości z jazdy w Grand Prix. Chce wyeliminować błędy z poprzedniego roku i włączyć się do walki o coś więcej. Zaczął współpracować z psychologiem.
Czytałem te słowa. Jak widać ma problem natury mentalnej, czy to podczas jazdy czy przygotowań. Potrzebuje pomocy. Dobrze, że widzi swój kłopot i chce go rozwiązać. To ważne, jeśli chce być lepszy i poprawić się w Grand Prix. Spędziłem z nim i Leonem kilka lat. To są naprawdę utalentowani i bardzo dobrzy zawodnicy. Życzę im dobrych wyników w tym roku.
Kogo pan typuje do miana niespodzianki sezonu w cyklu GP?
To może być ktoś z grona Holder, Bewley czy Lambert. Cały czas mam z tyłu głowy Taia Woffindena, ale już o tym mówiliśmy. Nie będę odkrywczy mówiąc, że najbardziej zaskoczy ten, kto pokona Zmarzlika i wygra Indywidualne Mistrzostwa Świata.
Tak na koniec naszej rozmowy, jak zapatruje się pan na podium w trzydziestym cyklu Grand Prix?
W gronie walczących o medale widzę Bartosza Zmarzlika, Fredrika Lindgrena, Jacka Holdera. Do tego dorzucę Leona Madsena, Roberta Lamberta oraz Martina Vaculika.
Zobacz także:
- Jack Holder dorówna bratu? "Chcę być mistrzem świata"
- Były mistrz świata mówi o Zmarzliku.