Greg Hancock niedzielnego występu w Lesznie nie może zaliczyć do udanych. Już w swoim pierwszym starcie zaliczył upadek, za co został wykluczony przez sędziego z powtórki. - Nie stało się nic poważnego, jestem trochę poobijany, ale na szczęście nie odniosłem żadnej kontuzji - powiedział tuż po spotkaniu Hancock. - Wpadłem w dość sporą dziurę na środku pierwszego łuku. Kompletnie się tego nie spodziewałem, straciłem kontrolę nad motocyklem, który po prostu wyjechał spode mnie. Nic nie mogłem zrobić w tej sytuacji - skomentował swój upadek Amerykanin. Czy tor podczas niedzielnego spotkania był aż tak bardzo wymagający? - Tor był w porządku. Wymagający, ale nadawał się do walki - stwierdził żużlowiec Falubazu.
Jak Hancock skomentował swój występ w całym spotkaniu? - Kompletnie nie jestem zadowolony ze swojego występu. Mój wynik punktowy mówi przecież wszystko. To był okropny dzień. Czuję się z tym bardzo źle, jest mi też bardzo przykro, że zawiodłem kibiców z Zielonej Góry, którzy tak licznie stawili się na meczu w Lesznie - powiedział. Co było przyczyną słabszego występu zawodnika z cyklu GP w niedzielnym spotkaniu? - Co się stało? Trudno znaleźć odpowiedź. W ogóle nie mogłem dziś znaleźć właściwych ścieżek na torze. Na pewno tor był bardziej wymagający niż to zwykle jest w Lesznie. Miałem kłopoty ze znalezieniem odpowiednich ustawień, a nawet gdy wyszedł mi start, to źle rozgrywałem pierwszy łuk, a na trasie nie byłem w stanie już nic zrobić. Tak na gorąco jest mi bardzo trudno znaleźć przyczynę mojej postawy - zakończył.