Paweł Kwiek: Greg, nie udało się wygrać w Tarnowie z twoją byłą drużyną. Indywidualny występ był za to jednak całkiem udany.
Greg Hancock: Szkoda, że przegraliśmy tak wysoko. Wiedzieliśmy, że Unia na swoim torze będzie chciała wygrać za wszelką cenę. Przyjechaliśmy jednak powalczyć o punkty, które są nam bardzo potrzebne. Mój występ uważam za udany, ale lepiej kiedy wynik indywidualny idzie w parze z wynikiem zespołu.
W ubiegłym roku stałeś po drugiej stronie barykady i ścigałeś się w kevlarze z jaskółką. Jakie masz uczucia po powrocie do Mościc?
- To było świetne uczucie wrócić do Tarnowa. Już kiedy pojawiłem się na stadionie, zobaczyłem wiele znajomych twarzy. Pomimo, że startowałem tutaj tylko rok, to nawiązałem wiele przyjaźni i ta dobra atmosfera zawsze pozostanie w mojej pamięci. Nie da się zapomnieć takiej radości, która towarzyszyła nam w końcówce sezonu.
Jesteś jednym z nielicznych zawodników, którego kibice właściwie na każdym obiekcie witają brawami.
- Każdy kto mnie zna wie, że ja zawsze wolę zawierać przyjaźnie niż robić sobie wrogów. Za każdym razem kiedy kibice witają mnie tak ciepło, wiem, że tworzymy coś wspólnie. W Tarnowie osiągnęliśmy sukces rok temu. Ja do dzisiaj wspominam ubiegły sezon i to czego tutaj dokonaliśmy. Chciałbym bardzo podziękować kibicom Jaskółek za takie przyjęcie.
Po sezonie startów dla Unii, miałeś okazję dobrze poznać tarnowski tor. Czy po roku coś się w Mościcach zmieniło?
- Ten tor od zeszłego sezonu uległ lekkim zmianom. Nie są to jednak jakieś olbrzymie różnice. Marek Cieślak to świetny trener i potrafi tę nawierzchnię przygotować bardzo dobrze. Kiedy jechałem do Tarnowa, wiedziałem czego mogę się spodziewać. Nie było więc dla mnie żadnych niemiłych niespodzianek związanych z tym torem, za co gospodarzom należą się słowa uznania.
Kolejny mecz czeka was już przed własną publicznością. Jaki jest plan na spotkanie ze Stalą Gorzów?
- Początek sezonu w naszym wykonaniu jest nie najlepszy. Teraz trzeba skupić się na szukaniu kolejnych punktów. Nikogo nie satysfakcjonuje tylko jedna wygrana. Ta liga pokazuje jednak, że można wygrać z każdym i w jednej chwili pójść w górę tabeli. W następnym meczu będziemy chcieli odnieść zwycięstwo po raz drugi.
Twój występ podczas Grand Prix w Pradze nie był za bardzo udany. Czy odczuwasz jeszcze skutki ostatniej kontuzji?
- Na pewno mój dwutygodniowy rozbrat z motocyklem nie wpłynął na mnie za dobrze. Nie mogłem przesadzać z szaleństwem na torze. Cały czas muszę uważać na kark i mięśnie. Nie narzekałem na ból podczas jazdy w Czechach, ale zawsze należy zachować ostrożność. Potrzebuję jeszcze kilku startów na powrót do dobrej dyspozycji. Podczas meczu w Tarnowie było już znacznie lepiej, więc wszystko idzie ku dobremu.
Kolejne Grand Prix czeka was w Cardiff. Jaki plan na tę odsłonę walki o tytuł najlepszego jeźdźca świata?
- Plan, to być zdrowym w stu procentach i walka o jak najlepszą pozycję. Dobrze byłoby dotrzeć co najmniej do półfinałów, a później atakować finał. Najważniejsze to być "piekielnie" szybkim (śmiech).
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!