Najlepszy polski zawodnik w Zielonej Górze jechał z kontuzją ręki, którą odniósł dzień wcześniej w Grand Prix Skandynawii. Uraz nie sprawił jednak, że Tomasz Gollob pojechał słabiej niż w poprzednich spotkaniach Caelum Stali. Mimo widocznych śladów kontuzji, kapitan gorzowskiej ekipy nie odczuwa już skutków upadku z soboty. - Z moją ręką wszystko jest już dobrze, nie mam żadnych problemów. Na tę chwilę jest coraz lepiej i nie będę się uskarżać na moje dłonie. Właściwie to o tym nie myślę. Myślę o tym co zrobić żeby zdobyć maksimum punktów z Zieloną Górą. To jest dla mnie najważniejsze. Reszta jest w stu procentach dobra - zapewnił.
Gollob na torze w Gorzowie jest niemal niepokonany. Na stadionie im. Edwarda Jancarza, wychowanek Polonii Bydgoszcz zdobywa średnio prawie 2,8 punktu na bieg! W związku z tym, as w talii Czesława Czernickiego nie zamierza nic zmieniać w swoich przygotowaniach do derbowego pojedynku. - Do spotkania przygotowuję się tak samo jak do innych. Chcę zdobyć po prostu jak najwięcej punktów. A z tego, że mecz jest z tych podwyższonego ryzyka, zdajemy sobie sprawę. Jedyną rzeczą jest jednak fakt, że jedziemy bez Nickiego Pedersena i to niewątpliwie jest osłabienie - stwierdził 39-letni zawodnik.
Gorzowianie w Zielonej Górze przegrali różnicą jedynie czterech oczek, co w kontekście rewanżu wydaje się być fantastycznym rezultatem. Gollob ostrzega jednak przed popadaniem w hurraoptymizm. Według kapitana Caelum Stali, ze względu na kontuzje, rewanżowe spotkanie może być dużo trudniejsze niż się wydaje. - Oczywiście nie dopuszczamy do myśli żeby ten mecz przegrać. Cztery punkty to mało i dużo. Mam nadzieję, że wszyscy mają oczy otwarte, bo już na dzień dzisiejszy wiadomo, że jedziemy bez dwóch zawodników. Będzie nam brakować Pawła Zmarzlika i Nickiego Pedersena. To jest duże osłabienie dla drużyny. W związku z tym będziemy musieli wspiąć się na szczyt swoich umiejętności, aby ten mecz obronić i rozegrać na własną korzyść - ostrzegł Gollob.
Lider klasyfikacji Grand Prix skomentował również bardzo kontrowersyjną sytuację z Zielonej Góry. Na siedem biegów Golloba złożyło się jedno wykluczenie za spowodowanie upadku Piotra Protasiewicza. Sytuacja nabrała rozpędu szczególnie po wypowiedziach zielonogórzanina, który odgrażał się, że odpłaci się swojemu rywalowi. Gollob twierdzi jednak, że w całej sytuacji nie było jego winy. - Nie miałem okazji czytać pomeczowych wypowiedzi, więc nie chcę się do tego odnosić. Zresztą ja to raczej traktuję w kategorii sportu, a nie innych rzeczy. Każdy ma prawo do oceny sytuacji, a ja uważam, że winny tego upadku nie byłem - powiedział.
- W Malilli gdy zostałem wykluczony, byłem winny i co do tego nie ma wątpliwości. Ale w Zielonej Górze nie byłem winny. Jeśli zawodnika podnosi na pierwszym łuku i jedzie w stronę bandy gdzie właśnie jadę ja, to logiczne jest, że zmieniam tor jazdy na wewnętrzną. Wjechałem między Pawlickiego i Piotrka, co było rozsądnym rozwiązaniem. Po prostu wywinąłem się z wypadku, bo prawdopodobnie oboje bylibyśmy w bandzie. Dlatego wydaje mi się, że to nie do końca była moja wina. Nie chcę komentować wypowiedzi Piotra, który niewątpliwie był zdenerwowany. Jeśli na spokojnie to prześledzi to wyciągnie inne wnioski i być może te słowa wycofa - wyjaśnił zawodnik z Gorzowa.
Tomasz Gollob nie ma zamiaru zwalniać tempa i chce być jeszcze szybszy. - Ostatnio stworzyła się taka moda, żeby wywracać się na tylne koło tego, który wyprzedza. Ja wyprzedzać potrafię, będę wyprzedzał i będę to robił coraz szybciej. Myślę, że tych wykluczeń nie będzie z mojej strony. To jest normalne, bo chyba o to chodzi, żeby się ścigać i wyprzedzać - zauważył.
Najlepszy polski zawodnik wypowiedział się również na temat bieżących rozgrywek. Aktualny system play-off jest krytykowany przez wiele osób, z racji tej, że nawet najlepsza drużyna po rundzie zasadniczej, sezon może skończyć już w sierpniu. - Regulamin jest taki, że wszystko zaczyna się od początku. Cóż z tego, że pracowaliśmy od początku roku, skoro teraz zastanawiamy się kto będzie w półfinale, czy w finale. To oznacza, że można jechać okrojonym składem, zająć szóste miejsce, potem skrzyknąć zawodników i z tego szóstego miejsca wygrać całą ligę - powiedział na zakończenie Tomasz Gollob.