Żużel. Menedżer PSŻ "Bardzo dobrze, że tak się skończyło, a nie gorzej"

WP SportoweFakty / Adrian Skorupski / Na zdjęciu: Aleksandr Łoktajew
WP SportoweFakty / Adrian Skorupski / Na zdjęciu: Aleksandr Łoktajew

#OrzechowaOsada PSŻ Poznań tylko zremisował z Energą Wybrzeżem Gdańsk. Mimo iż "Skorpiony" prowadziły już ośmioma punktami, nie były w stanie dowieźć zwycięstwa, a nawet w pewnym momencie pachniało ogromną wpadką.

Tak jak Golęcin wrzał po połowie zawodów i większość zastanawiała się, iloma punktami ostatecznie wygra #OrzechowaOsada PSŻ Poznań, tak po ostatnim biegu nastała grobowa cisza i lekkie niedowierzanie. Energa Wybrzeże Gdańsk odrobiła ośmiopunktową stratę i już przed biegami nominowanymi doprowadziła do remisu, a w nich za to ogromną szansę na zwycięstwo miały "Skorpiony", ale jej nie wykorzystały.

- Z przebiegu całego meczu ten wynik nas nie satysfakcjonuje. Tak jak w poprzednich meczach rozmawialiśmy, że początek nam ucieka, tak teraz zaczęliśmy dobrze, ale pod koniec potraciliśmy punkty. Sprawa była otwarta jeszcze w czternastym i piętnastym biegu, bo w obu biegach prowadziliśmy, więc szansa na dwa punkty była do samego końca. Ale mamy niestety tylko remis. Patrząc na sytuację po trzynastym biegu, gdy było 39:39, to powiedzmy, że bardzo dobrze, że tak się skończyło, a nie porażką, ale z drugiej strony mieliśmy już wysoką przewagę - komentował po meczu menedżer PSŻ, Jacek Kannenberg.

Jeszcze przed dziesiątym nieszczęśliwym biegiem dla PSŻ-et, na tablicy wyników widniał wynik 31:23 i nikt wówczas nie przypuszczał, że zaraz dojdzie do wielkiego odrodzenia Wybrzeża. Do głosu doszli wtedy jednak liderzy klubu z Trójmiasta. Najpierw Niels Kristian Iversen, później Krzysztof Kasprzak, a na koniec Nicolai Klindt zrobił również ważne punkty. Oni w końcu doszli do odpowiednich ustawień w drugiej części zawodów, a "Skorpiony" pogubiły się. Większość zawodników została przy tym co działało na początku, co okazało się ogromnym błędem.

ZOBACZ WIDEO: Patryk Dudek w lepszej formie niż przed rokiem. "To będzie kolejny temat do rozmów"

- W Wybrzeżu Gdańsk jeżdżą bardzo doświadczeni zawodnicy. Może nie są to już zawodnicy na Ekstraligę, ale z ogromnym bagażem doświadczeń. Prędzej czy później musieli dopasować się do toru. Szkoda, że to się stało tylko w jedną stronę. Wybrzeże się połapało, a my w tej drugiej części pojechaliśmy gorzej - chwali Wybrzeże po meczu menedżer PSŻ.

Tuż przed meczem doszło do bardzo ważnej zmiany w składzie PSŻ-etu. W miejsce Michaela Jepsena Jensena wszedł Matias Nielsen. Duńczyk, który już kiedyś miał okazję ścigać się ze skorpionem na kevlarze spisał się całkiem dobrze zdobywając dziewięć punktów z bonusem. Bardzo dobrze rozpoczął, bo od dwóch "trójek", później jednak czegoś brakowało. Dostał jeszcze jedną szansę w biegu czternastym, gdzie mógł zostać bohaterem. Tego jednak nie zrobił, a skład awizowany na wtorkowe spotkanie w Łodzi już jest. Duet trenerski PSŻ-et będzie miał zatem ciężki orzech do zgryzienia na kogo postawić.

- Będziemy analizować ten mecz z Wybrzeżem z trenerem i wtedy podejmiemy decyzję, co ze składem na spotkanie w Łodzi. W sobotę musieliśmy podać skład awizowany, ale to wynika z regulaminu. Początek Matiasa był bardzo dobry, bo zaczął od dwóch "trójek". Tutaj nie można mieć żadnych zarzutów. Tak naprawdę to jest bardzo ciężka sytuacja zdecydować kto pojedzie - Matias czy Michael. Sportowo poziom jest bardzo zbliżony i po analizie ostatnich występów w lidze duńskiej, a w zasadzie braku jazdy Michaela Jepsena Jensena oraz widząc obojga zawodników na treningach, razem z trenerem podjęliśmy taką decyzję. W ostatecznym rozrachunku szkoda tego czternastego biegu, bo po meczu nie musielibyśmy w ogóle rozmawiać o tym, czy to dobrze, że jechał, czy nie. Jego występ oceniam pozytywnie - ocenił występ Nielsena Kannenberg.

Lekko niepokojące na początku sezonu są występy Aleksandra Łoktajewa, który miał być liderem zespołu i jedną z gwiazd Metalkas 2. Ekstraligi, a po raz kolejny przywodzi "tylko" dziewięć punktów w meczu na Golęcinie. Nie ma co ukrywać, że jego punktów brakuje. W poprzednim sezonie to właśnie Ukrainiec w tych najcięższych momentach wykonywał akcję, po których przecieraliśmy oczy ze zdumienia, a w meczu z Wybrzeżem Gdańsk zwyczajnie brakowało mu prędkości.

- "Sasza" bardzo dobrze pokazywał się w przedsezonowych sparingach oraz MPPK. Na treningach też nie można mieć do niego żadnego zarzutu. Wszystko wygląda tak, jak powinno być. Na pewno liczymy wszyscy na to, że tak jak w poprzednim sezonie, będzie robił powyżej dziesięciu punktów na mecz, a szczególnie na torze w Poznaniu. Cała drużyna wygrywa, cała drużyna przegrywa, w meczu z Gdańskiem wszyscy zremisowaliśmy. Nie będę mówił, że to jest wina jakiegoś zawodnika - skwitował Jacek Kannenberg.

"Skorpiony" już we wtorek mogą się zrewanżować i zmazać tę plamę. Zadanie w Łodzi jednak nie będzie łatwe. Zwłaszcza, że PSŻ-et boryka się ze swoimi problemami, które wyszły na powierzchnię w drugiej części zawodów. H.Skrzydlewska Orzeł Łódź nie odda łatwo punktów, a jak wszystko wskazuje będzie to starcie dwóch głównych kandydatów do spadku z Metalkas 2. Ekstraligi.

Czytaj także:
Tragiczny wypadek. Nie żyje Łukasz Kaczmarek
Historia Grand Prix napisana w Chorwacji. Jack Holder doczekał się zwycięstwa!

Źródło artykułu: WP SportoweFakty