Jechaliśmy od początku do końca na maksa - wypowiedzi po meczu Włókniarz Częstochowa - Betard Sparta Wrocław

Po wyśmienitym widowisku częstochowski Włókniarz pokonał Betard Spartę Wrocław 48:42 w niedzielnym spotkaniu Speedway Ekstraligi. Lwy wygrały trzeci ligowy mecz głównie dzięki świetnej końcówce spotkania. Bohaterem meczu był Daniel Nermark, zdobywca 14 punktów i bonusu. Co po pojedynku powiedzieli główni aktorzy tego widowiska?

Piotr Baron (menedżer Betardu): Gratulacje dla Włókniarza za piękny mecz. Niestety nam się nie powiodło, co prawda przed wyścigami nominowanymi prowadziliśmy. Zabrakło nam czegoś w ostatnich wyścigach, musimy nad tym popracować, bo dziś nam uciekło zwycięstwo. Brakowało nam w ostatnich biegach Maćka Janowskiego, ale musieliśmy go wykorzystać w początkowych biegach tego meczu.

Piotr Świderski (Betard Sparta Wrocław): Również pragnę na początek pogratulować Włókniarzowi wygranej. Gospodarze mają bardzo wyrównany skład. Widać, że miejscowi żużlowcy doskonale znają ten tor i dzięki temu Włókniarz wygrał. Ostatnie biegi przespaliśmy, podwójne zwycięstwa gospodarzy w czternastym i piętnastym rozstrzygnęły mecz.

Jarosław Dymek (menedżer Włókniarza): W ostatnich biegach była pełna mobilizacja. Przed biegami nominowanymi miałem dylemat kto pojedzie w biegu czternastym. Zarówno Karlsson, jak i Szombierski w części zasadniczej zawodów pojechali na podobnym poziomie. Postawiłem na "Szuminę" i nie żałuję tej decyzji. Zawodnicy wiedzieli o co walczą. Jechaliśmy od początku do końca na maksa, dwa razy 5:1 w wyścigach nominowanych pokazało, że potrafimy jeździć dobrze i całe szczęście zwyciężyliśmy ten piekielnie trudny mecz.

Daniel Nermark (Włókniarz Częstochowa): Na zwycięstwo w dzisiejszym meczu złożyły się małe detale, które zadecydowały o ostatecznym wyniku tego meczu. Ten rytm trzeba utrzymać do następnej niedzieli, aby we Wrocławiu walczyć nie tylko o obronę punktu bonusowego, ale także i o zwycięstwo. Odpowiada mi każdy tor, a w szczególności ten w Częstochowie.

Artur Czaja (Włókniarz Częstochowa): W pierwszym biegu prowadziłem, niestety Maciek (Janowski - dop.) jest zawodnikiem bardziej doświadczonym i minął mnie na dystansie. Jestem jeszcze młody i widać, że brakuje mi zwyczajnie doświadczenia. W biegu, kiedy upadłem po prostu pojechałem za szeroko, Kenneth Bjerre też wynosił się pod bandę, bo chciał złapać odsypanej nawierzchni, Duńczyk też mi nieco przeszkodził i upadłem. Początkowo myślałem, że połamałem nogi, jednak jestem tylko mocno potłuczony.

Wypowiedzi zebrali: Paweł Zeller i Łukasz Witczyk

Komentarze (0)