Wzorem poprzednich sezonów światowe eliminacje do kolejnej edycji Grand Prix ponownie są krótkie i intensywne (na szczeblu internacjonalnym cztery rundy kwalifikacyjne i finał), ale za to w tym roku mocno rozciągnięte w czasie, a jeszcze gwarantujące jedno miejsce więcej w elitarnym cyklu. Zdecydowano bowiem, że GP Challenge odbędzie się po zakończeniu zmagań w głównej serii Indywidualnych Mistrzostw Świata i że tym razem szczęśliwców w nim będzie nie trzech tylko czterech.
Oznacza to więc, że trzeba się wstrzymać z przyznaniem stałych "dzikich kart", bo dużo powiedzą światowym decydentom właśnie wyniki z turnieju eliminacyjnego, który w najbliższy piątek odbędzie się w Pardubicach. Tym samym są zawodnicy, którzy czekają na to, co wydarzy się w Czechach i którzy, paradoksalnie, nie powinni trzymać kciuków za swoich rodaków.
Poza czołową szóstką GP 2024 zakończyli choćby Mikkel Michelsen, Dominik Kubera, Leon Madsen czy Jason Doyle. Z tego grona tylko Polak wciąż ma wszystko w swoich rękach, bo on pojedzie w Challenge'u. Pozostali muszą czekać, a przecież delegacja Duńczyków oraz Australijczyków liczyć będzie na pardubickich włościach aż po trzech reprezentantów.
Piszemy o tym nie bez kozery, bo władze GP potwierdziły już, że mocno patrzą na podział narodowościowy, gdy przychodzi do kompletowania obsady cyklu na kolejny sezon. Stałe "dzikie karty" są do rozdysponowania tylko lub aż cztery. Niewątpliwie determinowane będą w dużej mierze tym, jakie będą ostateczne rozstrzygnięcia decydujących zmagań eliminacyjnych. I trzeba przyznać, że znaków zapytania jest na ten moment naprawdę sporo.
Spójrzmy choćby na sytuację z Polakami. Wiadomo, że pewny miejsca wśród najlepszych jest Bartosz Zmarzlik. W Challenge'u oprócz wspomnianego Kubery wystartują również Patryk Dudek, Przemysław Pawlicki i Kacper Woryna. Kibice w naszym kraju na pewno liczą, że przynajmniej jeden znajdzie się w TOP4 w Pardubicach. Jeżeli tak by się stało, trzeba będzie oczekiwać, że Phil Morris i jego sztab ludzi przyzna kolejnemu "Biało-Czerwonemu" całoroczne zaproszenie. Trudno bowiem wyobrazić sobie, by w stawce GP 2025 było ich tylko dwóch.
ZOBACZ WIDEO: Rewelacyjny u siebie i słaby na wyjazdach. Lebiediew o błędach
Tutaj może przejawiać się w dyskusjach nazwisko Macieja Janowskiego, który nie dostał się do międzynarodowej rywalizacji, nie zdołał awansować poprzez cykl TAURON SEC, ale jako nominalny rezerwowy zaprezentował się w tegorocznym GP całkiem przyzwoicie. Wydaje się jednak, że położenie indywidualnego mistrza Polski jest mało komfortowe, bo wyżej stoją akcje Kubery i raczej też Dudka, gdyby obaj mieli być rozpatrywani wśród tych, którym podarowana zostanie "dzika karta".
Kto może w piątek na Svitkovie znaleźć się w ścisłej czołówce klasyfikacji? Na powrót do IMŚ liczą mocno Max Fricke czy Anders Thomsen, a uratować swoje miejsce spróbują Kai Huckenbeck i Jan Kvech, którzy ścigali się w elicie w tym roku. Na pewno trzeba również zwrócić większą uwagę na Brady'ego Kurtza czy Rasmusa Jensena. Nie można też wykluczyć na 391,5-metrowym torze niespodzianek, bo historia GP Challenge zna ich całe mnóstwo.
Lista startowa GP Challenge w Pardubicach:
1. Jacob Thorssell (Szwecja)
2. Przemysław Pawlicki (Polska)
3. Patryk Dudek (Polska)
4. Jaimon Lidsey (Australia)
5. Kai Huckenbeck (Niemcy)
6. Kacper Woryna (Polska)
7. Jan Kvech (Czechy)
8. Tom Brennan (Wielka Brytania)
9. Frederik Jakobsen (Dania)
10. Anders Thomsen (Dania)
11. Kevin Woelbert (Niemcy)
12. Brady Kurtz (Australia)
13. Michele Paco Castagna (Włochy)
14. Max Fricke (Australia)
15. Dominik Kubera (Polska)
16. Rasmus Jensen (Dania)
17. Jan Macek (Czechy)
18. Daniek Klima (Czechy)
Początek turnieju: godz. 18:15
Sędzia: Giuseppe Grandi (Włochy)
Awans: 4 najlepszych
Prognoza na piątek (za: pogoda.wp.pl):
Temperatura: 10°C
Deszcz: 0.7 mm
Wiatr: 15 km/h