Nicki Pedersen chce być dobrym duchem drużyny w Rzeszowie

Mateusz Kędzierski
Mateusz Kędzierski
W przerwie zimowej, mimo wysokiego KSM-u (10,40), pozyskaniem Nickiego Pedersenena interesowało się kilka zespołów. "Power" jedną nogą był już nawet w bydgoskiej Polonii. Jednak po tym, jak Jason Crump postanowił zakończyć żużlową karierę, z Duńczykiem skontaktowała się prezes Marta Półtorak. Po krótkich, ale intensywnych negocjacjach obie strony doszły do porozumienia. Jakie były szczegóły rozmów kontraktowych żużlowca z włodarzami klubu z Rzeszowa?

- Oczywiście żużel traktuję także jako biznes, ale tu nie chodziło tylko i wyłącznie o pieniądze. Chciałem powrócić do Rzeszowa i jakiś czas temu sam oznajmiłem to Marcie. Czasami jednak kiedy negocjujesz warunki kontraktu, musisz być ostrożny, by nie włożyć w to wszystko zbyt wiele sympatii do drugiej strony. Marta wiedziała, że chcę wrócić, ale ja nie chciałem by podbijała za mnie stawkę. Miałem dużo innych ofert, ale bardzo zależało mi na powrocie do Rzeszowa. W sprawie kontraktu udało nam się dojść do konsensusu i obie strony są zadowolone - powiedział Pedersen.

W sobotę nowy nabytek rzeszowskiego klubu zajął wysokie trzecie miejsce w Grand Prix Nowej Zelandii. Po słabym początku zawodów, "Power" wygrał kolejne trzy wyścigi. W półfinale przyjechał do mety na drugiej pozycji, a w biegu finałowym musiał uznać wyższość dwójki Polaków - Tomasza Golloba i Jarosława Hampela. Mimo 36 lat, żużlowiec nadal czerpie radość z jazdy na żużlu. Jaki jest klucz do sukcesu Duńczyka?

- Bardzo ważne jest by mieć zgrany zespół i cieszyć się z możliwości wspólnej współpracy. W minionym sezonie udało nam się znaleźć silniki, które mi odpowiadały. W parkingu maszyn panowała radosna atmosfera i to wszystko przełożyło się na dobre wyniki na torze. Speedway to całe moje życie i nadal czerpię z niego radość. W sezonie 2012 przełamałem się, bo rok 2011 był dla mnie kompletnie nieudany. Miniony rok pokazał fanom i sponsorom, że stać mnie jeszcze na kilka lat dobrej jazdy. Ja nadal jestem zmotywowany i głodny sukcesów - zakończył multimedalista cyklu Grand Prix.
"Flying Dane" nadal cieszy się żużlem i jest głodny kolejnych sukcesów


Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×