Żużel. Na własne życzenie mógł pozbawić się wicemistrzostwa świata. "Z bólem serca zerkałem w ekran"

WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Robert Lambert
WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Robert Lambert

Robert Lambert osiągnął swój największy sukces w karierze i w sobotni wieczór odebrał w Toruniu srebrny medal mistrzostw świata w rywalizacji indywidualnej. - Trudno mi w to uwierzyć - mówił na antenie Eurosportu.

W tym artykule dowiesz się o:

Robert Lambert na brak sukcesów narzekać nie może. Na arenach międzynarodowych zdobywał wszystkie kolory krążków w rywalizacji globalnej, jak i europejskiej. Na ten najcenniejszy medal - w Speedway Grand Prix czekał jednak do tego sezonu. To właśnie w sobotę został wicemistrzem świata.

- To była mieszanka emocji. Trudno mi w to uwierzyć! Te zawody szły mi jak po grudzie, było słabo, zwłaszcza, gdy kończyłem rundę zasadniczą z zerem. Szczerze mówiąc, to nie oglądałem półfinałów, nie chciałem patrzeć, ale wiedziałem, jaka jest sytuacja i kiedy Fredrik awansował do finału, to z bólem serca zerkałem w ekran. Fredrik był trzeci, raz czwarty. Teraz już jestem bardzo szczęśliwy, bo ciężka praca się opłaca - mówił Lambert na antenie Eurosportu.

Brytyjczyk w tym sezonie chciał zrealizować jeden z głównych celów, jakim było zwycięstwo w zawodach Grand Prix. Czekał na to bardzo długo. - To był frustrujący rok do pewnego momentu. Długo nie mogłem odnieść upragnionego triumfu, ale udało mi się to odhaczyć po rundzie w Vojens - skomentował.

W sobotę na Motoarenie Lambert wywalczył zaledwie siedem punktów. Taki wynik dał mu dopiero dziesiątą lokatę. - Nie wiem, dlaczego poszło mi tak źle. Nieważne. Niesamowite jest teraz to, że kończę sezon ze srebrnym medalem! - przyznał.

ZOBACZ WIDEO: Paweł Przedpełski pośpieszył się z odejściem z PGE Ekstraligi?

Źródło artykułu: WP SportoweFakty