Michał Korościel: Jesteś jednym z czterech najlepszych polskich żużlowców?
Maciej Janowski: Trudne pytanie, nigdy się nad tym nie zastanawiałem, nie tworzę sobie rankingu najlepszych żużlowców w Polsce i nie próbuję w tym rankingu znajdować miejsca dla siebie.
Ale skład kadry na Drużynowy Puchar Świata na to wskazuje.
- Skład to tylko i wyłącznie decyzja trenera. Zostałem wyznaczony przez selekcjonera i postaram się dać z siebie wszystko. Nigdy nie mówiłem, że jestem jednym z czterech najlepszych żużlowców w Polsce. Trener mnie wyznaczył i postaram się pojechać jak najlepiej.
Ja rozumiem, że nigdzie się nie wpychałeś, ale Marek Cieślak wybrał czterech najlepszych, jego zdaniem, polskich żużlowców i chcę wiedzieć po prostu czy ta najlepsza w naszym kraju "czwórka" twoimi oczami wygląda tak samo jak oczami selekcjonera?
- Na pewno nie, bo jest przynajmniej kilku zawodników w Polsce, którzy mogliby mnie z powodzeniem zastąpić. Myślę tu choćby o Adrianie Miedzińskim, Patryku Dudku, czy Przemku Pawlickim, tak że nie czuję się jednym z najlepszych polskich żużlowców.
A gdybyś ty miał wybierać kadrę na DPŚ, to znalazłbyś w niej miejsce dla samego siebie?
- Chyba nie (śmiech). Żartuję oczywiście, przykro mi, ale nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie.
Czy to, że Marek Cieślak jest twoim trenerem klubowym pomogło ci trafić do kadry?
- Tak, to miało na pewno jakieś znaczenie, bo trener ma możliwość oglądania mnie w każdym meczu, widzi jak zachowuję się na torze, jak w parkingu, zna mnie bardzo dobrze, widzi każdy szczegół, w przypadku innych chłopaków, aspirujących do miejsca w kadrze, takiej możliwości nie ma, więc na pewno trochę mi to pomogło.
A na ile pomógł ci pech Adriana Miedzińskiego?
- Nie mam pojęcia, naprawdę trudno powiedzieć. Ja nie wiem jaką koncepcję miał trener przed upadkiem Adriana i jak ten upadek na tę koncepcję wpłynął. Na pewno Adrian w tym sezonie przed pechowymi zawodami w Pradze jechał super, miał świetny sezon i teraz pewnie potrzebuje trochę czasu, żeby dojść do dyspozycji, którą prezentował przed upadkiem. Jemu to miejsce w kadrze się należało i jeżeli trener przed samymi zawodami uzna, że Adrian ma mnie zastąpić, to na pewno będę mu kibicować.
No właśnie, bo Marek Cieślak powiedział, że skład kadry może się jeszcze zmienić. Obawiasz się, że ewentualne zmiany mogą dotyczyć ciebie?
- Nie obawiam się, jeżeli trener uzna, że ktoś inny zasługuje bardziej na miejsce w kadrze to tę decyzje uszanuję, tutaj się nie ma czego bać. Jak trzeba będzie jechać, to pojadę i tyle. To trener bierze odpowiedzialność za wynik i to on ustala skład.
[nextpage]A spodziewałeś się tego powołania do kadry, czy byłeś nim zaskoczony?
- Nie, raczej nie byłem zaskoczony, nieźle mi idzie w tym sezonie więc nie byłem za bardzo zdziwiony tą nominacją.
W obliczu kontuzji Emila Sajfutdinowa wydaje się, że w tym roku po złote medale mogą sięgnąć tylko Polacy, albo Duńczycy. Co ty na to?
- Nie zgadzam się z tą opinią. Żużel jest tak nieprzewidywalny i sukces zależy od tak wielu czynników, że niczego nie można z góry zakładać. Oczywiście, że i my i Duńczycy jesteśmy bardzo mocni, ale są jeszcze Australijczycy, którzy będą mocni (rozmowa przeprowadzona przed informacją o kontuzji Chrisa Holdera - dop. red). Gdyby zawsze mieli wygrywać faworyci to lepiej byłoby rozdawać medale przed zawodami.
Jaki macie plan? Koniecznie trzeba wygrać w Częstochowie, żeby nie trzeba było się męczyć w barażu? Wydaje się, że tak byłoby bezpieczniej, bo ostatni rok pokazał, że w barażach bywa trudno.
- Oczywiście, że będziemy chcieli wygrać, na pewno naszym planem nie jest start w barażu w Pradze.
Lubisz tory w Częstochowie i Pradze?
- W Pradze byłem raz w życiu, podczas naszego meczu sparingowego z Czechami, także trudno mi ten tor oceniać, natomiast tor w Częstochowie bardzo lubię, jest świetny do ścigania, do walki, trzeba tylko znaleźć dobre ustawienia motocykli na start i można jechać.
Zmieńmy temat. Młodych zawodników często straszy się, że przejście z kategorii juniorów do seniorów bywa bardzo trudne i nie każdy sobie z tym radzi. Ty tę zmianę zaliczyłeś chyba bezboleśnie.
- Tę presję związaną z przejściem z wieku juniora do seniora nakręca się niepotrzebnie. Jak ktoś jest skupiony na pracy nad sobą, na jeździe, to nie ma dla niego większego znaczenia, czy jest juniorem, czy seniorem. W zagranicznych ligach już wcześniej jeździłem na pozycjach seniorskich i być może to mnie trochę przygotowało do tego przejścia. Być może delikatnie sam wywierałem na sobie niewielką presję związaną z tym przejściem w wiek seniora, ale starałem odganiać od siebie te myśli, tłumaczyłem sobie po prostu, że trzeba robić swoje, moje tegoroczne wyniki wskazują na to, że ta zmiana nie jest wcale taka straszna.
Czujecie już w Tarnowie zapach play-offów?
Na pewno nie, bo do play-off mamy tak samo blisko, jak do spadku z Ekstraligi, więc nie wolno nam myśleć, że zaraz będziemy się bili o medale, bo takie myślenie może się dla nas źle skończyć. Trzeba po prostu zasuwać, a nie zastanawiać się ile jeszcze brakuje do awansu.
O tobie mówi się, że jesteś zawodnikiem bardzo utalentowanym, jeżdżącym świetnie technicznie, ale czasami zbyt delikatnie. Zarzuca Ci się, że jeździsz zbyt ostrożnie, asekuracyjnie. Jak się odnosisz do takich opinii?
- Jest w tym trochę racji, ale nie będę się pchał w niebezpieczne sytuacje, ryzykując złamanie ręki na przykład, tylko po to, żeby ktoś pomyślał, że jestem waleczny. Od lat pomaga mi Greg Hancock, on mnie cały czas wspiera i regularnie wpaja, że lepiej 2 razy odpuścić niż raz wjechać i się połamać.
Michał Korościel - Dziennikarz Radia ZET i SportoweFakty.pl.
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!