W piątek na spotkanie z władzami Gezet Stali Gorzów stawił się Mathias Pollestad, a negocjacje były w tym momencie formalnością. Zawodnik do ostatnich chwil miał co prawda bardzo dobrą ofertę ze Stelmet Falubazu Zielona Góra, ale było niemal pewne, że gorzowianie zablokują ten pomysł. Norweg ma w Gorzowie Wlkp. ważny kontrakt i zdawał sobie sprawę, że jeśli miałby zostać wypożyczony do innego klubu z elity, to będzie to kosztowało przynajmniej 300-400 tysięcy złotych. Zielonogórzanie z kolei nie byli aż tak zdeterminowani, by opłacić wypożyczenie i nie potracić tej kwoty z planowanego wynagrodzenia dla zawodników.
To zresztą nie jedyny argument za jazdą w Gorzowie Wlkp, bo w przyszłym roku Pollestad stanie przed życiową szansą na regularne występy wśród najlepszych żużlowców świata. Zgodnie z hierarchią będzie czwartym zawodnikiem zespołu, co sprawia, że - przy odpowiedniej formie - regularnie będzie otrzymywał szansę na jazdę w pięciu wyścigach. Nie musi się szczególnie martwić rywalizacją z kolegami, a na starcie sezonu otrzyma spory kredyt zaufania. W trakcie negocjacji, jako argument za podpisaniem umowy z Pollestadem, prezes Wróbel miał mówić o chęci realizacji obietnicy z końcówki poprzedniego sezonu, gdy władze Stali obiecały Norwegowi, że w sezonie 2026 będzie jeździł w ich klubie.
ZOBACZ WIDEO: Regulamin zabrał Kurtzowi złoto? Australijczyk jasno o sensie rozgrywania kwalifikacji
Udane negocjacje sprawiają, że gorzowianie mają już zabezpieczony skład na kolejny sezon i raczej nie muszą obawiać się spadku w sportowej walce. Dodatkowo udało im się spełnić najważniejsze kryterium, czyli zbudować zespół w oparciu o zawodników, którzy od lat są kojarzeni właśnie z tym miastem. Poza Thomsenem, do ulubieńców publiczności będą z pewnością zaliczani właśnie Pollestad, Adam Bednar i Oskar Paluch. Skład zespołu sprawia, że to właśnie postawa tej czwórki może okazać się kluczowa dla losów klubu.
To jednak wcale nie oznacza, że działacze z Gorzowa Wlkp. zakończyli już budowanie drużyny. Do finalizacji pozostała jeszcze umowa z... Wiktorem Trofimowem, którą śmiało można nazwać eksperymentalną. Wszystko wskazuje na to, że gorzowianie zaproponują mu minimalne pieniądze na przygotowanie do sezonu, a być może nawet kontrakt amatorski. To w przypadku polskich seniorów zdarza się naprawdę rzadko. Żużlowiec nie będzie jednak narzekał, bo jednocześnie dostanie być może ostatnią szansę na zaistnienie w żużlu. Początkowo ma być zastępowany przez Adama Bednara, ale działaczom zależy, by był gotowy na ewentualne występy w razie kontuzji innych zawodników.
To właśnie dlatego Stal zamierza zrezygnować z dotychczasowego wariantu z korzystaniem ze swoich juniorów jako tzw. "kevlaru". Chodzi bowiem o to, by dodatkowy zawodnik w składzie dawał realną szansę na nawiązanie walki o punkty w PGE Ekstralidze. Obecność Trofimowa ma być nie tylko zabezpieczeniem na wypadek kontuzji, ale także motywacją dla Oskara Palucha i Adama Bednara. Obaj będą musieli być zdecydowanie lepsi od Trofimowa, by liczyć na dodatkowe biegi.
Jednocześnie gorzowianie wypełnią regulaminowy obowiązek posiadania czterech Polaków w składzie. Liderami będą Jack Holder i Anders Thomsen, krajowymi seniorami Paweł Przedpełski i Wiktor Trofimow, a zawodnikiem do lat 24 Mathias Pollestad. Parę juniorską stanowić będą z kolei Oskar Paluch i Hubert Jabłoński, a z rezerwy Trofimowa będzie mógł zastępować Adam Bednar. Taka koncepcja składu jest kiepską wiadomością jedynie dla Palucha, który o dodatkowe biegi będzie rywalizował z Bednarem.