Pilski wychowanek Mariusz Franków, który w tym sezonie reprezentuje barwy Kolejarza Opole, poprosił dawnego klubowego kolegę o pomoc w odbudowaniu formy. - Przyjechałem na mecz, zobaczyłem jak "Franek" jeździ, chciałem mu pomóc. Byliśmy dzień wcześniej na treningu w Gorzowie. W pierwszym biegu bardzo ładnie jechał, później zdobył zero punktów i więcej go już trener nie puścił - tak podsumował niedzielny start Mariusza, Jarosław Olszewski.
"Olszak" od lat zajmuje się trenerką, wobec tego poprosiliśmy go o postawienie diagnozy, która tłumaczyła by tak słaby start w rozgrywkach Frankowa. - Myślę, że na pewno ma za mało jazdy, nie startował za często. Trening czyni mistrza. Im więcej będzie trenował, tym lepiej będzie jechał. W Pile się wychował a tutaj nie robiło się przyczepnych torów. Dziś było trochę ślisko. Mariusz pod koło lubi i jeździ szeroko. Prowadził pierwszy bieg, jednak przegrał ze Świstem na ostatnim kółku.
Kilka dni wcześniej do żużla powrócił kolega z czasów gdańskiego Wybrzeża, Robert Sawina , który oficjalnie zakończył żużlową przygodę na motocyklach, jednak dał się skusić ponownie. Sam Olszewski stanowczo wypowiada się na temat jego powrotu do czarnego sportu. - Ja już sobie dałem spokój, jeździłem dwadzieścia lat, to i tak za dużo. Jestem cały i zakończyłem swą karierę. Już więcej na motor nie wsiądę - powiedział były żużlowiec.
Wielu żużlowców kontynuuje tradycje rodzinne, jak chociażby Rafał Dobrucki czy też Krzysztof Kasprzak. Podobny scenariusz zapowiada nam również "Olszak". - Jest mały Olszewski, nie wiadomo czy będzie jeździł, póki co mama się nie zgadza. Ale jakoś tak zrobię, że będzie jeździł - dowcipnie podsumowuje głowa rodziny. Zatem wszystko wskazuje, iż za kilka lat ponownie nazwisko Olszewski będzie na ustach kibiców czarnego sportu.