Zespół Włókniarza wygląda bardzo obiecująco - rozmowa z Krzysztofem Matyjaszczykiem, prezydentem Częstochowy

Aleks Jovičić
Aleks Jovičić
Czy są jakieś plany zacieśnienia współpracy pomiędzy Włókniarzem, a miastem?

- Klub na 10 lat otrzymał możliwość korzystania ze stadionu miejskiego. Ponadto wspólnie z Włókniarzem przygotowujemy się do organizacji Drużynowego Pucharu Świata na żużlu w 2013 roku. Być może uda się również doprowadzić do organizacji startów w ramach Grand Prix.
Miasto pomoże Włókniarzowi w tym, by Arena Częstochowa stała się miejscem zmagań uczestników cyklu Grand Prix Miasto pomoże Włókniarzowi w tym, by Arena Częstochowa stała się miejscem zmagań uczestników cyklu Grand Prix
Wiele się mówi o tym, że inne ośrodki w Polsce dostają większe środki z miejskiej kasy. Czy jest możliwość, aby systematycznie powiększać dotacje na rzecz żużla? Na dzień dzisiejszy Włókniarz to najsilniejsza drużyna w Częstochowie.

- W ubiegłym sezonie Włókniarz Częstochowa, w ramach promocji miasta poprzez sport otrzymał dotację w wysokości 450 tys zł - o 180 tys więcej, niż w roku poprzednim. W przyszłym roku w projekcie budżetu także zarezerwowane są pieniądze na promocję miasta poprzez sport. Chcemy tę kwotę znacząco zwiększyć z 910 tys zł na 1,3 mln zł. Prawdopodobnie ich część otrzyma Włókniarz. Następują też zmiany na stadionie, które również pomagają klubowi. Inwestujemy np. w budowę strefy wejściowej wraz z monitoringiem, czy nowe ogrodzenie.

Od kilku lat jesteśmy świadkami incydentów ze strony fanów Rakowa, którzy dość brutalnie manifestują swoją niechęć wobec Włókniarza. W tym roku apogeum było obrzucenie kamieniami autobusu MPK, na którym widnieje logo klubu żużlowego oraz zdjęcia kibiców na stadionie. Co według pana może być przyczyną takich zachowań? Nie sądzi pan, że częstochowianie powinni być solidarnymi kibicami?

- Agresywne zachowania pseudokibiców niestety pojawiają się w większości miast. Z tym problemem walczą przede wszystkim służby porządkowe, prewencyjne. Także kluby sportowe starają się wyeliminować udział pseudokibiców ze swoich spotkań. Raków Częstochowa na przykład, organizując mecze, połączone z festynem dla całych rodzin. Nie zawsze jednak udaje się osiągnąć pełen sukces, ponieważ problem jest natury nie tyle organizacyjnej, czy sportowej. Winę za takie zachowania ponoszą ludzie - zwykli chuligani, wandale, a nawet przestępcy, dla których tak naprawdę sport nie ma żadnego znaczenia, ważna jest adrenalina podczas bójki. Ja apeluję do kibiców wszystkich klubów sportowych, by dopingowali zawodników reprezentujących Częstochowę niezależnie od dyscypliny, jaką uprawiają.

Nie uważa pan, że w dzisiejszym sporcie żużlowym brak regionalnego patriotyzmu? Młodzi zawodnicy jeszcze w okresie juniorskim opuszczają swoje macierzyste drużyny. Z kolei sternicy klubów często zamiast na wychowanków stawiają za żużlowców zza granicy.

- Świat idzie do przodu i to naturalne, że wszystko się zmienia. Dawniej nie było takiego przepływu informacji, możliwości analiz, finansowania, czy choćby rozwoju techniki. Dzisiaj to nie problem, by żużlowiec był zawodnikiem zarówno w polskiej, jak i zagranicznej lidze, który z dnia na dzień może występować w innym kraju. Z jednej strony naturalnym jest, że przyjemniej dopinguje się lokalnego sportowca, czego najlepszym przykładem jest np. Sławomir Drabik. Z drugiej jednak, dzięki możliwościom dzisiejszego świata, o wiele łatwiejszy stał się dostęp do żużlowców, którzy stanowią o poziomie klubu i dają mnóstwo radości swoim fanom. Dzięki takim możliwościom mamy przecież Łagutę.

Również we Włókniarzu brakuje częstochowskich nazwisk. W zasadzie od
czasów Sławomira Drabika i Sebastiana Ułamka żaden rodowity częstochowianin nie zawojował krajowych torów. Czego pana zdaniem brakuje w Częstochowie, by wyszkolić chociażby przyszłego Indywidualnego Mistrza Polski?

- Żużel nie jest tanim sportem i należy szukać źródeł finansowania, ale najważniejsze to znaleźć odważnych młodych ludzi, którzy z zamiłowaniem będą uprawiać tę ryzykowną dyscyplinę. Żużel wymaga sporych poświęceń, cierpliwości i ryzyka – nawet własnego życia. Motywacji ze strony trenerów na pewno nam nie brakuje.

Jak wyglądałaby drużyna marzeń oczami Krzysztofa Matyjaszczyka?

- To taka, która spowoduje, że na stadionie Arena Częstochowa zabraknie wolnych miejsc, a kibice będą go opuszczać wyłącznie w doskonałych nastrojach.
Prezydent chciałby, aby fani Włókniarza za każdym razem opuszczali stadion zadowoleni Prezydent chciałby, aby fani Włókniarza za każdym razem opuszczali stadion zadowoleni
Rozmawiał: Aleks Jovičić

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×