Cel Stelmet Falubazu Zielona Góra przed sezonem był jasny. Po transferach Leona Madsena i Damiana Ratajczaka, określanych jako hity listopadowego okienka, drużyna prowadzona przed Piotra Protasiewicza miała awansować do fazy play-off, żeby bić się o medal w PGE Ekstralidze. Choć matematycznie wciąż nie można takiego scenariusza wykluczyć, praktycznie nie ma już na to szans.
W środę głos w tej sprawie postanowił zabrać Marek Cieślak, legendarny trener i były selekcjoner reprezentacji Polski.
- Piotrek jest specyficznym człowiekiem. On jest bardzo ambitny, ma wysokie ego i to mu troszkę przeszkadza w pracy. Wydaje mi się, że niekiedy nie potrafi się zniżyć do poziomu wszystkich zawodników. On chce być cały czas profesjonalny - stwierdził w Kolegium Żużlowym na antenie Canal Plus.
ZOBACZ WIDEO: Włókniarz buduje skład na przyszły sezon. Jednoznaczna deklaracja prezesa
Nie oznacza to jednak, że popiera on pomysł odwołania z pełnionej funkcji trenera Stelmet Falubazu, zwracając uwagę na jedną, ważną kwestię.
- Z drugiej strony powiem tak: ile lat Protasiewicz jest tym trenerem? Bo jak teraz czytam wypowiedzi głównego sponsora, Stanisława Bieńkowskiego i prezesa Golińskiego, że w Zielonej Górze się myśli o zmianie trenera to sobie myślę, że oni chyba się poprzewracali na głowę i trochę im coś dolega, bo zawsze trzeba mieć alternatywę. Zwalniamy Piotra i kogo bierzemy? - pytał zgromadzonych w studiu ekspertów.
Jego zdaniem wina nie do końca leży wyłącznie po stronie Protasiewicza, choć nie ukrywał, że kilka kwestii legenda Falubazu mogła rozwiązać inaczej.
- Gdybym ja został prezesem klubu, co na szczęście mi nie grozi, bo nie mam takich ambicji ani możliwości, to bym nie wiedział kogo zatrudnić. Dzisiaj kluby same poniszczyły tych trenerów. Jeden szef z klubu czy drugi ma coś do powiedzenia na temat wszystkiego i ci trenerzy są, bo są, ale to nie są wodzowie, którzy decydują o wszystkim i odpowiadają za wszystko - kontynuował Cieślak.
Zamiast pochopnych ruchów, sugerował większy dialog między zarządem a kadrą szkoleniową.
- No i kto by był na to miejsce? Proszę bardzo, niech znajdą. Ja bym po prostu z Piotrkiem rozmawiał, wyliczył sobie wszystkie jego błędy według ludzi, którzy się koło drużyny kręcą i dyskutować, co by mógł poprawić w swojej pracy, bo na pewno się zna na żużlu - wyjaśnił były selekcjoner narodowej kadry.
Jego zdaniem przejście z roli zawodnika do trenera nie jest łatwe, gdyż pomimo ogromnej wiedzy, brakuje doświadczenia.
- Widzę taką lukę w działaniu PZM-otu. Powinny być spotkania trenerów, ale nie z władzami, tylko na przykład ze mną, czy Staśkiem Chomskim, tymi starszymi, co kupę lat w tym biznesie siedzieli, pracowali i mieli wyniki. Wtedy taki Piotrek mógłby szczerze pogadać - zakończył Cieślak.